Gdy pierwszy raz postanowiliśmy wyjechać z malutkim Maksem w dłuuuugą, zagraniczną podróż, wszystkie babcie chwyciły się za głowy, a znajomi pewnie po cichu i za plecami pukali się dyskretnie w czoło. Wszystkich przebiła moja babcia, która odwiedziła mnie i maleńkiego Maksa, właśnie, gdy była u nas tzw. położna środowiskowa, by zobaczyć jak 2 miesięczny szkrab się trzyma. Od razu skorzystała z okazji i rzuciła do położnej: „Czy Pani wie, że ONI planują z tym MALUSZKIEM na WAKACJE SAMOCHODEM po EUROPIE jechać?? Niech Pani powie, że nie wolno!”… Położna odparła jednak, że to świetny pomysł, wolno jak najbardziej, więc dyskusja skończyła się nim się zaczęła… A my ruszyliśmy!

 

podróżowanie z dzieckiem, ochrona przeciwsłoneczna, niemowlę w podróży, słońce

Nicea, wrzesień 2011

 

Maks miał 2,5 miesiąca, a gdy wsiedliśmy w samochód z planem objechania Europy dookoła… przez Niemcy, Belgię, Francję, Hiszpanię, Portugalię i z powrotem południem Europy do Polski. I właśnie na południu pojawiły się największe schody, których wszyscy się obawiali: sierpień i gorące andaluzyjskie czy katalońskie słońce. Upał, duchota, skwar i delikatna skóra maleńkiego, 2,5 miesięcznego, dziecka. „Jak on wytrzyma w tym upale? Czy smarujesz go kremem? Żeby się nie poparzył!” Na takie pytania odpowiadałam minimum raz dziennie. Maks nie wrócił poparzony, nie wrócił z udarem, nawet się nie opalił. Przyznaję: przez kilka dni miał na brzuchu małe potówki, ale tak szybko jak się pojawiły, tak szybko zniknęły. Zresztą przecież ze słońcem miał kontakt niemal od pierwszych dni życia, bo gdy rodził się 1 czerwca, było gorąco i duszno…

 

podróżowanie z dzieckiem, ochrona przeciwsłoneczna, słońce, niemowlę w podróży

Maksowy chill out – Andaluzja

 

Nie usmażył się na Indianina również w Meksyku, gdy mieszkaliśmy niemal na plaży na Jukatanie, w słońcu Tajlandii, na plaży na Krabi czy zwiedzając Bangkok, nie spalił się w sierpniu na Malcie ani na Gozo, ani nawet w upalnej Kambodży. Bez poparzeń, choć z lekkim kolorytem, wrócił w sobotę z Krety. Sprawdziliśmy zatem na własnej (lub raczej na Maksa:) ) skórze, że nie ma miejsc, w które w wakacje nie można z dzieckiem pojechać, bo za gorąco, a słońce za bardzo grzeje. Pojechać można wszędzie (jeśli oczywiście nie masz dziecka z ekstremalnie wrażliwą skórą), tylko warto zachować ostrożność! My mamy kilka zasad, których się trzymamy:

 

1)      NASZ PRZYJACIEL CIEŃ

 

podróżowanie z dzieckiem, niemowlę w podróży, ochrona przeciwsłoneczna w podróży

Jukatan, Meksyk – chowamy się przed słońcem

 

Jeśli podróżujemy z niemobilnym niemowlakiem, o oparzenia nie musimy się martwić. Chowamy w wózku, pod plażowym parasolem, pod drzewem i grzecznie siedzi/ leżakuje sobie w cieniu, gdy my na kocyku obok się opalamy (wiem, że niezdrowe, ale dla nas nie ma wakacji bez opalania!:)). Gdy spacerujemy, w wózku ma parasolkę lub pieluchową zasłonę (jak u nas, nigdy nie mogłam sobie poradzić z odpowiednim przypięciem parasolki!).

Gorzej z takim, które już biega, ucieka i ma własną wizję spędzania czasu na plaży. Zmusić do siedzenia w cieniu, gdy wokół tyle się dzieje? Trudne! Pomimo to, nadal staramy się zapewnić mu jak najwięcej chwil w cieniu, z odrobiną wiaterku, a na plaży ochłodę w wodzie (pomimo, że woda przed słońcem nie chroni, ratuje przed przegrzaniem).

 

Unikamy słońca w najbardziej gorących godzinach (11-15.00) – możemy wtedy zaplanować przemieszczanie się, jeśli zwiedzamy samochodem lub wybrać się na lunch i lody. Unikamy placów zabaw, bo tam cienia zwykle mało, a poza tym większość nie jest zdatna do użytku. Rozgrzana metalowa zjeżdżalnia? Nic fajnego! 😉

 

2)      KREM DO OPALANIA

 

podróżowanie z dzieckiem, słońce, ochrona przeciwsłoneczna

przerwa na przekąskę i kolejną dawkę kremu z filtrem

 

Na plażę czy na spacer w upalny dzień, nie wychodzimy bez niezbędników takich jak krem czy czapka / chustka na głowę.

Zawsze mamy ze sobą krem chroniący przed słońcem z filtrem UV zarówno dla siebie, jak i dla Maksa. Dla siebie zwykle kupujemy filtr 8 czy 10, ale Maks zawsze 50! Podobno dzieci do 3 roku życia zawsze powinny być smarowane kremem z filtrem 50, przeznaczonym właśnie dla skóry dziecięcej lub wcześniej, niemowlęcej. Smarujemy plecy, ramiona, twarz, brzuch, smaruje czubki uszu 🙂

 

Najlepiej posmarować dziecko jeszcze przed wyjściem z domu/ hotelu, a potem po pewnym czasie dołożyć kolejne warstwy, nawet, jeśli na opakowaniu mówią, że krem jest wodoodporny. Wodoodporność nie oznacza, że krem działa non stop przez 8 godzin! Z drugiej strony nie dajmy się zwariować: nie biegajmy za dzieckiem z tubką kremu co 15 – 20 minut!  My na ostatnich wakacjach smarowaliśmy 2-3 razy dziennie i tak przygotowany Maks bez problemu bawił się na Krecie na plaży i żadnych oznak nadmiaru słońca nie stwierdzono!

Wiem, że w przypadku bardziej wrażliwej skóry, sporo osób korzysta z odpowiednich koszulek, w których można się również kąpać, a które mi przypominają strój surfera! Jeśli boicie się o skórę dziecka, warto rozważyć.

 

3)      GODZINY ZABAW, CZYLI JEŚLI WEJDZIESZ MIĘDZY WRONY…

 

dziecko w podróży, ochrona przeciwsłoneczna, podróżowanie z dzieckiem

w dzień w wodzie, wieczorem na placu zabaw

 

Gdy nie miałam dziecka, fascynowały mnie kraje na południu Europy, gdzie o 22.00 place zabaw są niemal zawsze są pełne! Grecja, Hiszpania, Włochy, Malta. Wszędzie dzieciaki bawią się w najlepsze, gdy u nas, dawno już śpią lub szykują się do spania. Jeśli weźmiemy pod uwagę temperaturę i właśnie słońce, taka godzina na wyjście na plac zabaw wcale nie dziwi! Odpuśćcie zatem na wakacjach kąpiel o 19 czy 20.00 i własne łóżeczko o 21.00. Dostosujcie się do rytmu dnia, w jakim żyją tubylcy! O 22.00 na placu zabaw będzie chłodno, przyjemnie, a wybawione dziecko grzecznie zmęczone zaśnie 😉

 

Po wielu podróżach, godzinach spędzonych w słońcu i w upale, wiemy jedno: słońce samo w sobie groźne nie jest i nigdy nie powinno zamykać nas w domu. Grunt to rozsądnie z nim postępować. Wg nas nie ma miejsc, w których jest zbyt gorąco dla dziecka, bo tak jak mówię choćby mojej mamie: przecież wszędzie żyją dzieci!

 

A w to lato najlepiej smarować się kosmetykami NIVEA – nam zresztą towarzyszą od zawsze! 🙂 Dlaczego najlepiej? Bo kupując kosmetyki NIVEA za min. 20 zł, możecie wygrać cenne nagrody! A do zdobycia m.in. vouchery na rodzinne wakacje o wartości 10 tys. zł! Poza tym aparaty fotograficzne i zestawy kosmetyków. Szczegóły na stronie www.nivea.pl. 🙂

 

*post powstał we współpracy z marką

logo NIVEA