Już prawie tydzień 2014 za nami, ale myślami wracamy jeszcze do minionego roku. Odkrycia i rozczarowania. Głównie odkrycia, bo odpukać rozczarowania w podróży nie zdarzają nam się często. Lubimy przeróżne miejsce, wiele nas zachwyca, wiele cieszy, jesteśmy otwarci na to, co wokół nas, więc miejsc, do których nie chcielibyśmy wrócić mamy naprawdę niewiele. Dziś o naszych odkryciach podróżniczych 2013 roku, które być może dla kogoś z Was staną się inspiracją na 2014? 🙂

 

W zanadrzu trzymam jeszcze odkrycia kulinarne i dania, które w zeszłym roku sprawiały, że czuliśmy niebo w gębie… Po pierwszej selekcji mam ich chyba 30, więc może zrobię drugą turę, by za bardzo Was nie zmęczyć lub nie doprowadzić do nadmiernego ślinotoku? – mnie dopadł jak wybierałam zdjęcia!…

Wracając do podróżowania. Hity 2013 – miejsca, które nas zachwycały, pozytywnie zaskakiwały, do których chcielibyśmy wrócić, które wspominamy zawsze z dużą dozą radości i tęsknoty zarazem. Zastanawiam się, czy te miejsca coś łączy? Na pierwszy rzut oka są baaaardzo różne, oddalone od siebie, bo i Polska, i Europa, i Azja, ale gdy się popatrzymy głębiej kluczem jest pewnie autentyczność, którą w większości tych miejsc znajdziemy… Zresztą zobaczcie sami! 🙂

 

1) KAMBODŻA

 

Pałac Królewski w Phnom Penh, Kambodża

Pałac Królewski w Phnom Penh, stolicy Kambodży

To niewątpliwie nasz największy zachwyt i ulubione odkrycie. Miejsce, którego sami się troszkę obawialiśmy i przed którym wszyscy przestrzegali lub łapali się za głowę, zwłaszcza, że podróżowaliśmy z 2,5 letnim Maksem. Pierwsze dni na miejscu również nie należały do łatwych: Maks miał problemy żołądkowe, a ja zastanawiałam się, co będzie, jeśli “cała Kambodża” będzie tak wyglądać! Potem okazało się, że problemy minęły, a Kambodża okazała się rajem – podróżniczym, cenowym, kulinarnym. Obawy związane z komarami, malarią i innymi chorobami w listopadzie w Phnom Penh czy Siem Reap nie miały racji bytu – może spotkaliśmy 5 komarów przez 2 tygodnie pobytu! Problemy ze znalezieniem noclegu czy przyzwoitego miejsca na obiad – nic takiego w Kambodży nie występuje. Hotele o poziomie, za który we Francji zapłacimy minimum 100 euro, tutaj są na wyciągnięcie ręki za 70 zł! A kuchnia? Cena dania to od 3 do 9 dolarów. 9 dolarów zapłacimy w jednej z najlepszych restauracji w mieście!

 

Pysznie, tanio, a do tego wspaniałe widoki. Jeśli kiedyś się wybierzecie, koniecznie popłyńcie się łodzią z Phnom Penh do Siem Reap, zajrzyjcie do pływających wiosek na Tonle Sap (niesamowite wrażenia, zwłaszcza z Kampong Phluk), obejrzyjcie świątynie Angkoru (do tego zachęcać nie trzeba!) i  rozkoszujcie się wspaniałym jedzeniem w niskiej cenie. Sami, z przyjaciółmi, z dziećmi. Bo Kambodża z dzieckiem jak najbardziej daje radę, nawet jeśli wszyscy wokół mówią Wam coś innego! 🙂

 

Jeśli macie ochotę dowiedzieć się więcej o naszych wrażeniach, zajrzyjcie tu. A potem włączcie Czwórka Polskie Radio w czwartek 9 stycznia o 15.00, bo tam również o Kambodży będziemy opowiadać 🙂

 

dziecko w Kambodży, Kambodża, podróżowanie z dzieckiem

dziecko w Kambodży

Kampong Phluk, Kambodża

Kampong Phluk – jedno z najbardziej nietypowych miejsc, jakie widzieliśmy podczas naszych podróży

 

2) GRUZJA

 

Z Kambodżą o palmę pierwszeństwa walczy u nas Gruzja. Bliżej, mniej egzotycznie, ale nadal odmiennie, nadal inaczej. Warto jechać pewnie jak najszybciej, bo patrząc na rosnącą popularność Gruzji wkrótce lokalność, którą tak uwielbiamy może całkiem się zatracić. Czym zachwyciła nas Gruzja? Na pewno zapierającymi dech w piersiach widokami, bo chociaż byliśmy tam tylko tydzień całkiem sporo zjeździliśmy, zahaczając m.in. o górską Swanetię czy pustynne tereny w okolicach Dawid Garedża, tuż przy granicy z Azerbejdżanem. Zaskoczyło nas tętniące życiem Tbilisi, zasmakowała gruzińska kuchnia na czele z pierogami chinkali czy wszechobecnymi plackami chaczapuri.  Minusy? Baza hotelowa znacznie gorsza niż w Kambodży 🙂 (droższa, mniejszy wybór, itd).  Plusy? Tanie loty Wizzair do Kutaisi. Aż wstyd nie skorzystać! 🙂 PS. Z dzieckiem również można, chociaż też się wątpliwości w tej kwestii nasłuchaliśmy przed wyjazdem…

Więcej o Gruzji – tutaj! 🙂

 

Swanetia, Gruzja,

Swanetia – jeden z najbardziej malowniczych regionów Gruzji

Dawid Garedża, kachetia, Gruzja

Dawid Garedża

Tbilisi, Upliscyche, gruzja

okolice Tbilisi – skalne miasto Upliscyche

3) GOZO

 

Na malutką, należącą do Malty, wysepkę o wymiarach 14,5 km długości i 7 km szerokości trafiliśmy całkiem przypadkowo. Pod koniec lipca na gwałt szukaliśmy wakacji dla nas i naszych znajomych z córeczką w wieku Maksa. Plan był taki: tani lot, wynajęcie domu, relaks. Rozważaliśmy Chorwację czy Grecję aż w końcu padło na Maltę, bo właśnie złapaliśmy korzystne bilety lotnicze. Domu na Malcie nie znaleźliśmy, więc wylądowaliśmy na Gozo. Nie mieliśmy dużych oczekiwań, a kulinarnie wieściliśmy spektakularną porażkę: na pewno wszystko pod Anglików, frytki i English Breakfast. Zamiast tego na Gozo znaleźliśmy mega spokój, spaloną słońcem wysepkę, gdzie życie toczy się znacznie wolniej niż u nas, a dobre, często rodzinne restauracje są poukrywane w przeróżnych miejscach, pomimo, że sama wyspa liczy około 30 tysięcy mieszkańców! Wypoczęliśmy jak rzadko, najedliśmy się smakołyków i przeżyliśmy spore zaskoczenie! Na tygodniowy urlop, jeśli szukacie spokoju, Gozo jest jak znalazł – polecamy! 🙂

 

Więcej wrażeń z Gozo i z jednodniowej wycieczki na Maltę – tu!

Gozo, Malta, urlop

uśpione gozitańskie miasteczko podczas siesty

Gozo, Malta, owoce morza

dla fanów owoców morza w knajpce nad małą zatoczką

 

4) POŁUDNIOWE WĘGRY

 

Zastanawiałam się czy do tego zestawienia dołączyć Węgry czy nie. Pisaliśmy już o Egerze, Łukasz był  w okolicach Villany nie pierwszy raz, ale pomyślałam, że napisać warto, bo blisko, bo pięknie, bo wino smaczne, a jedzenie jeszcze smaczniejsze! Świetny plan na długi 4-5 dniowy weekend! My właśnie w długi sierpniowy weekend tam się wybraliśmy. Zielone winnice, znane winiarnie, zupa rybna halaszle i cała masa innych pyszności w bardzo rozsądnych cenach. Blisko jest, więc planujcie! Może majówka? 🙂

Szukając porad, gdzie mieszkać i gdzie jeść, zajrzyjcie np. tu! 🙂

 

Węgry, winnice, Villany

winny weekend? koniecznie Węgry!

 

5) KRUSZYNIANY

 

I na koniec Kruszyniany. Polska, okolice Supraśla, tereny zamieszkane przez mniejszość tatarską. Egzotycznie, choć nadal w Polsce. Drewniane meczety, długie spacery i tatarska kuchnia – inna, nietypowa, niepowtarzalna, choć ciężka jak diabli (uważajcie!:)). I gospodarze w Tatarskiej Jurcie, którzy zadzwonią dopytać, czy dotrzecie na kolację, na śniadanie przygotują najlepszą jajecznicę i herbatę z cynamonem, goździkami i innymi cudami, a w nocy pokażą jak się robi tołkysz, czyli tatarską słodkość.

My byliśmy w Kruszynianach zimą – luty, masa śniegu, biel dookoła podczas spaceru. Magicznie. A jak latem? To już do sprawdzenia przez Was! 🙂

Kruszyniany, tatarzy, Tatarska Jurta

tam, gdzie diabeł mówi dobranoc…

To, co znajdujecie tu jakieś inspiracje na 2014 rok ?:) Miejsca są różne tak jak nasze podróże. Czasem weekendowe, czasem miesięczne. Blisko lub bardzo daleko. We troje, we dwoje, ze znajomymi lub w kilka rodzin. I jak widać niezależnie od konfiguracji, niezależnie od miejsca, zawsze można coś odkryć.  Miejsc, które pozytywnie wspominamy na koniec 2013 roku jest znacznie więcej, ale to nasza TOP 5. Mogę tylko dodać, że w tym roku zakochaliśmy się w Bangkoku, który w 2012 nie przypadł nam aż tak bardzo do gustu. Jak widać ta miłość potrzebowała więcej czasu 😉 Zobaczcie tegoroczny film! Zauroczyła nas również północ Wietnamu, Sapa i okoliczne wioski – pomimo, że pogoda nie dopisywała, deszcz moczył nogi, a w hotelu marznęliśmy.. 🙂

 

Rozczarowania na szczęście mamy tylko dwa.

 

1) DUBAJ

 

Do Dubaju polecieliśmy skuszeni promocją linii lotniczych Emirates. Jak było? Wieżowce, imponujące budowle, sztuczna wyspa – wszystko jest ! Obejrzeliśmy stok w centrum handlowym i ludzi w kombinezonach, pomimo, że za oknem paliło słońcem. Pojedliśmy w dobrych restauracjach w jeszcze lepszych hotelach, pojeździliśmy taksówkami, bo spacerowanie po Dubaju nie ma racji bytu. Tym bardziej z dziecięcym wózkiem. Tam się nie spaceruje, bo nagle może się okazać, że Twój chodnik się skończył. Lubimy restauracje i dobre hotele, ale co to za poznawanie i zwiedzanie, jeśli Dubaj głównie to ma do zaoferowania?  Warto zobaczyć, jak wygląda na własne oczy, ale najlepiej zrobić tam przesiadkę podczas lotu do Azji Południowo-Wschodniej czy gdziekolwiek indziej.

 

Burdż Al Arab, Dubaj

hotel Burdż Al Arab – jeden z najbardziej znanych widoków z Dubaju

 

2) WIETNAM – MIASTA

 

Rozczarował nas też Wietnam, ale jako, że sporo zostało nam do zobaczenia, daję mu jeszcze szansę 🙂 Na pewno więcej spodziewaliśmy się po Hanoi i Ho Chi Minh. Tymczasem nie czuliśmy się tam szczególnie inaczej niż w Warszawie, no może nie licząc całej chmary skuterów na ulicach, a czasem też na chodnikach, zwłaszcza w godzinach szczytu. Brakowało nam tego, co najbardziej szukamy, czyli tej odmienności, inności. Denerwowało mnie zarazem, że nigdzie nie mogę kupić mleka w proszku dla Maksa (pewnie gdzieś w supermarkecie, by się znalazło, ale tak w mieście, w centrum, zapomnij!). Denerwowała również dezinformacja co do wiz, ale to już inna historia…:)

 

Hanoi, Wietnam, Mauzoleum Ho Chi Minha

pompatyczne mauzoleum Ho Chi Minha w Hanoi

Jak widzicie pozytywnych wrażeń było więcej niż negatywnych! 🙂 Mam nadzieję, że niektóre odkrycia-inspiracje przydadzą się Wam w 2014!:)