Święta Bożego Narodzenia.. mało znam takich, którzy ich nie lubią i nie dają się porwać magii świąt, która już kilka tygodni przed roztacza się na ulicach. Czasem denerwuje kupowanie prezentów w zatłoczonych galeriach handlowych, irytują sklepy, które już w październiku wprowadzają do oferty świąteczne słodycze, ale już w grudniu uwielbiamy dekoracje, prezenty, zestawy świąteczne, światełka, najlepiej gdy w parze z nimi idzie również delikatnie prószący śnieg. Bajka!
Od dawna czuliśmy, że jednym z najlepszych miejsc, by poczuć klimat świąt są jarmarki świąteczne w Niemczech. Gdy okazało się, że Niemiecka Centrala Turystyki (DZT) myśli podobnie i wspólnie z nimi udało się zorganizować wyjazd, który przybliży nam i Wam tradycję świątecznych jarmarków skakaliśmy z radości. Kolorowe, iskrzące się światełkami, z całą masą cudownych dekoracji i równie cudownych figurek, prezentów, bibelotów, które na jarmarkach możemy kupić. A wszystko owiane zapachem grzanego wina (gluhwein) i niemieckich kiełbasek (bratwurst), podawanych z bułką, ze smażonymi ziemniakami lub w wersji currywurst, polanych sosem przypominającym ketchup i posypanych curry. Zachwycaliśmy się nimi już podczas Oktoberfest, więc był to nasz pierwszy posiłek w Dreźnie, bo właśnie tu zaczęliśmy naszą świąteczną przygodę 🙂
Na początek zatem zapraszamy Was na Striezelmarkt w Dreźnie.
Striezelmarkt to najstarszy jarmark świąteczny w Niemczech. Jego tradycje sięgają aż do 1434 roku! Na pierwszych jarmarkach , organizowanych tuż po okresie postu, sprzedawano głównie mięso, które następnie przygotowywano na świąteczne potrawy. Potem do mięsa dołączyły wypieki –m.in. tradycyjny stollen, czy też striezel, od którego jarmark drezdeński zaczerpnął swoją nazwę. Stollen to dość ciężkie ciasto drożdżowe z bakaliami i rodzynkami, przygotowywane kilka tygodni przed świętami, które następnie leżakowało, by nabrać odpowiedniego smaku i konsystencji. Na wierzchu polewano je kilkoma warstwami masła i posypywano cukrem pudrem. Samo ciasto zawijano, co miało przypominać zawijanie dzieciątka Jezus. Podobno obecnie niektóre rodziny nadal przygotowują stollen w tradycyjny sposób na kilka tygodni przed świętami. My niestety jeszcze stollen nie spróbowaliśmy, ale na pewno zamierzamy nadrobić wkrótce! 🙂 Niestety nie było nas jeszcze w Dreźnie 7 grudnia, kiedy odbywało się 20. Święto Strucli Bożonarodzeniowej „Dresdner Stollen”, podczas którego nadworny piekarz i struclowa panienka kroją i częstują wielką struclą. Ale może Wy dotrzecie na nie w przyszłym roku? 🙂
Na jarmarkach znajdziemy cudne wyroby z drewna, gwiazdy adwentowe, światełka, przeróżne figurki Mikołajów, bałwanków i wszystkiego, co ze świętami związane. Wykonane są tak pięknie, że aż kusi, by mieć je wszystkie.
Striezelmarkt przy placu Altmarkt to największy i najbardziej tradycyjny z drezdeńskich jarmarków, ale w tym roku mamy ich w całym mieście aż 11! Jak powiedziała nasza przewodniczka, obecnie bardzo wiele dzielnic organizuje własne, małe jarmarki. Jednym słowem można spacerować od jednego do drugiego, popijać grzane winko, jeść bratwursty lub inne smakołyki, których tu nie brakuje – gorące gofry, bułeczki czy owoce na patyku oblane czekoladą. Chyba każdy znajdzie coś dla siebie!
My zahaczyliśmy jeszcze o znacznie skromniejsze rozmiarami, ale nadal urocze jarmarki przy kościele Frauenkirche oraz romantyczny jarmark bożonarodzeniowy przy zamku. Nam nie starczy czasu, by zajrzeć na wszystkie, ale jeśli mielibyście 2-3 dni w Dreźnie, polecamy!
To, co dodatkowo zachwyca podczas jarmarków to ogromne dopracowanie szczegółów. Większość stoisk to bardzo klimatyczne miejsca, gdzie zarówno wystrój, jak i strój sprzedawcy nawiązują do dawnych czasów i dawnych tradycji. Również dzięki temu na jarmarkach faktycznie czujemy się trochę jak w bożonarodzeniowej bajce!
Chyba nie muszę dodawać, że jarmarki bożonarodzeniowe to również świetne miejsce na wyprawę z dziećmi? Pełne świątecznych figurek, świateł i kolorów na pewno zachwycają. Maksowi, trochę zmęczonemu po długiej podróży z Warszawy, jak na razie najbardziej do gustu przypadły kiełbaski bratwurst i szopka na Neumarkt, w której pomieszkuje kilka owieczek. Tam również przeżyliśmy najbardziej zabawny moment wyprawy – Maks, gdy zobaczył jak owieczka bez skrępowania robi kupę na oczach zwiedzających, skomentował: “Kupę można robić tylko w toalecie, wiecie owieczki?”. Jak widać nawet u pedantycznych Niemców, można kogoś czystości nauczyć 🙂
Będąc w Dreźnie, warto wypuścić się nieco dalej i zobaczyć trochę miasta. Nawet krótki spacer wystarczy, by obejrzeć kościół Frauenkirche, Tarasy Brühla, zamek Wettynów czy Operę Sempera.
My ruszyliśmy na spacer z hotelu na Neumarkt, więc zaczęliśmy od Kościoła Marii Panny, czyli Frauenkirche. Kościół z gigantyczną kopułą to jeden z symboli Drezna, a zarazem jeden z najbardziej rozpoznawalnych zabytków protestanckiej architektury sakralnej w Europie. Powstał w latach 1726 – 1743, ale podczas bombardowania Drezna w 1945 roku został niemal całkowicie zniszczony – ostał się jedynie kawałek ściany. Dziś można łatwo zobaczyć, co zostało z dawnego kościoła, a co dobudowano z jasnego piaskowca. Ruina w centrum Drezna stała bardzo długo, bo Frauenkirche udało się odbudować dopiero w latach 1994 – 2005. Co ciekawe 180 milionów euro potrzebnych na odbudowę zebrano całkowicie z datków osób prywatnych. Kościół góruje nad nowym i starym rynkiem, a w środku zachwyca pięknym, rzeźbionym ołtarzem.
Wspaniałym miejscem na spacer jest na pewno deptak nad Łabą, czyli tzw. Tarasy Brühla. Ich nazwa pochodzi od nazwiska hrabiego Henryka Brühla, który w latach 1738 – 1763 praktycznie rządził Saksonią, podczas gdy król August III oddawał się innym, bardziej interesującym pasjom – sztuce i operze. Na terenach, gdzie obecnie znajdują się Tarasy, Bruhl miał swój Pałac oraz m.in. bibliotekę z 62 000 pozycji! Tarasy jednak tak jak i reszta Drezna uległy zniszczeniom w 1945 roku. Obecnie znajduje się tam m.in. Akademia Sztuk Pięknych i cudowne widoki na Łabę i Most Augusta.
Dalej ruszyliśmy w stronę Zamku Wettynów, Opery Sempera oraz zespołu pałacowego Zwinger.

Opera Sempera, który może poszczycić się frekwencją ponad 91% i jedną z 10 najlepszych orkiestr na świecie
Popołudniowy czy wieczorny spacer po Dreźnie, zakończony przekąską na jarmarku Striezelmarkt to świetny sposób na spędzenie soboty czy niedzieli. Chętnie zostalibyśmy tu dłużej, ale dziś czeka na nas Norymberga, która mam nadzieję również nas i Was świątecznie zachwyci!
A Drezno polecamy – w końcu do świąt zostały jeszcze 2 wolne weekendy! 🙂 Z Warszawy to 700 km, ale za to bardzo dobrą trasą – cały czas autostrady (na Poznań, na Berlin). Z Poznania czy Wrocławia znacznie bliżej, więc ?? Wpadajcie! Pijcie gluhwein, zjadajcie drożdżowe stollen oraz bratwursty i szykujcie się na święta! 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Z informacji praktycznych, jeśli chcielibyście zwiedzić Drezno, posłuchać o jego historii, o Auguście Mocnym, hrabinie Cosel i towarzystwie zwalczania (!!!) trzeźwości, polecamy przewodniczkę, z którym my mieliśmy przyjemność spacerować po Dreźnie. Panią Kornelia Böttrich można znaleźć pod mailem kornelia-boettrich@web.de lub pod telefonem 0049 178/3411431. I niech Was nie zmyli nazwisko (tak jak początkowo mnie :)), Pani Kornelia mówi wspaniale po polsku, a jej opowieści sprawiają, że naprawdę można przenieść się myślami chociażby na 30-dniowe wesele Augusta III.
* post powstał we współpracy z Niemiecką Centralą Turystyki (DZT)
5 Comments
Kasia
czy o będzie wpis o jarmarkach bliżej granicy? 😉
Natalia - tasteaway.pl
Będzie jeszcze Berlin, Norymberga i Lipsk! 🙂 zależy skąd ruszamy, ale z niektórych miejsc w PL całkiem niedaleko!:)
oberezowski
ja też chcę! a może Berlin? Praga?
Natalia - tasteaway.pl
Koniecznie!!! 🙂 my w Berlinie będziemy 13-14.12 na koniec wyprawy, więc zawsze możecie wpadać 🙂 a ile atrakcji dla dzieciaków na tych jarmarkach!!:)