Gdy przypadkiem zobaczyłam na Facebooku informację, że La Iberica z “końca świata” przenosi się na Burakowską aż podskoczyłam z radości. Wiecie przecież, że hiszpańskie klimaty to jedna z moich największych miłości! Wreszcie bliżej! Wreszcie w miejscu, gdzie często bywamy! Wreszcie w miejscu, gdzie można umówić się ze znajomymi na tapas i wino!
Gdy Łukasz w niedzielę zaproponował La Ibericę na obiad, od razu się zgodziłam. Lecimy testować jak się ma jedna z najlepszych hiszpańskich restauracji w Warszawie pod nowym adresem. Znajdziecie ją na Burakowskiej tuz obok Sakany i dwa kroki od winiarni Mielżyńskiego. Już od samego wejścia, wiem, że to miejsce dla nas. Tu po prostu czuć Hiszpanię już od wejścia. Te płytki z hiszpańskimi sentencjami, te stół wysoki, ta mapa win i tortilla czekająca na głodnych gości.
Karta w La Iberice jest krótka, ale taka, która ucieszy każdego fana Hiszpanii. Są kalmary po andaluzyjsku z alioli (28 zł), jest tortilla espanola (17 zł), morcilla (kaszanka) z Burgos zapiekana z kozim serem (25 zł) i chorizo duszone w cydrze (28 zł), które uwielbiam. Na przystawkę można też zamówić hiszpańskie wędliny czy sery. Można oczywiście zamówić paellę, którą uwielbialiśmy w dawnej lokalizacji La Iberiki – albo z kurczakiem i kiełbaskami chorizo (patelnia dla dwojga – 72 zł) albo z owocami morza (dla 2 osób – 78 zł). Można też poszaleć i zamówić mniej popularną odmianę paelli – fideuę z krótkim makaronem fideo. W daniach głównych znajdziecie ośmiornicę z grilla, doradę, stek, jagnięcinę. Poza menu znajdziecie potrawy wypisane na tablicy – my trafiliśmy na małe kalmary (moje ukochane chipirones), croquetas szynką lub z solonym dorszem (17 zł), papryka piquillo nadziewana dorszem (14 zł) oraz bocadillo z ogonem byka (28 zł). Bierzemy prawie wszystko!!!
Zaczynamy od idealnych kamlarów – delikatnych, perfekcyjnie zrobionych. Przyznam, że najbardziej lubię te smażone, ale te są absolutnie pyszne. Prawie wyrywamy sobie talerz. Potem tortilla z kaszanką – nie lubię kaszanki, ale czego nie robi się dla tortilli? Ten smak niezmiennie przypomina Hiszpanię! Papryczki piquillo nie są moim ulubionym hiszpańskim tapas, ale te również są dokładnie takie jak w Madrycie czy Barcelonie. Czekamy na resztę! Ja chyba najbardziej na ukochane croquetas!
Na koniec przychodzi kanapka – jest ogromna!!! 🙂 Łukasz wyjada głównie mięso, bo poziom najedzenia nie pozwala na więcej. Ja biorę się za croquetas. Łukaszowi nie smakuje panierka, trochę inna niż ta typowo hiszpańska. Mi smakuje, bo jest tak jak lubię – mega chrupiąca skórka i lejące się, gorące wnętrze. Od razu wspominam bar, w którym chyba w 2009 zajadałam najlepsze croquetas świata z moją przyjaciółką Madrytu. Wróciłabym tam w każdej chwili!
Trzymając się zasady: pyszne dania, weź i deser, biorę churros. Kolejne danie-wspomnienie. Churros z gorącą czekoladą to jedna z hiszpańskich opcji śniadaniowych, a ja najbardziej pamiętam jak na Erasmusie w niedzielę chodziłyśmy na churrros con chocolate do jakiejś jadłodajni w San Sebastian. Prawie 11 lat temu! Niestety z churros mamy pecha, bo okazuje się, że czekolada się skończyła! Są smaczne, z cukrem i cynamonem, ale wiadomo, że najlepiej smakują maczane w czekoladzie, prawda?
Siedzieliśmy w La Iberica i drugi raz w ostatnich tygodniach zastanawialiśmy się czy jesteśmy w Warszawie czy może w jakimś innym kraju? Tu czuć Hiszpanię i my na pewno wrócimy i po to, by ją znów poczuć i by rewelacyjnie zjeść!
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
ul. Burakowska 5/7
tel. 696 225 203
pon- nd 12-22.00

obżarstwo dla dwojga
2 Comments
marzenka
Taak! La ibercia to moja ulubiona restauracja, nie tylko hiszpańska. Kocham ten klimat. Mogłabym tam jeść codziennie.
Natalia
Też uwielbiam i bardzo mnie cieszy, że wkrótce będziemy z La Ibericą sąsiadami 🙂 Będę tam wpadać na lunczyki coś czuję… :))))