A co, jeśli się tam rozchoruje? A co, jeśli rozchoruje się przed wyjazdem? Pediatra mówi, by nie jechać. Pediatra mówi, że do 3 roku życia tylko Polska, bo na lotniskach i w samolotach maaaaasa zarazków… Boję się, że coś złapie – przecież jak pojechaliśmy nad polskie morze to wrócił z anginą.. Chyba bez sensu te wyjazdy! Co tam zrobisz, jak Ci się rozchoruje? Będziesz szpitala szukać gdzieś na drugim końcu świata??? Lepiej poczekać. Będzie starszy, bardziej odporny. A jeszcze tak klimat dziecku zmieniać – na pewno po powrocie będzie chore! Taaa, z 30 stopni do – 10! Choroba murowana!
STOP! Znacie to? Na pewno! Jak każdy rodzic najbardziej zamartwiacie się zdrowiem lub raczej jego brakiem u dzieciaków. My pod tym względem wcale się nie różnimy 🙂 Też niepokoi nas nagła gorączka, też nie śpię w nocy jak maluch kaszle jak stary gruźlik, też wysiaduję swoje w przychodniach, też martwię się biegunką, ale wiecie co??? Przy naszych wszystkich podróżach (a sami wiecie, że są dość częste), NIGDY nie zauważyłam, by dzieci chorowały więcej Z POWODU PODRÓŻY. PODCZAS PODRÓŻY. PRZEZ PODRÓŻE. Nigdy nasze dzieci nie chorowały więcej, bo zmienialiśmy im klimat i nagle z 30 stopni w Tajlandii zanurzaliśmy się w 0 lub -10 stopni w zimnej, tonącej w smogu zimowej Warszawie. Nigdy nie chorowały przez lotniska. Może raz przeziębiły się przez klimatyzację, ale znacznie częściej przynosiły katar z przedszkola czy żłobka.
Pytacie czasem, czy korzystaliśmy z opieki zdrowotnej… w Tajlandii, w Hiszpanii, w Birmie, w Gruzji, w Meksyku, w Turcji, we Włoszech… wpisz dowolne miejsce, a które chcesz jechać, a w którym my być może byliśmy. Nasze doświadczenia pod tym względem są niewielkie. Lekarza z dziećmi podczas naszych wszystkich podróży odwiedziliśmy dwa razy … ostatnio w maju 2012 😉 Nigdy potem nie mieliśmy potrzeby, ani nie było konieczności, by szukać pomocy medycznej, pomimo, że w podróży spędzamy jakieś 120-150 dni w roku, w tym pewnie tylko jakieś 2-10 dni rocznie bez dzieci. Z Jagódką u lekarza w podróży nie byliśmy nigdy – ma teraz 1,5 roku, a za sobą 3 pobyty w Tajlandii, Japonię, Tajwan, Sri Lankę, Włochy, Hiszpanię, zimną Szwecję i jeszcze zimniejszą Norwegię. Maks ostatni raz był u lekarza w podróży w maju 2012 w Stambule – miał gorączkę i jak się okazało – zapalenie ucha – czy dostał go w Turcji czy przywiózł ze sobą teraz już nie stwierdzę, ale w tamtych czasach zapalenie ucha było jego ulubioną i w zasadzie jedyną chorobą 😉 Wcześniej w styczniu 2012 lekarza odwiedziliśmy w małym Akumal na meksykańskim Jukatanie – profilaktycznie, bo Maks obudził się z 50 ugryzieniami komarów na twarzy – chcieliśmy dopytać czy te komary meksykańskie to coś przenoszą czy nie ma się czym obawiać. Nie było. W podróży zdarzała się biegunka (rzadko, zwykle leczona gorzką czekoladą, dietą, colą i Enterolem, który mamy zawsze ze sobą), zdarzył się katar czy kaszel, ale generalnie chyba nigdy choroby dzieci nie popsuły naszych podróży. Dwa razy Łukasz pojechał sam na krótkie wyjazdy, bo Maks rozchorował się przed wyjazdem. W Warszawie. Nie w podróży.
Powiem Wam więcej – te podróże często nasze dzieci leczą! A najbardziej pomagają im zimą! Gdy zastanawiacie się czy Indonezja, Tajlandia i Meksyk z dzieckiem to dobry pomysł, obejrzyjcie dwa obrazy: pierwszy – salę w przedszkolu, zakatarzone dzieciaki, ciepłą kurtkę, szalik owinięty wokół szyi i drugi – Wasze dziecko biegające po plaży albo pijące świeży sok z kokosa. Jak myślicie, gdzie będzie zdrowsze? 🙂 My już wątpliwości nie mamy. Gdy wyjeżdżamy w styczniu czy w listopadzie, dzieciaki znajomych zaliczają szkarlatyny, zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli, katary, kaszle, ospy – nasze to omija. Nigdy nie martwiłam się, że “ale jak to tak nie ma go tyle w przedszkolu”, bo wielu nie ma w zimowym okresie po 2,3, 4 tygodnie z powodu chorób. Ja tam wolę nieobecność z powodu wyjazdów;) Tej zimy również się to sprawdziło. Listopad i grudzień dla Jagódki był dość ciężki – mam wrażenie, że średnio raz w tygodniu byłyśmy u lekarza. Katar, gorączka, kaszel, katar, podejrzenie zapalenia płuc. Tak urządziła nas polska jesień.. i pewnie trochę żłobek. Żłobek jednak zaczęła we wrześniu, więc winny numer jeden to przede wszystkim podła pogoda. Bujaliśmy się z syropkami, antybiotykiem i innymi atrakcjami do jakiegoś 20.12 (pomimo, ze cały listopad jeszcze karmiłam ją piersią!). Potem były święta i wyjazd. Hongkong, Tajwan, Wietnam, Tajlandia, Sri Lanka. Kilka dni w Warszawie. Wisła. Kilka dni w Warszawie. Południowy Tyrol, góry, śnieg. Warszawa. Żadnych chorób, katarów, kaszli, żadnej gorączki (podczas każdego pobytu w Warszawie wracała do żłobka) – do połowy marca niemal zapomniałam, gdzie mam termometr! Hongkong wyleczył Maksa z kaszlu. Hiszpania wyleczyła Jagodę z kataru, który ostatnio złapała. I wiem jedno: zdecydowanie lepiej leczy ciepło, plaża, słońce niż nasza jesienno -zimowa pogoda, która trwa zwykle jakieś pół roku. Jeśli zatem masz opcję wyjazdu… sama wiesz, co robić 😉
Nie próbuję Wam powiedzieć, że w innych krajach nie ma chorób i zagrożeń dla dzieci. Oczywiście, że są. W Polsce nie dostaniesz dengi, którą teoretycznie możesz złapać w Tajlandii (o komarach w Tajlandii poczytaj TU). W Tajlandii natomiast nie będzie kleszczy i ryzyka boreliozy. Przeziębić możesz się wszędzie, ale prawdopodobieństwo jest jakby mniejsze w słonecznej Hiszpanii czy na Malcie niż u nas. Wszędzie dziecko może rozciąć sobie skórę pod okiem, prawie uciąć palec (np. w centrum Warszawy jak u nas – palec na szczęście uratowano), złamać nogę, dostać gorączki. Jeśli podróżujesz z głową, nie ma żadnych realnych przesłanek, że podróżujące dzieci chorują częściej niż te, które siedzą w domu. Czy są przesłanki, że jest odwrotnie??? Przypomnij sobie o ostatnich miesiącach, pomyśl o swojej rodzinie, o znajomych z dziećmi i sama sobie odpowiedz. Poznawaj zagrożenia związane z podróżami do krajów egzotycznych, przygotuj apteczkę, zrób szczepienia, ale nie daj się lekarzom, którzy mówią, że lotnisko i wyjazd do Hiszpanii czy Grecji zaszkodzi dziecku. Chyba im samym przydałyby się wakacje… w ciepłych krajach 😉
15 Comments
Fili PX
Niestety kleszcze są wszędzie. Nawet na Antarktydzie.
Natalia
poważnie? 🙂 ze są na Antarktydzie to nie miałam pojęcia… ale też spodziewam się, że np. w Azji Południowo-Wschodniej są jednak inne istotniejsze zagrożenia niż kleszcze, nawet jeśli one gdzieś tam są 😉
Joanna
Lekarka, która wezwalismy do gorączkujacego dziecka uważała tak jak Ty Natalia. Stwierdziła, że do wyjazdu powinien wyzdrowiec, a wyjazd w cieplejszy klimat niż nasz tylko mu pomoże. Miała rację, na wyjeździe nie chorował, za to jak wrócił do kraju i swojego żłobka, to znów zachorowal.
Natalia
🙁 niestety taki urok tego naszego klimatu :((( sama się lepiej w tym cieplejszym czuję!; )
Kamil Kołodziński
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że choróbstwa typu przeziębienie powoduje ponad 200 wirusów. Namnażają się w niskiej temperaturze dlatego jesienią i zimą tylu z nas chodzi i prycha na wszystko w koło 🙂 Pamiętam z tv jak jeden z immunologów powiedział, że nie rozumie dlaczego w szpitalach postępuje się wbrew sztuce medycznej i zbija gorączkę podczas, gdy gorączka to reakcja obronna organizmu i przy podwyższonej temperaturze ciała wirusy giną, a przy jej obniżaniu tylko mnożą co przedłuża stan chorobowy (oczywiście gorączka ponad pewną granice która powoduje zagrożenie życia to zupełnie co innego). Macie 200% racji, nie ma nic lepszego na chorobę jak ciepły klimat 🙂 nie dość, że mniej tego dziadostwa to i przyjemniej 😀
Natalia
oj tak, wyjazd w ciepłe strony, gdy u nas deszcze, szaro i buro to najlepsze, co można zrobić 🙂
Joanna
Mamy takie szczęście ze nasze dzieciaki chorują nam chwile przed wyjazdami 😉 odwiedzajac naszego pediatrę i pytając czy możemy jechać – on odpowiada co za różnica gdzie państwo będą leczyć tu czy tam? 😁 wiele razy jechaliśmy na antybiotyku … 3 dni po zmianie klimatu i dziecko jak nowonarodzone .. tez wyjeżdżamy zimą jednak szkola starszej nas teraz trochę ogranicza
Natalia
u nas też już się zaczęły ograniczenia szkolne… ale właśnie kupiliśmy bilety na 25.12 :))))
Mag.
Witam. Niestety nasze dziecko 7 lat rozchorowało się na Mauritius i z 40 stopni gorączki, bólem głowy i brzucha oraz biegunką wylądowalam z dzieckiem na 5 dni w szpitalu. Szpital prywatny. Po Europie, kanarach, jeździły bez przygód. Więc zawsze może być różnie. Byliśmy ubezpieczeni i zwrócono nam większość kosztów.
A jaką drogą wróciliście z Kostaryki do Polski w czasach covid?
Natalia
Hey, bardzo mi przykro 🙁 wiadomo – zdarzyć się może wszędzie.. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skońćzyło! To pokazuje, jak ważne jest w podróży ubezpieczenie. Czy wiadomo co się stało Dziecku? Jakiś wirus czy coś egzotycznego?
Co do powrotu z Kostaryki, my wróciliśmy do Meksyku – spędziliśmy dzień w okolicy Playa del Carmen i następnie Cancun -Paryż – Warszawa 🙂
Kaś
Tak bardzo się tego obawiałam i teraz mam 😕 Roczna córka tydzień była w żłobku i teraz katar, który ją zatkał, dławi się, nagła gorączka 40st. Całe szczęście gorączka spadła, katar zaczyna spływać. W czwartek mamy wylot do Omanu… tak się martwię ale myślę że jednak tamten klimat będzie dla niej lepszy. Dylemat ogromny. Pierwsze dziecko, nie podejrzewałam że rola matki jest tak stresująca.
Natalia
Hey Kasia 🙂 przepraszam, że nie odpisałam wcześniej, ale nowy system komentarzy i jeszcze się gubię.. dziś czwartek? Mam nadzieję, że lecicie i że ciepło uzdrowi 🙂 Trzymam kciuki 🙂 daj znać:)
Katarzyna
Ciepło uzdrowiło, zabiło wirusa. Pierwsza choroba i stres ogromny. 6dni gorączki, już było fajnie w dniu wyjazdu a w samolocie nagle 40st gorączki, wyłam nad nią że głupia powinnam siedzieć z nią w dimu. Spotkaliśmy się z Polką neonatolog w Dubaju, przebadała ją i uspokoiła. Po 6 dniach jak ręką odjął. Mimo wszystko piękny wyjazf. Mam do Was pytanie, córa teraz była 2 tygodnie w żłobku i znów gorączka ponad 39st. 3-4x w roku planujemy podróże, teraz na maj i przyznam że nie wiem co mam robić, więcej z nią chorą nie polecę. Jak to było u Was z pierwszym tokiem w żłobku? Przerażają mnie te choroby, w dodatku prowadzę jednoosobową działalność i nie mam jak pracować… A tak się cieszyłam na ten żłobek i ona go uwielbia.
Justyna
Nam córka zachorowała dwa razy w Azji podczas 3 tygodniowego wyjazdu, w Pekinie gorączka pod 40 stopni i nie mogliśmy jej niczym zbić. Drugi raz dostała znów wysoką gorączkę na kokpletnym zadupiu i ją jeszcze wysypało. Miala wtedy dwa lata. Na koniec zarazila męża tymi krostami i wygladał tak ze się balismy czy nas wpuszczą na pokład. W domu prawie nie choruje. Niestety większość naszych planów legła przez to w gruzach. I 4 razy w ciągu 3 tygodnii musieliśmy korzystać z ubezpieczenia, Chwała Bogu że je mieliśmy i wszystko nam pokryło tam na miejscu. Powiem szczerze ze to byl koszmar. Przez to doswiadczenie z tak małym dzieckiem nie pojechałabym już tak daleko. To róznica czy dziecko jest chore w małym pokoiku w Azji czy w domu. Dodam że córka prawie nie choruje. Teraz ma 4 lata.
Natalia
Eh, przykre doświadczenie… napiszesz więcej, co to finalnie było? Z czym związana była gorączka i wysypka?