„No co TY? Jeszcze nie chodzi??? Zosia w jego wieku to już biegała. Byłaś u lekarza?”

„Ciągle Ci się budzi w nocy. Mój Franek przesypia całe noce w zasadzie od urodzenia – tak go nauczyłam!”

„Dajesz mu bajki? Moje NIGDY nie oglądają!”

„Nie karmisz? Rozumiem, no ale wiesz, mleko matki to najlepsze, co możesz dać dziecku. Może nie starałaś się wyjątkowo mocno.”

„Cesarka? A czemu? Dla mnie nie ma nic piękniejszego od naturalnego porodu”…

 

Pewnie każda z nas chociaż raz usłyszała któryś z tych lub podobnych tekstów. Każda chociaż raz poczuła się GORSZĄ MAMĄ, bo nie rodziła naturalnie, nie karmiła piersią, nie gotowała zupek, dała dziecko do żłobka, nie była z nim do 3 roku życia (a przecież to kluczowe dla jego rozwoju!), odbiera je o 1730, a nie o 1500, nie potrafiła wyrzucić smoczka w najlepszym momencie, nie potrafiła odstawić od piersi (a przecież miała to zrobić kilka miesięcy temu!), nie nauczyła przesypiać nocy. Część z nas poczuła się GORSZĄ MAMĄ, bo przecież Kasia, Zosia i Tomek już biegają, recytują Pana Tadeusza i potrafią porozumieć się po chińsku. Część poczuła się tak w rozmowie ze znajomą na zajęciach z dziećmi, część z „przyjaciółką”, której WSZYSTKO wychodzi lepiej i która musi Ci koniecznie o tym przypomnieć przy każdej rozmowie. Zawsze zastanawia mnie, skąd bierze się ten specyficzny gatunek kobiet. Mam, matek, czasem bezdzietnych. Kobiet, które zawsze wytkną Ci, co robisz źle. Znasz je?  Kiedyś nie omieszkały wytknąć Ci dodatkowych 2 kg, złego makijażu i tego, że Twój chłopak nie jest taki super jak ich. Teraz nie omieszkają Ci wytknąć, że jesteś złą matką, nie umiesz, nie potrafisz, a one robią to lepiej. Powód znajdzie się ZAWSZE. Czasem powiedzą CI to bezpośrednio, czasem skrzywią się, przewrócą oczami, czasem uśmiechną się przymilnie, wbijając szpilkę. Zawsze zastanawia mnie, po co??? Przecież mamy tyle wspólnych problemów, przecież wszystkie czasem podpieramy się nosem, bo dziecko ząbkuje i nie śpi po nocach, wszystkie czasem wychodzimy w zarzyganej bluzce i nie mamy siły uczesać się i umalować jak kiedyś. Wszystkie mamy problemy z dziećmi. Mniejsze lub większe, ale mamy je WSZYSTKIE. Bo jedno jeszcze nie chodzi, drugie budzi się w nocy, trzecie nie chce jeść z piersi, czwarte długo korzysta z pieluchy, a piąte jest niegrzeczne w przedszkolu. Nie wierzcie im, gdy chcą powiedzieć Wam, że robicie coś gorzej. One na pewno też mają swoje słabe strony.

 

Wiecie, co najlepiej zrobić w takiej sytuacji??? Olać je. Usunąć ze swojego życia. Otaczać się kobietami, mamami, przyjaciółkami, które takie nie są.  Takimi, które nie muszą dowartościowywać siebie, krytykując Wasze zachowanie. Takimi, które powiedzą: „Nie martw się, ja też tak mam”, zamiast „No co Ty? Poważnie sobie z tym nie możesz poradzić???”. Ja chyba ostatnio bardzo wyraźnie zrozumiałam, że właśnie takie kobiety mam obok siebie. Bliższe i dalsze, ale takie, które nie oceniają, nie krytykują, nie sprawiają, że czujesz się beznadziejną matką, beznadziejną kobietą, tylko mówią: dasz radę, jesteś dzielna, dają wskazówki i wspierają jak nikt inny. Opowiadają, że u nich też nie było łatwo, dzieciaki też chore, też nie wszystko idzie po ich myśli, a mąż przecież nie zrozumie wielu spraw, w których my siedzimy po uszy. Nikt nie zrozumie kobiety jak druga kobieta. Nikt nie zrozumie matki jak druga matka. Bo choćbyś miała najlepszego męża na świecie, on nigdy nie będzie w ciąży, nigdy nie będzie czuł się jak wieloryb z gigantycznym brzuchem, nigdy nie przeżyje bólu porodu lub problemów po cesarce. Nie będzie wiedział, jak cycki bolą od nadmiaru mleka i jakie irytujące jest wstawanie w nocy po X razy (nawet jeśli daje butelkę). Takich sytuacji jest sporo. Sytuacji, w których to my powinniśmy trzymać się razem.

 

Dlatego jedyne, co możemy zrobić to zamiast krytykować, wbijać szpile i wywyższać się, spojrzeć na tę drugą z odrobiną ciepła, zrozumienia i powiedzieć jej „Nie martw się, ja też tak mam, będzie dobrze!”. Dziękuję, że los postawił na mojej drodze kobiety, które właśnie takie są. Takich sobie i Wam życzę. Taka chcę być.

 

Jeśli się zgadzasz, puść ten tekst w świat. Niech pozytywna energia wykończy to, co złe i pokaże, że matki nie muszą iść na noże, ale mogą się wspierać.