Być szczęśliwym… a co to w ogóle znaczy? Wygrać w Totka, pojechać na wymarzone wakacje, wziąć ślub z ukochanym mężczyzną, urodzić zdrowe dziecko, spotkać miłość swojego życia, dostać awans, podwyżkę, nową pracę? O takich dniach zwykło się mawiać “To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu!”… Wielkie wydarzenie, wielkie zmiana, wielkie “wow”! A potem nadeszła codzienność. Szara lub kolorowa, ale jednak codzienność. Czy w niej potrafimy być szczęśliwi? Jesteśmy czy tylko bywamy? A może jest zbyt wiele rzeczy, które na szczęście nam nie pozwalają??? Bo praca nie ta, bo możliwości rozwoju brak, bo są, ale za to szef wariat i pracujesz 14 godzin dziennie, bo kasy za mało, bo figura nie taka jakbyśmy chciały, bo fałdki na brzuchu i udo za grube, bo dziecko niegrzeczne i przez to przedszkole ciągle choruje, bo mąż irytuje.. nie sprząta, ma za mało czasu dla dziecka, ciągle pracuje, wychodzi z kolegami, gra na komputerze, rozrzuca brudne ciuchy, rozlewa wodę, biorąc prysznic po połowie mieszkania, bo żona cały czas zrzędzi, już nie jest taka chętna na seks przygody jak kiedyś, bo zmęczona i głowa boli, bo zajmuje się tylko dzieckiem, a nie Tobą… Bo nie masz czasu dla siebie, bo chciałaś chodzić na fitness, ale wieczorem po dniu w pracy, a potem z dzieckiem padasz na twarz… Bo chciałeś wyjść z kolegami, ale żona znów obrażona. Bo się czepia, bo zrzędzi, bo ma muchy w nosie. Bo w całym tym natłoku obowiązków nie ma życia…

 

I co wtedy? Jesteśmy szczęśliwi? Czy smęcimy, narzekamy, szukamy dziury w całym? To przecież nasza narodowa specjalność. Pracujesz w korpo, to zazdrościsz tym, co na swoim, elastyczności i długiego urlopu, pracujesz na swoim, to wkurzasz się, bo ten co w korpo ma co miesiąc kasę na koncie i spokój ducha. Masz jedno dziecko, to źle, bo gdyby we dwoje byli, to zajęliby się sobą nawzajem i miałabyś chwilę spokoju. Masz dwoje, to narzekasz, że jednak roboty dużo i dzieciaki się kłócą. Jedziesz na urlop w Polsce, to narzekasz, że pogoda niepewna, jedziesz zagranicę, to narzekasz, że za drogo. Narzekasz na brak czasu, na brak pieniędzy, na wszystko wokół…

 

A potrafisz znaleźć każdego dnia chociaż jeden mały jego fragment, moment, który uczynił Cię szczęśliwym?  I robić tak CODZIENNIE przez 100 DNI? Bez wyjątku, bez wymówek? Na tym właśnie polega 100 happy days. Zajrzyjcie koniecznie na ich stronę!

 

100happy days

 

Ja wpadłam na nią przypadkiem, w pewien sobotni poranek. Koleżanka podlinkowała na facebooku i pochwaliła się, że zaczyna wyzwanie! Weszłam i zaczęłam czytać…

Na stronie przeczytamy, że w obecnych czasach bycie zajętym staje się coraz bardziej czymś, czym warto się chwalić, mamy  masę roboty, jesteśmy zarobieni po uszy, to czujemy, że żyjemy. BŁĄD! Przez takie podejście przestajemy dostrzegać te małe, piękne momenty, które potrafią cieszyć, które warto doceniać, przestajemy dostrzegać CHWILĘ, tę jedną jedyną, w której aktualnie jesteśmy. Wiecie, że aż 71% osób, które zaczyna wyzwanie 100 happy days go nie kończy, bo NIE MA NA TO CZASU? Wniosek: te osoby nie mają czasu być szczęśliwe. Coś w tym jest, prawda? 🙂

100 happy days mówi: każdego dnia zrób zdjęcie tego, co sprawia, że jesteś szczęśliwy. I tak codziennie, przez 100 dni.

 

Ktoś powie: A po co mi to? Bo nauczy Cię doceniać małe chwile i małe, cudne elementy życia – uśmiech, wiosenne pączki na drzewach, pyszną pizzę, którą zjadłeś z najlepszym kumplem, kawę i plotki z przyjaciółką, błękitne niebo, wolny wieczór. Wyzwanie podobno poprawia humor i sprawia, że patrzysz na życie bardziej pozytywnie. Po moich kilkunastu dniach, wiem, że coś w tym jest! A potem masz piękną dokumentację, zachowane chwile i wspomnienia…

By sprawdzić, czy Ty masz czas na odrobinę szczęścia w życiu, rejestrujesz się na stronie, wybierasz, gdzie chcesz wrzucać swoje “szczęśliwe zdjęcia” i zaczynasz! 🙂 Możesz wrzucać je na Facebooka, na Instagram, Twittera, Tumblra, wysyłać je mailem. Możesz to robić prywatnie lub tak, by inni widzieli. Ale pamiętaj! To zadanie dla Ciebie, nie po to, by się pochwalić innym, jakie to masz fajne życie 😉 Wszystkie szczegóły znajdziecie na stronie: 100 happy days.

Wchodzicie w to? 🙂 My tak! Dziś mój DAY 14 🙂

Nasze szczęśliwe zdjęcia wrzucamy codziennie na nasz Instagram, który leżał zaniedbany, a ostatnio postanowiliśmy troszkę się nim zająć, więc poza 100 happy days, na pewno znajdziecie tam masę pyyyyszności, troszkę pięknych widoków i troszkę Maksa:

http://instagram.com/blogtasteaway

 

PS. Uprzedzając podejrzliwość: nie mamy nic wspólnego ze 100 happy days, nie mamy interesu w ich promowaniu, bo za takim, że lubimy, gdy ludzie wokół są po prostu HAPPY! 🙂 To wyzwanie idzie idealnie w parze z moim podejściem do życia, bo jestem zdania, że nawet w najgorszy dzień, da się znaleźć choć jeden element, który sprawia, że przypomnisz sobie, że nie jest tak źle, że jutro będzie lepiej, że w głębi duszy jesteś szczęśliwym człowiek. Spróbujcie!:)