Każdy rodzic wie, że czasem zdarza mu się popełnić błąd, który może skończyć się źle… Gdy dziecko jest małe, zostawiamy je na kanapie, na przewijaku, w foteliku, a ono siup i spada! Znajdujemy ryczące na podłodze, boimy się, stresujemy czy na pewno nic mu się nie stało, czy na pewno do szpitala jechać nie trzeba i wyrzucamy sobie, jacy z nas rodzice, że nie patrzyliśmy, nie pilnowaliśmy, przecież leżał tuż obok. Zostawiamy gorącą kawę na stoliku, nie złapiemy, gdy właśnie wpada na stół i rozcina sobie czoło, nie zauważymy, gdy spada z parapetu (to ja jako dziecko;)), nie dopilnujemy i zbije termometr albo wypije coś, czego pić nie powinien…

Każdy z nas ma takie błędy na koncie. Sytuacje, o których czasem nie mówimy, bo przecież teraz każdy musi być rodzicem idealnym. Trochę się wstydzimy, trochę nam głupio.

 

Latem też łatwo popełnić błąd i nie dopilnować… Bo woda, bo słońce, bo gorąco. I nim się obejrzysz, okazuje się, że chociaż wydaje Ci się, że uważałeś, to przegrzałeś dziecko. Tak jak ja w zeszłym roku na Malcie. Tak jak ja w listopadzie w Bangkoku. W obu miejscach, w których upał i wszechobecny zaduch dają się we znaki nawet dorosłemu, na trochę straciliśmy czujność. Nie dlatego, że nie posmarowałam kremem od opalania, nie założyłam czapki na głowę, nie pilnowałam, by często pił wodę. Wszystko to zrobiłam, ale słońce i temperatura 38 stopni i tak nas dopadła i dała się we znaki! Pewnie dlatego, że Maks tak radośnie się bawił, że żal było mi go wołać do domu lub na leżak, kiedy na Malcie pluskał się w basenie. Że pozwoliłam mu w Bangkoku bawić się na placu zabaw i biegać o godzinie 13.00, kiedy pot spływał strużkami po plecach… Plaża, słońce, wakacje, zwiedzanie, nowe wrażenia… dziecko uśmiechnięte, zadowolone, pełne energii, szaleje w wodzie, biega po placu zabaw. Tak świetnie się bawi. Jeszcze trochę, „Jeszcze 5 minut, Mamo!”… 

 

przegrzanie organizmu, lato z dzieckiem, słońce, dziecko na wakacjach

upalny dzień na Gozo

 

Że przesadziliśmy wyszło na jaw wczesnym wieczorem. Maks strasznie marudził, był płaczliwy i zniechęcony, pomimo, że godzina snu była jeszcze dość odległa.  Nie chciał nic zjeść, pomimo, że w restauracji zamówiliśmy ukochane kluseczki. Troszkę nas to nawet zirytowało, bo właśnie chcieliśmy spędzić miły wieczór, ale potem zauważyłam, że Maks nie tylko marudzi, ale ma też strasznie gorące czoło. Nie miał innych objawów, więc dość szybko powiązaliśmy temperaturę z przebywaniem na słońcu.

 

Bo podwyższona temperatura to jeden z podstawowych objawów przegrzania u dziecka. Pozostałe to płacz, marudzenie, czasem nudności i wymioty. Mogą pojawić się poważniejsze objawy, a temperatura czasem sięga nawet 40 stopni! Wtedy najlepiej pędem do lekarza. U nas na przegrzanie pomógł lek przeciwgorączkowy, który zawsze mamy w podróżnej apteczce i odpoczynek w chłodniejszym pomieszczeniu. W kolejnych dniach pilnowaliśmy się bardziej i nie tylko chroniliśmy, ale czasem też „chowaliśmy” Maksa przed słońcem.

 

przegrzanie organizmu, dziecko na wakacjach, lato z dzieckiem, podróże z dzieckiem

chowamy się przed słońcem i upałem – Phnom Penh, Kambodża

przegrzanie organizmu, wakacje z dzieckiem, podróżowanie z dzieckiem

uff ciepło!!!

Teraz będąc na Krecie trochę inaczej planowaliśmy nasze dni, unikaliśmy zabaw na słońcu, gdy najbardziej grzeje. W „niebezpiecznych godzinach” przemieszczaliśmy się, odpoczywaliśmy w cieniu, jedliśmy obiad pod parasolem i najlepiej nad wodą, by poczuć przyjemny powiew wiatru.. Na słońcu przestrzegaliśmy zasad, o których pisałam już tu, które sprowadzają się do kilku podstawowych słów: nakrycie głowy, krem, dużo pić, dużo przebywać w cieniu.

 

Wyciągnęliśmy wnioski i choć temperatura powietrza sięgała 35-38 stopni, tym razem słońce nie popsuło nam w żaden sposób wakacji.. I tego również życzymy Wam 🙂

A jak nie macie jeszcze planów na wakacje, weźcie koniecznie udział w loterii NIVEA. Kupując kosmetyki tej marki za min. 20 zł, możecie wygrać m.in. vouchery na rodzinne wakacje o wartości 10 tys. zł! 🙂  Albo inne cenne nagrody jak choćby aparaty fotograficzne i zestawy kosmetyków. Szczegóły na stronie www.nivea.pl. 😉

 

*post powstał we współpracy z