Spis treści
Gdy w 2001 byłam z Mamą na Cyprze, pamiętam, że opowieści o północnym Cyprze brzmiały dość przerażająco. Nie można tam pojechać, opuszczone miasta, w Nikozji zasieki. Podczas zwiedzania stolicy nasz autokar tylko podjechał na granicę cypryjsko-turecką, dalej nie można było się dostać.
Teraz jest inaczej i postanowiliśmy zobaczyć i turecką część Nikozji i ruszyć dalej. Na początku były obawy – a czy można przejechać samochodem wypożyczonym po cypryjskiej stronie? A jak to zrobić? A co z ubezpieczeniem? Na wszystkie te pytania i obawy znajdziecie odpowiedzi poniżej. Już teraz napiszę, że będąc na Cyprze warto zajrzeć również na turecką stronę… chociażby dlatego, że pewnie nie spodziewaliście się, że tak właśnie wygląda 🙂
NIKOZJA
Nikozja to stolica Cypru i największe miasto (ok. 300 tys. mieszkańców). Można powiedzieć, że leży w środku wyspy. My, z naszej bazy w Pissouri, mieliśmy do Nikozji około 2 godzin samochodem – jedzie się bardzo wygodnie, autostradą. Pomimo, że nie jest już tak jak w 2001 i bez obaw możecie zwiedzić obie części Nikozji, nadal (od 1974 roku) pozostaje ona jedyną podzieloną stolicą – południe to część grecka, północ to część turecka. Obie części dzieli zielona linia i strefa zdemilitaryzowana, którą utrzymuje tu ONZ.
Dla Turków cypryjskich północna Nikozja to stolica Cypru Północnego – państwa, które uznaje tylko i wyłącznie Turcja.
NIKOZJA – PRZEJŚCIE GRANICZNE
Gdy docieramy do Nikozji, parkujemy samochody na jednym z parkingów w części greckiej. Planujemy pospacerować i tu, i tu, ale przyznam, że od razu mamy w planie turecką część Nikozji. Kusi nas, bo liczymy na więcej egzotyki, na kolory i barwy Turcji zapamiętane ze Stambułu, na tureckie, genialne jedzenie.
Spacer zaczynamy na Ledras Street. To handlowy deptak z masą kawiarni, lodziarni, sklepów, McDonaldem, Subwayem, itd. Jeśli tak jak my zaczniecie zwiedzanie Nikozji rano, koniecznie zatrzymajcie się w jednej z kawiarni na typową cypryjską kawę – freddo cappucino albo frappe będą jak znalazł!
My odpuściliśmy zwiedzanie greckiej części Nikozji i po spacerze po Ledras Street udaliśmy się prosto do przejścia granicznego. Idąc deptakiem właśnie tam dojdziecie. Przejście graniczne tutaj to po prostu konieczność pokazania paszportu w okienku i pewnie, w sezonie, konieczność odstania w kolejce. W maju na przejście na turecką część nie czekaliśmy ani chwili, na powrót popołudniu do greckiej części może 5 minut? Wszyscy przekraczaliśmy granicę z paszportami. Uprzedzam pytania: nie wiem, czy można przejść granicę tylko z polskim dowodem osobistym. Pamiętajcie, by to sprawdzić, jeśli nie macie ze sobą paszportów i pamiętajcie, ze dzieci też muszą mieć dokumenty. Tak wygląda przejście graniczne na Ledras Street:
Jeśli macie więcej czasu w części greckiej, możecie zobaczyć dawne mury weneckie otaczające Stare Miasto (my tamtędy przechodziliśmy w drodze z parkingu na Ledras Street), Pałac Arcybiskupi (to miejsce zapamiętałam jeszcze z Nikozji A.D. 2001 – wtedy pamiętałam przede wszystkim pomnik Makariosa), Bramę Famagustiańską (część obwarowań miejskich z okresu weneckiego).
NIKOZJA – CZĘŚĆ TURECKA – CO ZOBACZYĆ?
Meczet Selimiye
Meczet to wcześniej katedra świętej Zofii. To połączenie katedry i meczetu w jednym wygląda niesamowicie! Najpierw, gdy patrzysz widzisz po prostu katedrę, potem dostrzegasz minarety. Największe wrażenie robi jednak wejście do środka. Przechodzisz przez wejście przypominające katedry we Włoszech, w Hiszpanii czy na Malcie i nagle… lądujesz w sali typowej dla meczetu. Nam od razu przypominają się imponujące meczety Stambułu. Pomimo, że Selimiye w porównaniu do nich jest niewielki, od razu czuć ten sam klimat.
Buyuk Han
To chyba miejsce, które najbardziej podobało nam się w tureckiej części Nikozji. Buyuk Han to dawny zajazd. To tutaj zatrzymywali się handlarze przybywający w XVI czy XVII wieku do Nizkozji z Anataloii i innych części Cypru, by sprzedawać na tutejszym bazarze tkaniny, przyprawy czy inne dobra. W kolejnych latach Buyuk Han pełnił różne funkcje – przez pewien czas był więzieniem, potem, od 1893 roku, był przytułkiem dla ubogich. Od 2002 można to miejsce zwiedzać i rzeczywiście piękny dziedziniec robi wrażenie.
Znajdziecie tam sporo sklepików z pamiątkami, pocztówkami, ale też kawiarenki – idealne miejsce, by odpocząć podczas zwiedzania.
Niedaleko Buyuk Han, przy jednej z bram prowadzących na dziedziniec, zatrzymajcie się koniecznie na obiad w SABIR RESTAURANT. To knajpka, która podaje tylko jedno danie – tzw. shish kofte – kofty podawane w tutejszej picie z dodatkiem ziół, pomidorów i cebuli. Długo się na nie czeka, ale są absolutnie genialne!
Municipal Market / Hala Targowa
Przyznam, że liczyłam na więcej. Na większą, bardziej kolorową, bardziej pachnącą przyprawami halę. Być może to kwestia pory, bo byliśmy w hali w porze obiadowej, a nie rano. Tak czy inaczej i tak warto tam zajrzeć i poczuć chociaż namiastkę tureckich hal handlowych.
Murale
Nie jesteśmy nałogowymi poszukiwaczami miejskich murali, ale lubimy je oglądać. Podczas spaceru po tureckiej części Nikozji, towarzyszyły nam często i niezmiennie zachwycały.
Poniżej wrzucam jeszcze trochę zdjęć z tureckiej części Cypru. Tak byście mogli poczuć klimat tego miejsca..
CYPR PÓŁNOCNY – JAK SIĘ DOSTAĆ? CO Z SAMOCHODEM?
Nikozja tylko “rozbuchała” nasze oczekiwania związane z turecką częścią Cypru. Postanowiliśmy pojechać samochodem i sprawdzić, jak wygląda przekraczanie granicy między greckim Cyprem, a Cyprem Północnym. Granicę przekraczaliśmy samochodem również w Nikozji, ale w innym miejscu – bez problemu pokierował nas GPS. Na granicy trzeba pokazać paszporty i wykupić ubezpieczenie na Cypr Północny – w manu 2019 kosztowało to 20 euro. Potem bez problemu wjeżdżasz na Cypr Północny.
CYPR PÓŁNOCNY – WRAŻENIA
Na Cyprze Północnym spędziliśmy tylko kilka godzin, więc nasze wrażenia będą dość okrojone 🙂 Ale pomyślałam, że i tak warto się z Wami nimi podzielić, zwłaszcza, że będąc na Cyprze często czytaliśmy pytania, jak tam północ.. czasem nawet czytaliśmy wiadomości pełne przerażenia: “jadę na turecką część Cypru z dzieckiem – czy to dobry pomysł?”. Szczerze mówiąc, sami nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Wycieczka na północ pokazała nam jednak, że dla turysty turecka część Cypru nie różni się znacząco od greckiej części, zwłaszcza, jeśli wybieracie się w popularne miejsca. My na pierwszy ogień ruszyliśmy do Kyrenii.
KYRENIA (GIRNE)
Kyrenia jest niewielkim miastem (ok. 33 tys. mieszkańców) z zamkiem i z portem pełnych łódek. To ona przyciąga turystów na północ. Może być urokliwa, ale przyznam, że dla nas okazała się.. zbyt turystyczna. Chyba liczyliśmy bardziej na klimat Lesbos czy Chios – spokojne restauracje w porcie, lokalna kuchnia. Tu, pomimo, że okolice portu są naprawdę urocze, wszędzie zobaczycie restauracyjnych naganiaczy i mix kuchni tureckiej, greckiej, cypryjskiej.. a czasem razem z lahmacunem, tzatzikami i mezze znajdziecie też pizzę. Warto zatem się dobrze nastawić – Kyrenia nie będzie miejsce do odkrycia, pełnym lokalnych smaków, to już kurort. Trochę inny niż te w okolicach Larnaki czy Agia Napy, ale nie spodziewajcie się, że znajdziecie spokojne miasteczko i małe budki z lahmacunami i pide 🙂
Kyrenia powstała wokół nadmorskiej fortecy, kiedyś miasteczko zachwycało malowniczą zabudową. Dzisiaj niewiele z tej przeszłości pozostało, ale trochę klimatycznych miejsc na spacer się znajdzie. Nam jednak wystarczył obiad, spacer i plac zabaw i ruszyliśmy dalej. PS. Nie wyjeżdżajcie bez zjedzenia lahmacuna 🙂 U nas był obowiązkowo … chociaż powiem Wam szczerze – nasza ulubiona turecka knajpa w Warszawie, MAHO, ma lepsze:)
FAMAGUSTA
Z Kyrenii ruszyliśmy na wschód w stronę Famagusty. Odpuściliśmy okoliczne plaże, więc w tym temacie niestety nie doradzimy. Doczytałam natomiast w przewodniku, że tu również jest plaża słynąca z żółwi składających tu jaja – to Alagadi, czyli Zatoka Żółwi.
Trasa z Kyrenii do Famagusty robi wrażenie – piękne krajobrazy, bezdroża – trochę przypomina nam się podróżowanie po Gruzji, tuż przy granicy z Azerbejdżanem.
Famagusta w 1974 roku podczas tureckiej inwazji na Cypr mocno ucierpiała, ale w przeszłości miała swoje chwile świetności. Wyobrażacie sobie, że została założona już w III wieku p.n.e., a w XIII i XIV wieku była jednym z najbogatszych miast Lewantu. Należała do wielu – do Genui, do Wenecji, do imperium osmańskiego. Był czas, gdy Famagusta była opisywana jako nawet najbogatsze miasto świata… i co więcej: najbardziej ostentacyjnie pokazujące swoje bogactwo. W latach 1878 – 1960 w brytyjskim protektoracie Cypru, od 1974 roku jedno z głównym miast tureckiego Cypru Północnego.
To, co obecnie na pewno warto zobaczyć to Meczet Lala Mustafa Paszy, kiedyś katedra św. Mikołaja. To największa średniowieczna budowa w mieście. My trochę pochodziliśmy po okolicy, wypiliśmy sok z granatów i pomarańczy, dzieciaki poszalały na pobliskim placu zabaw. Niedaleko meczetu znajdziecie całkiem sporo knajpek, średniowieczną twierdzę, Castello di Otello i fajny, lokalny klimat, którego nam brakowało w Kyrenii…
Co ciekawe o twierdzy Castello di Otello mówi się, że to właśnie tu rozegrały się wydarzenia opisane przez Szekspira właśnie w Otellu (stąd nazwa). Nie wiadomo tylko, kto był pierwowzorem bohatera.
WAROSIA / VAROSHA
Tego nie mogliśmy odpuścić. Warosia to opuszczona dzielnica Famagusty. Pozostaje opuszczona od 1974 roku i chociaż można oglądać ją tylko zza ogrodzenia robi niesamowite wrażenie! Od dawna fascynują nas opuszczone miejsca, fabryki, budynki, ale Warosia to kulminacja. Tu znajdziecie całe opuszczone miasto.
Varosha (Maras) po bombardowaniu przez tureckie wojska w sierpniu 1974 została całkowicie porzucona – uciekło stamtąd 40 tys. mieszkańców! Tureckie wojska zajęły miasto odcięły je od świata – dziś jest totalnie wymarłe, wstęp tam ma tylko wojsko Cypru Północnego i patrole ONZ. W martwej strefie znalazły się domy, budynki, ale też hotele.
Nasze zdjęcia poniżej to tylko mały wycinek, który można zobaczyć jadąc przy ogrodzonej strefie w stronę granicy z grecką częścią Cypru. Jeśli chcecie zobaczyć jak wielkie jest wymarłe miasto, obejrzyjcie np. ten FILM.
MAPA
To nasza trasa – zaznaczyłam miejsca, które odwiedziliśmy w tureckiej części Cypru i naszą bazę w Pissouri. O tym, że fajną bazę tam mieliśmy, pisałam TU 🙂
Dajcie znać, jak Wasze wrażenia z północy Cypru.
0 Comments