NICEA: 5 potraw, które musisz spróbować!!!

W Nicei byliśmy krótko, ale od początku wiedzieliśmy, że musimy spróbować lokalnych smakołyków. Charakterystyczne dla kuchni Nicei jest to, że to taki miks tego, co francuskie, ale również tego, co włoskie – w końcu dopiero w 1860 roku Nicea została częścią Francji, gdy jej mieszkańcy zadecydowali tak w referendum. Znajdziecie zatem sporo włoskich makaronów na czele z ravioli czy z gnocchi chociażby z typowym tutaj mocno mięsny sosem daube. My jednak, pomimo, że kochamy kuchnię włoską (to już wiecie!), chcieliśmy spróbować tego, co można zjeść tylko tutaj… lub głównie tutaj!:)

Od początku najbardziej nastawiłam się na nicejskie „street foody”! Tak, są tu takie i już sam opis brzmiał pysznie! By ich spróbować najlepiej wybrać się w jedno z najbardziej malowniczych miejsc Nicei, czyli na targ kwiatowo-warzywny w dzielnicy Cours Saleya. Znajdziecie tu przeróżne restauracyjki czy knajpki, ale najlepiej wybrać się rano, gdy stoiska uginają się od warzyw, owoców, serów, ale również przeróżnych mydełek (lawenda!), talerzyków czy świeżego francuskiego pieczywa. Wśród stoisk poszukajcie tych, które skupiają się na lokalnych przekąskach… Na pewno wypatrzycie tabliczki z napisami… SOCCA, PAN BAGNAT czy PISSALADIERE. To tutaj trzeba się zatrzymać i jeść!!!!:)

 5 POTRAW / PRZEKĄSEK DO SPRÓBOWANIA W NICEI:

1) PAN BAGNAT

Zaczynam od naszego faworyta, chociaż przyznam, że na początek najmniej mnie kusił… Ten, który jednak spróbowaliśmy na targu zachwycił totalnie i spowodował, że na pewno spróbujemy zrobić Pan Bagnat w domu.

To kanapka, obowiązkowo z chrupiącej bagietki, do której wnętrza napakowano nic innego jak… sałatkę nicejską!:) Pewnie ją znacie, a jeśli nie, zajrzyjcie do punktu 4. Różne pan bagnat nieco się różnią – nam najbardziej smakował ten z tuńczykiem, anchois, pomidorami, jajkiem na twardo i niewielką ilością cebuli i rzodkiewki. Czasem dodają również sałatę. Gdy sprzedawca podaje kanapkę, zwykle polewa wnętrze oliwą – w końcu dokładne tłumaczenie pan bagnat to „zmoczony chleb”. Koniecznie spróbujcie! A my wkrótce testujemy domową wersję 😉

2) PISSALADIERE

Na pissaladiere, czyli tartę cebulową z oliwkami i anchois „rzuciłam się” już pierwszego wieczora. Gdy poszliśmy na kolację, była to jedna z przystawek do wyboru.. wcześniej już o niej czytałam i uznałam, że muszę spróbować. Nie przepadam za surową cebulą, ale ta jest duszona, delikatna i bardzo smaczna. Świetnie smakuje w połączeniu z anchois   (pissalà w dialekcie nicejskim oznacza anchois). Pissaladiere znajdziecie zarówno w przystawkach w restauracjach, jak i na targu. Tam zobaczycie wielkie tarty, z których sprzedawczynie odkrawają po kawałku. Pycha! Oboje się zajadaliśmy na tyle, że po pierwszym kawałku „na spółkę”, zwykle dokupywaliśmy drugi 🙂

3)  SOCCA

Soccę od razu wypatrzycie, bo przygotowuje się ją na charakterystycznych wielkich patelniach. To na nich powstaje gigantyczny naleśnik, przyrządzany na bazie mąki z ciecierzycy, podawany na ciepło i mocno obsypany pieprzem.  Sprzedawca wprawnym ruchem odkroi Twoją porcję i poda Ci kilka poszarpanych kawałeczku w białym papierze. Fajna przekąska, taka do pochrupania, ale dla nas przegrała w konkurencji z aromatycznym pissaladiere i pan bagnat. Sprawdźcie, jaką pozycję zajmie u Was!

4) SAŁATKA NICEJSKA (SALADE NICOISE)

Oczywista oczywistość. Jeśli Nice, to sałatka nicejska! Na pewno ją znacie, prawda? My jedliśmy ją zarówno w Polsce, jak i w Paryżu, ale chyba właśnie w Nicei smakuje najlepiej! Składniki nieco się różnią w zależności od restauracji, która ją przygotowuje, ale zawsze znajdziecie w niej jajko na twardo, tuńczyka, anchois, pomidory i inne świeże warzywa. Czasem pojawiają się również karczochy, prawie zawsze oliwki. Najlepiej przed jedzeniem polać ją oliwą. Jeśli jesteście we dwoje, zamówcie na początek właśnie sałatkę i pissaladiere  – idealna para, by się podzielić!

5) LA TARTE TROPEZIENNE

Tarta Tropézienne, jak sama nazwa wskazuje pochodzi co prawda z Saint Tropez, ale również w Nicei i w okolicach można ją spotkać w cukierniach i restauracjach. Moją uwagę zwróciła od razu – przechodząc koło jakiejś cukierni, od razu powiedziałam do Łukasza: “patrz, jakieś fajne ciasto!”. Potem mieliśmy okazję jej spróbować i dowiedzieliśmy się, że to właśnie tarte tropezienne. Ciasto przypomina ciasto drożdżowe lub ciasto typu brioche, a w środku ma słodki, waniliowy krem. Nam bardzo smakowało!

Co ciekawe, podobno tarte tropezienne po raz pierwszy przyrządził w Saint Tropez w 1955 roku cukiernik, Polak z pochodzenia. Przyszykował ją dla ekipy, która kręciła w mieście film. Podobno zajadała się nią sama Brigitte Bardot, więc Wy również musicie! 🙂

To co? Śmigamy do Nicei??? 🙂 I nie zapomnijcie o croissantach na śniadanie.. najlepiej z widokiem na miasto!!