Czytaliście kiedyś jakieś zestawienia najdziwniejszych muzeów świata? Ja pamiętam, że zawsze lubiłam je przeglądać – fascynowało mnie, że nawet coś teoretycznie bardzo błahego i zwykłego może mieć swoje muzuem. Jedno z takich miejsc odwiedziliśmy wczoraj – Cup Noodles Museum w Yokohamie, niedaleko Tokio.
Cup Noodles Museum to po naszemu muzeum… „zupek chińskich”. Wyobrażacie sobie? 🙂 Założę się, że kiedyś, przynajmniej raz, jedliście różne gorące kubki, zupki chińskie, Vifony. Ja pamiętam, że wielokrotnie ratowały życie na przeróżnych obozach i koloniach, zwłaszcza w środku nocy. W Polsce postrzegane jako szybka przekąska, tani posiłek w podróży, obiad na wyjeździe czy dla studentów. Kto by przypuszczał, że te zwykle trochę deprecjonowane zupki mają swoje muzeum! Całkiem pokaźnych rozmiarów i całkiem imponujące!
By zrozumieć, o co w tym chodzi musicie będąc w Japonii zajrzeć do jakiegokolwiek niedużego sklepu spożywczego jak Family Mart, New Days czy 7 eleven (ten ostatni część z Was na pewno zna z Tajlandii). Obok napojów, słodyczy, chrupków i przekąsek, znajdziecie w każdym z nich rozbudowanym dział właśnie z zupkami i daniami w pudełkach… rameny, makarony soba, zupy miso, curry z kluskami. Podobnie jest w Tajlandii, gdzie w pudełku kupisz tom kha gai czy tom yung kung. Podobno w japońskich sondażach przeprowadzonych około 2000 roku zupki zostały uznane za najważniejszy produkt XX wieku.
Cup Noodles Museum znajdziecie w Yokohamie, jakieś 30-40 minut pociągiem od Tokio. By tam dojechać najlepiej jak udacie się pociągiem na stację Minato Mirai lub Sakuragicho (szczegóły znajdzie na stronie muzeum, którą podlinkowałam). Krótki spacerek i jesteście. U nas spacerek był jeszcze krótszy, bo mieszkaliśmy obok. Muzeum miało być rekompensatą dla naszych dzieciaków, że w deszcz nie mogły szaleć na pobliskim wesołym miasteczku. Poza tym przecież jak jesteś foodie, musisz takie miejsce odwiedzić! I tym sposobem w deszczową niedzielę wylądowaliśmy w muzeum, które Japończycy chyba kochają! Tłum, szał i masa dzieciaków noszących na ramieniu przezroczyste torebki z kubeczkami nudli. Wchodzimy!
Pierwsza sala prezentuje historię “nudli w kubku”. Wiedzieliście, że pierwszy był Chicken Ramen w 1958 roku? 🙂 U nas wtedy nawet się nie śniło, że zupę można zamknąć w pudełku i zalać wrzątkiem, a w Japonii już próbowali pierwszych zupek. Sala z historią jest o tyle ciekawa, że można obejrzeć przeróżne opakowania i propozycje z różnych lat. Dalej znajdziecie fajnie przedstawioną historię ich twórcy Momofuku Ando, tego jak rozprzestrzeniały się zupki po świecie, jak powstały pierwsze zupki dla… astronautów. Można zobaczyć replikę chaty, w której Momofuku pracował nad swoim wynalazkiem, można obejrzeć film pokazujący historię zupek. Jest interaktywnie, jest duża sala zabaw, na której dzieciaki mogą się poczuć jak nudle, jest mały bazar ze streetfoodem, gdzie można zjeść nudlowe dania i są warsztaty, na których szykujesz swoją zupkę. My niestety na warsztaty nie dotarliśmy (tłum, szał, kolejka), ale dzieciaki wyszły mokre od szaleństw i zapomniały, że jeszcze niedawno jęczały o wesołe miasteczko. Z tego, co wyczytałam są dwa rodzaje warsztatów – na niektóre miejsca trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.
Nam na pewno najbardziej w pamięć zapadła postać twórcy Cup Noodles, czyli Momofuku Ando. I czuję, że często będziemy do jego historii wracać. Wy też ją zapamiętajcie. Momofuku swoje zupki wynalazł w 1958 roku – miał wtedy 48 lat! Miały być sposobem na walkę z powojennymi niedoborami żywności. Wcześniej jego inny biznes padł, był w złej sytuacji, a tu nagle zupełna zmiana, odkrycie, z czasem wielka produkcja. Takie historie zawsze mnie przekonują, że wszystko jest możliwe i nie można się poddawać, ani mówić “nigdy”. Ale nie to mnie najbardziej fascynuje – największy szok to fakt, że zupki dla astronautów wynalazł mając …95 LAT!!!! Wyobrażacie sobie? Wszystko zatem przed nami! trzeba tylko jeść dużo sushi, ramenu i pić matchę jak Japończycy! 🙂
To co? Zupka chińska na kolację ? 🙂
PS. To nie jedyne muzeum poświęcone Momofuku Ando i zupkom w kubeczkach – w Osace znajdziecie Momofuku Ando Instant Ramen Museum.
PS2. Kto zauważył polski akcent w muzeum w Yokohamie??? 🙂
3 Comments
Irmina
95 lat?! Wow, podesłałabym tę wiadomość wszystkim emerytom w Polsce:D
7 eleven widziałam też w Korei Południowej i Norwegii:)
Natalia
Zdecydowanie obstawiam japoński styl życia 🙂 7 eleven jak widać ma się dobrze 🙂 ja czasem nawet żałuję, że nie ma go w PL 😉 bo u nas kupienie w nocy małej paczki pieluch to raczej z cudem graniczy, a w 7 eleven w Taj jak najbardziej 😉
Irmina
Też jestem za!