Spis treści
Wrzesień. Szkoła, przedszkole, żłobek. Memy o rodzicach skaczących z radości, że dziecko wreszcie idzie do szkoły, a nie siedzi w domu i jęczy co 10 minut „Mamo, nudzę się!”. Kawa wypita w świętym spokoju. Dzień, którym zarządzasz sam, a nie z dziećmi. Z młodszymi podobnie, chociaż tu pojawia się nutka żalu. “Jak ona sobie poradzi! Płakałam bardziej niż on. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Cały czas myślę, co robi i jak mu tam jest. Płakałam w samochodzie. Była bardziej dzielna niż ja.” To druga strona medalu – zwykle przy młodszych dzieciach lub tych, co może mają już 3 lata na liczniku, ale do dzieciaków, do przedszkola idą po raz pierwszy.
Do żłobka poszła też Jagódka. Po raz pierwszy. Po raz pierwszy bez mamy poza domem. Po raz pierwszy nie z babcią. Nadal uzależniona od nocnego cycka 🙂 (ratunku!) Najmłodsza w grupie. I wiecie co? Nie płaczę wcale. Cieszę się. Czekam spokojnie aż będzie chodzić do żłobka z radością – na razie bada grunt, przyzwyczaja się. A ja się cieszę! Cieszę się, że będzie z dzieciakami, bo wiem, jak dobry wpływ miało to na Maksa. Cieszę się, że będzie ze starszymi dzieciakami, bo wiem, że od nich nauczy się sporo. Cieszę się, że będzie mieć fajne zajęcia i zabawę na cały dzień. Ale nie będę ukrywać: cieszę się też z tego, że odzyskałam władzę nam moim czasem – wreszcie sama zaplanuję, kiedy co robić i jak planować pracę, a nie siadać do niej w biegu, gdy zaśnie na spacerze albo w samochodzie, gdy właśnie czekamy na Maksa. Cieszę się, gdy siedzę z kawą lub herbatą w kawiarni i mogę skupić się tylko na swoich zadaniach, nie spoglądając co chwilę, czy śpi czy nie, czy jej nie za zimno? Czy nie za gorąco? Czy główka się nie spociła w tej czapce? A co jej dać na obiadek? A o której? A może teraz banan, a potem zupka? A może odwrotnie? Cieszę się, ze pójdę na lunch sama z koleżanką, pierwszy raz od rok. Że porozmawiam, siedząc, a nie chodząc i pokazując knajpę Jagódce. Kocham ją przeokropnie, ale kocham też mój czas – czas na pracę, czas dla siebie, czas na swoje przyjemności. Dlatego wcale nie płaczę!
I Wam też to radzę …:) A jeśli Wy dopiero stoicie przed dylematem, co z maluchem czy babcia, czy żłobek, czy niania, czy mama, to podrzucam nasz punkt widzenia 🙂 Nie narzucam. Nigdy nie uważałam, że jest jedyny słuszny. Jeśli wolisz nianię, babcię lub być z maluchem w domu, nie musisz czytać 🙂 Ale jeśli rozważasz żłobek, może Ci się przyda? 🙂
DLACZEGO ŻŁOBEK?
Od początku wiedziałam, że Jagódka pójdzie do żłobka. Do żłobka chodził też Maks – zaczął wcześnie – miał 8-9 miesięcy, gdy po raz pierwszy zostawał na kilka godzin w żłobku. Gdy miał jakieś 2 miesiące, dość mocno rozważałam nianię. Chyba dlatego, że nianie mieli znajomi z dziećmi – potem jednak pojawiła się wizja żłobka i tak zostało.
Za żłobkiem u nas przemawia kilka punktów za:
1)DZIECI
To kluczowa zaleta. Od dłuższego czasu obserwuję zainteresowanie Jagódki dzieciakami – w DESEO, na spacerze, na placu zabaw. Obserwuje, próbuje „zagadać”, cieszy się. Wiem, że w żłobku wreszcie będzie mieć towarzystwo na pierwsze wspólne zabawy. Towarzystwo i rówieśników i trochę starszych maluchów. Na Maksa wczesne kontakty z dzieciakami wpłynęły bardzo dobrze- lubi dzieci, potrafi zaprzyjaźnić się podczas obiadu w knajpie, gdy gdzieś jedziemy i są tam dzieci, Maks od razu jest z nimi, bawi się, spędza czas, uwielbia. Nie miał również problemu z adaptacją do przedszkola. Nadal chodził do dzieci – tylko trochę innych i w innym miejscu. Od starszych uczył się nowych umiejętności – to w żłobku widział „jak Tymek sikał i chciał tak samo”
2) WYGODA
Powiecie: jaka wygoda? Nie lepiej zostawić malucha w piżamie i wręczyć babci czy niani? Dla mnie nie. Ja się cieszę, że wychodzimy, ubieramy się, zamykamy za sobą drzwi i w drogę. Nie muszę się martwić, że podłoga nie sprzątnięta, a zaraz przyjdzie niania czy teściowa. Nie muszę planować jadłospisu i zostawiać Jagodzie wszystkich posiłków ( lub prosić babcię, by jej coś przyniosła), bo w żłobku ma menu zaplanowane dla takich maluchów jak ona. I mam nadzieję, że będzie jej smakowało, chociaż na razie jeszcze dziewczyna w żłobku nie je – a przecież wiecie, że jeść lubi 🙂
Przy dzieciach niejadkach żłobek to czasem świetna okazja, by zaczęły więcej jeść, patrząc jak jedzą inne dzieci. Tak mieliśmy z Maksem!
3) BUDOWANIE ODPORNOŚCI
Wiem, że to największa obawa związana ze żłobkiem i nie będę ukrywać: gdy słucham historii o dzieciach, które do żłobka chodziły 3 dni w miesiącu, a resztę chorowały też się trochę obawiam. Ale z drugiej strony mam historię Maksa… W czasach, gdy chodził do żłobka może złapał zapalenie oskrzeli (ale to chyba raczej przez za długie spacery na mrozie), może miał jakieś zapalenie ucha, ale zdecydowanie więcej był w żłobku niż w domu. W przedszkolu nie choruje niemal wcale. Nie pamiętam, kiedy był chory. Nie pamiętam, kiedy brał antybiotyk. Nie ruszają go nawet zmiany klimatu i powroty z tajskich upałów w styczniowy mróz. Modlę się, by Jagoda wdała się w brata 🙂
4) ATRAKCJE
Niezmiennie wierzę, że dobry żłobek to dla dzieciaków więcej atrakcji niż bycie w domu z babcią czy z nianią. Nie porównuję go z byciem z mamą, bo mama to wiadomo – i atrakcje zapewni, i gdzieś zabierze, a niania czy babcia nie zawsze mają takie możliwości. A tu zajęcia muzyczne, plastyczne, piosenki, zabawy. Ja nie potrafiłabym tego zapewnić maluchowi!
5) NIE ZOSTANĘ NA LODZIE Z DNIA NA DZIEŃ
Różne historie o nianiach słyszę od znajomych. Że na spotkanie nie przyszła, że nagle zrezygnowała, że się rozchorowała, gdy właśnie tak bardzo musiałaś zostawić dziecko z kimś. W żłobku nie mam tego problemu. Zawsze będzie. Zawsze mogę ją zawieźć. Nie ma opcji, bym musiała biec na ważne spotkanie i nie miała dla niej opieki. No chyba, że się rozchoruje…J Ale wtedy i tak bardziej potrzebuje MAMY niż babci czy niani 🙂
Dajcie koniecznie znać, jak Wasze doświadczenia i co Wy wybrałyście dla maluchów 🙂
32 Comments
Aniesia
Nie ukrywam, że w obecnej chwili ten post zdjął mi trochę ciężaru z serca. Za godzinę jadę odebrać córcię ze żłobka. Jest w trakcie adaptacji – teraz zostaje na 2-3h. Jest ciężko. Jej i mi. To i nasze drugie bobo, które poszło do żłobka. Junior jednak nie płakał, nie marudził. Ona narazie znosi to ciężko. Jednak czytając Twój wpis utwierdzam się w tych samych przekonaniach o których piszesz, a które i sama uważam za słuszne. Sama miałam te same argumenty jak posyłałam i pierwsze i drugie dziecko do żłobka. Tyle, że teraz mam taką przylepę, że codziennie walczymy z płaczem i awersją. Dzisiaj ku pokrzepieniu poszła do żłobka z potworem (pluszowym rzecz jasna) co by odstraszać inne potwory. Ehh… może ten czas minie i jak mój synuś po pewnym czasie nabawi się innego problemu – trybu “wpadam w płacz kiedy mama po mnie przychodzi bo ja nie chcę jeszcze iść do domu”. Fajnie, że są inne mamy, które myślą podobnie. I oby Jagódka z dnia na dzień nabierała pewności siebie w tej nowej społeczności – tego życzę.
Izabela Witorzeńć
Natalia, umówmy się – nie pracujesz na etat, więc nie robisz nic i na dodatek nawet dzieckiem nie chce Ci sie zająć ;))
A mówiąc serio – ja jestem teraz na dluzszym zwolnieniu lekarskim i wiele osób się dziwi – dlaczego w takim razie Julek chodzi do żłobka zamiast siedziec z mamą w domu? Wyrodna matka. Ano właśnie z tych 5 powodów które wymieniłaś i z jeszcze jednego – chcę sobie też egoistycznie trochę odpocząć. Matce też się należy, co nie? 😉
Natalia
o to to! Na swoim, nie ma etatu, nie ma szefa, więc tak jakby wcale nie pracowała 😉
Agata Nitka
U nas też żłobek i mam takie same podejście jak Ty. Pierwsze dziecko oddałam do żłobka, kiedy byłam w 6 miesiącu ciąży z drugim. Wokół słyszałam, że siedzę w domu (czyt. praca z domu) i jestem leniwa, bo nie chcę się nim zająć. Z reguły mam gdzieś, to co słyszę, bo mało kto wie, co robię i kiedy robię, a mojej pracy w każdej wolnej chwili nikt nie widzi. Postawiliśmy z mężem na swoim i jesteśmy meeega zadowoleni. Przez rok chorował raz, cieszy się na widok pań i dzieci, nie płacze za mamą. Liczę na to, że z drugim będzie podobnie 🙂
Monika Stefanek
Zgadzam się w 100 procentach. Nasza córka poszła do żłobka mając dokładnie rok. Dziś ma 2 lata. Przyzwyczaiła się szybko, lubi swoich opiekunów i inne dzieci. Jest otwarta, bardzo samodzielna zwłaszcza w porównaniu do rówieśników, którzy zostali w domu. Dużo szybciej zaczęła się rozwijać – jednak obecność starszych dzieci robi swoje. Niania i babcia, choćby najbardziej kochające, nie zastąpią kontaktu z innymi dziećmi. Chora była do tej pory 2 razy – kataru i kaszlu zimą nie liczę. Mieszkamy w Berlinie i tutaj nikt nie zabiera dziecka z przedszkola z tego powodu (co innego gorączka lub inne, poważne choroby). Z katarem czy kaszlem trudno nawet dostać się do lekarza. O dostaniu recepty na jakiekolwiek leki nie wspomnę. Ogólnie tutaj mniej się chucha i dmucha na dzieci, nie przegrzewa, spacery odbywają się przy każdej pogodzie i dzieciaki jakoś zdrowsze są, odporniejsze i bardziej samodzielne. Bardzo mi się to podoba. Jagoda na pewno sobie poradzi. Pozdrawiamy!
Adrian Ficek
Jeśli nie ma wyjścia (bo praca goni, a na jednej pensji się nie wyżyje) to rozumiem, że trzeba do żłobka.
W innym przypadku, uważam, że do 3. roku życia przy rodzicach jak najdłużej, wychowanie to ważny proces, a na picie w spokoju kawy przyjdzie czas. Roczne dziecko potrzeby socjalizacji jeszcze nie ma, a bliskości jak najbardziej, co w żłobku nigdy w 100% się nie zaspokoi. A to się odbija dopiero w późniejszym życiu (nastoletnim/dorosłym) tego nie zobaczysz po miesiącu, czy roku u dziecka, bo dziecko do wszystkiego się przystosuje.
mariposa linda
Chciałabym się dowiedzieć, skąd opinia, że roczne dziecko potrzeby socjalizacji jeszcze nie ma i że to się później odbije? Czy zna Pan jakieś badania na ten temat, czy wynika to np. z obserwacji własnych dzieci? Jestem autentycznie ciekawa, bo za rok stoję przed takim wyborem.
Adrian Ficek
Proszę przeczytać dowolną książkę na temat rozwoju psychicznego dziecka. Choćby Agnieszki Stein.
psycholog poradnia PPP
Również zgadzam się z powyższą opinią. Proszę zauważyć, że dzieci w żłobku nie bawią się razem ze sobą, ponieważ nie umieją się komunikować werbalnie oraz nie odczuwają potrzeby socjalizacji. To co rodzice często nazywają “zabawą dzieci” jest jedynie ich obserwacją zachowań innych i wynika z ciekawości, a nie z chęci wchodzenia z interakcje z innymi dziećmi. Oczywiście są różne sytuacje życiowe w których rodzice wybierają opcję żłobka i nie należy ich oceniać. Każdy chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Ale z psychologicznego punktu widzenia, gdy mamy taką możliwość zawsze lepiej jest rozważyć możliwość pozostania z dzieckiem w domu. Ponieważ nawet 1000 najlepszych zabaw interaktywnych nie zastąpi dziecku bliskości z matką/ojcem.
Edi
Zgadzam się w stu procentach. Nie rozumiem, skąd ten pęd do powrotu do formy i do życia sprzed ciąży… To po co ta ciąża i to dziecko. Dziecko przystosuje się do wszystkiego, ale czy na pewno musi? Roczne dziecko potrzebuje przede wszystkim matki i budowania więzi z nią. Potem będzie oczywiście samodzielnym, ale często pozbawionym empatii dzieckiem i nastolatkiem…
Marlena
U nas słyszałam te same teksty , że taki mały miał 11 miesięcy, że będzie chorował ( owszem chorował 2 pierwsze miesiące potem z górki) Teraz bez problemu poszedł jako 2,5 latek do przedszkola bo był dobrze przez żłobek uspołeczniony, chodzi chętnie wręcz czasem do domu nie chce wracać. Oczywiście dla nas ważny był wybór miejsca, choć najważniejsze to trafić na fajne ciocie. Dla nas to też było wygodne rozwiązanie, że nie trzeba codziennie po pracy gotować na kolejny dzień 🙂
Natalia
czyli podobnie jak my 🙂 przybijamy piątkę 🙂
Ag Rodzanica Ur
Na prowincji nie ma wyboru żłobków brak jest jeden ale dostać się do niego to sukces. Nasza pójdzie do babci ale będzie tam z cztery miesiące młodszą kuzynką
Natalia
no fakt, w dużym mieście ten wybór to plus
Mama
Tylko i wyłącznie żłobek! bez dwóch zdań, od samego początku wiedziałam, że to jest to. Mała będzie samodzielna i odważna i będzie sie uczyć od rówieśników i dzieci starszych a poza tym będziemy niezależni a to dla mnie znaczy wiele. Nie będziemy zależni od mamy/teściowej czy innej niani. Też się boję, że będzie chorować. Ale to nieuniknione, ale potem dziecko nabierze odporności i będzie dobrze. Myślałam, że będzie mi trudno skupić sie w pracy i nie myśleć o niej przez cały dzień. Ale nabrałam zaufania do żłobka i potrafię skupić się na pracy oczywiście myśle o niej, ale z opamiętaniem 🙂
Natalia
Myślę, że to zaufanie jest kluczowe:) Ja akurat dziś byłam dopiero 10.30 w żłobku, weszłam i widziałam jak starsze dzieciaki malują, jak panie się nimi zajmują i szczerze mówiąc dołożyłam cegiełkę do zaufania;)
Bazia
Uwielbiam was czytać, naprawdę! Mam 24 lata, dzieci aktualnie 0, ale wiem, że chciałabym mieć i coraz częściej pojawia się pytanie: kiedy? I coraz częściej odpowiedź u mnie brzmi “nie za szybko”. Dlaczego? Bo się tak strasznie boję! Utraty siebie, swojego czasu, swoich przywilejów. Tego, że mimo przekonania, że będę się starała wychowywać swoje dziecko na fajnego człowieka, to będę tak zmęczona, że nie będzie mi się chciało. Każda podróż z wrzeszczącymi dziećmi, z rodzicami, którzy nic z tym nie robią, z płaczem i fochami utwierdzała mnie w przekonaniu, że macierzyństwo to musi być horror. Do tego jeszcze ten strach, że od hormonów mi strasznie odbije i będę naklejki ze świeżakami z biedronki kradła. Jakby tego było mało, kiedy komentuję różne nieznośne dziecięce zachowania i rodzicielskie olewacto, mój narzeczony twardo powtarza: zobaczysz, jak będziemy mieli swoje…
A ja wtedy odpowiadam: wejdziesz na tasteaway, to zobaczysz, że da się inaczej! 🙂
Dzięki! Chyba jednak zostanę matką w tym stuleciu 🙂
Natalia
:))))) dzięki wielkie za ten komentarz 🙂 najpierw wybuchnęłam głośno śmiechem, a na koniec to mam łzy w oczach 🙂 trzymam kciuki 🙂
Aleksandra
My też stawiamy na żłobek. Starsza córka zaczęła jak miała rok, młodsza też pójdzie w wieku ok 10-12 miesięcy. Z naszych obserwacji wynika że młodszym maluchom łatwiej się zaaklimatyzowac niż starszym.
Natalia
też to widzę, Maks miał 8-9 miesięcy -0 zero problemów.. Jagoda troszkę bardziej marudzi 😉
Chatamilosliwka
Myślę, że przede wszystkim to jest tak – moje dziecko, moje wybory. Nic Wam do tego. 😉 I jak mama chce wrócić do pracy, czy nawet siedzieć w domu malować paznokcie i pić kawę to nikomu nic do tego. Jednak badania wykazały, że dzieci uczęszczające do placówek (badania dotyczą USA) przed czwartym rokiem życia, a już szczególnie przed drugim rokiem życia statystycznie mają więcej problemów behawioralnych, ataków złości, braku współpracy, pyskówek, bójek a w wieku nastoletnim częściej podejmują ryzykowne zachowania. To oczywiście nie są jakieś wielkie różnice i żłobek czy przedszkole nie równa się problemy, ale najważniejsza jest i tak relacja z matką i bliskimi – niezależnie czy dziecko do placówki pójdzie czy nie.
https://mataja.pl/2015/05/rodzicowi-w-zloby-dano-zlobek-czy-niania-co-jest-lepsze-wedlug-naukowcow/
Natalia
Dzięki za komentarz, który zaczyna się od uszanowania wyboru innych 🙂 Ja też jestem badaczem, nie psychologicznym, ale społecznym i wiem jedno – czasem na wynik badania wpływają też inne czynniki. Nie ma dwóch identycznych sytuacji. Kto wie, jak było w domu badanych dzieci? Jak traktowali je rodzice (poza tym, że były w żłobku)? Czy oglądały dużo TV? Agresywnych programów? Ja życzę, by żadna z nas problemów z dzieckiem nie miała – niezależnie od wyborów:)
Opinie_Mamy
U nas z kolei była niania, ale taka ciocia-babcia, w wieku ok. 50 lat. Która miała czas, nie spieszyła się po pracy na randkę, spotkanie z koleżanką, która miała czas w sobotni wieczór, aby zostać z naszą córką, gdy my chcieliśmy wyjść. Która miała większe doświadczenie i wiedzę w temacie “macierzyństwa” niż my, która sprzedała nam kilka dobrych rad i która była, a w zasadzie jest, bo kontakt z nią mamy do dziś (a córka ma 7 lat:), dla naszej Poli babcią, której w zasadzie nie ma. Świadomie zdecydowaliśmy się na taką “starszą panią”, w obawie o to, że młoda dziewczyna za chwilę zrezygnuje z niańczenia dziecka, bo znajdzie inną pracę, nie przyjdzie, w weekendy nie będzie miała czasu, aby wieczorem zostać z dzieckiem, która nie będzie wiedziała co zrobić, gdy dziecko nagle dostanie temperatury, nie będzie potrafiła ugotować obiadu itp itd.Niania jest oczywiście większym kosztem niż żłobek, ale coś za coś. Gdy dziecko złapie w żłobku wirusa, ktoś z rodziców musi brać wolne w pracy, żeby zostać z dzieckiem. Chyba, że ma się dziadków na miejscu (my nie mamy). Ale wiadomo, niania to zawsze obca osoba w domu… Każdy powinien temat żłobka/ niani dobrze przeanalizować pod kątem swojej sytuacji, bo tu nie ma złotego środka 🙂
Natalia
Ja też chyba bym taką starszą osobę obstawiała, jeśli brałabym nianię 🙂 chociaż młodsza też ma plusy zwłaszcza jak już trochę większy maluch – np. może poszaleć z dzieciaczkiem na placu zabaw :))) teraz nasze babcie na emeryturze, więc są w backupie;) a i na swoim jak dziecko chore to czasem jednak można zrobić sobie wolne i z nim zostać 🙂 jak na razie jestem z dnia na dzień coraz bardziej ze żłobka zadowolona 🙂
Joanna
U nas też żłobek sprawdza się rewelacyjnie. Dziecko zaczęło uczęszczać, gdy miało skończone 9 miesięcy. Owszem, pierwszy rok, a zwłaszcza jesień chorował, tak na poważnie to miał raz zapalenie uszu. Lekarz straszył, że będzie się powtarzać, ale nic takiego nie nastąpiło. Reszta to przeziębienia, kaszel, katar. Szkoda, że w Polsce z tego powodu dziecko odsyłają. Ubolewam również nad tym, że dzieci wychodzą na dwór tylko przy ładnej pogodzie. W Niemczech widziałam na własne oczy, jak takie maluszki przyodziane były w gumowe ubranka, na nogach kalosze i bawiły się w piasku, gdy nad głowami przewijały się chmury deszczowe.
Szkoda, że w Polsce w społeczeństwie panuje opinia, że żłobek to tylko ostateczność. Moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie dla naszej rodziny. Synek ma teraz przeszło dwa latka, chętnie uczęszcza do placówki i bierze udział w różnych aktywnościach. Ja się nie muszę martwić o posiłki dla niego, czystość w domu i po pracy pędem biec zmienić nianię.
Obecnie jestem chora i mogę spokojnie wypoczywać w domu, gdy dziecko ma zapewnioną opiekę.
Oczywiście minusem żłobka są choroby dziecka, wówczas jeden z rodziców musi zostać z nim w domu, chyba, ze ma się babcię na miejscu, która pomoże w takich sytuacjach. Na szczęście dzieci z wiekiem chorują coraz mniej 🙂
Natalia
nic dodać, nic ująć 🙂 u nas w przedszkolu jest podejście bardzo pro wychodzenie na dwór – no chyba, że mega leje… 😉
Magda
Ja jeszcze z tych starych czasów;) czyli macierzyński około 6 miesięcy a później powrót do pracy. A córa pierwsza została z najukochańszym dziadkiem na świecie. Kiedy druga córa się pojawiła na świecie, z dwójką maluchów (pół roku i 2,5 roku) został ten sam niesamowity dziadek 🙂 Mamy to szczęście! Jak tylko dostały się do przedszkola (niecałe 3 latka pierwsza, a druga 3 latka) to po kolei fru do przedszkola 🙂 Jakby nie było chętnego dziadka to byłby żłobek. Dla mnie żłobek, przedszkole mają więcej plusów niż minusów. Jest za, zdecydowanie!
Natalia
O kurka i dziadek sam z dzieciakami???? 🙂 u nas dziadek chętny, ale tylko gdy ma babcię do “brudnej roboty” – karmienia, przewijania, gotowania, a on zajmuje się rozrywkami i byciem dziadkiem;))))
Monika Uścińska
Cześć a jaki żłobek wybrałeś dla małej?
Anba
Zupełnie nie rozumiem tych pozytywnych stron ? Może w prywatnym? Ale czy któraś z powyższych zadowolonych mam wie jak wygląda opieką w państwowym żłobku? Jestem w trakcie adaptacji…to istna masakra. 1 Pani na 8 dzieci…I niech ktoś mi powie że ona jest w stanie zajmować się każdym? Widziałam co się dzieje na adaptacji…grupa 23 dzieci , 3 panie..One nie wiedza w co rece maka wysadzić…tam nie istnieje troska i właściwą opieką nad waszym dzieckiem podczas jedzenia, spacerów czy usypiania.
Natalia
hey, nasze dzieci faktycznie chodziły do żłobków prywatnych i tam było zdecydowanie więcej pań per dziecko.. z obu żłobków byliśmy zadowoleni i my, i dzieciaki 🙂