Los w tym roku jest dla nas łaskawy: co rusz trafiamy w piękne, magiczne miejsca i tradycyjnie nie możemy się powstrzymać i musimy podzielić się tym z Wami 🙂 Tym razem znów się tak stało, chociaż przyznam, że wcale się tego nie spodziewałam!
Gdy jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, że czeka nas blogersko-dziennikarski wyjazd do Olsztyna, do otwartej kilka miesięcy temu Spiżarni Warmińskiej, od razu się ucieszyłam. Olsztyn niezmiennie wzbudza u mnie masę pozytywnych uczuć – za każdym razem, gdy przechodzę przez Wysoką Bramę i spaceruję po tamtejszej starówce ogarnia mnie spokojne, leniwe poczucie zadowolenia. To jedno z tych miast, do których mam sentyment i chyba zawsze już tak zostanie. W tym roku do Olsztyna mieliśmy pojechać po raz kolejny. Cieszyłam się bardzo na jedzenie w Spiżarni Warmińskiej – zajrzeliśmy tam w czerwcu i było bardzo smacznie, a sernik z koziego sera na długo pozostał w naszej pamięci. O Spiżarni jeszcze na pewno Wam napiszę…
Nie zastanawiałam się za bardzo, gdzie będziemy nocować, plan się zmieniał, jedno miejsce, drugie, aż w końcu usłyszałam: Glendoria. Zapamiętałam, przyjęłam i tyle. Nie wygooglałam, nie znalazłam na Facebooku, nie zainteresowałam się. Ale potem usłyszałam, że pokoje urządzone w wielkich namiotach i że to jedno z najbardziej oryginalnych miejsc w Polsce. Poczułam lekki dreszczyk ekscytacji. Taki, który towarzyszy mi zawsze przed podróżą w nieznane lub przed odkryciem czegoś nowego…
Do Glendorii dotarliśmy wczesnym popołudniem. Gdy dojeżdżasz tu samochodem, pierwszego wrażenia… jakby nie ma. Bo jest pole, drzewa i solidne, wiejskie zabudowania. Gdzie ta luksusowa agroturystyka? Przecież tu nic nie ma! Ale potem przechodzisz pod drzewami, uważając na tony jabłek, śliwek i mirabelek, które ozdobiły ścieżkę i dochodzisz do basenu i drewnianych leżaków. Widzisz las, pole, widzisz spokój i harmonię i już wiesz, że musi być dobrze…
Idziesz dalej, a tam wiklinowe krzeseła, stoliki, kanapa. Idealne miejsce na leniwe śniadanie lub by poczytać książkę, jeśli przyjeżdżasz bez dziecka. Kulminacja zachwytu następuje, gdy docierasz do.. stodoły! To miejsce jest absolutnie magicznie i niepodobne do niczego innego, co widzieliśmy wcześniej. Wielka stodoła to zarazem jadalnia, jak i miejsce relaksu. Tam jemy obiadokolację, tam jemy śniadania pyszne śniadania, podczas których Łukasz zakochuje się w bule z jajkiem sadzonym i niesamowitym sosem na bazie czosnku i estragonu, a ja w naleśnikach z dżemem jagodowym. W stodole można zasiąść przy stole, pogadać, napić się wina czy herbaty, zagrać w szachy, obejrzeć film, poczytać. Wystój fascynuje – nie wiem, co podoba mi się najbardziej – „gazetowe” lampy wiszące nad stołami, wielkie papierowe kule, które wieczorem dodają stodole przytulności czy stojące na pięterku fotele w krowie łaty. Wiem jedno: stodoła zachwyca!
W Glendorii można mieszkać nie tylko w pokojach, ale również… w wielkich, wojskowych namiotach, z których każdy, podobnie jak pokoje, jest inaczej zaaranżowany. W każdym jednak klimat jest niesamowity. Każdy element wydaje się zaplanowany i dopracowany, każdy ma swoją duszę. W naszym pokoju jest kominek, który umila chłodne jesienne wieczory.
Zachwycamy się my, zachwyca się i Maks. Jest z nami na wyjeździe zorganizowanym, w grupie, bez innych dzieci. Pomimo to, mam wrażenie, że bawi się świetnie. W Glendorii fascynuje go basen, w którym chociaż z uwagi na pogodę nie może się kąpać, może obserwować pływającą tam żabę. Śledzi miejscowe koty, wypatruje grzybów, buja się na huśtawce, “gra” w szachy. Na ognisku jest pierwszy do pieczenia tzw. smoczych ogonów, czyli zawiniętych na patyku rurek z drożdżowego ciasta, które potem nadziewamy mazidłem śliwkowo-czekoladowym. Największą atrakcją dla Maksa okazują się chyba strusie afrykańskie, które również w Glendorii, nieco na uboczu, mieszkają.
Wszystko w Glendorii jest piękne, ale chyba najbardziej zachwyca CAMP SPA – w takim jeszcze nie byliśmy, a Wy, jeśli znacie coś podobnego, koniecznie dajcie znać! Do spa prowadzą drzwi na skraju lasu. Drzwi donikąd albo do tajemniczego ogrodu. Dalej co jakiś czas widzimy drewniane tabliczki z napisami: SPA, BALIA, MASAŻ, SAUNA. Idąc ich tropem, trafiamy na piękny drewniany domek w środku lasu, zaaranżowany na najbardziej odprężające masaże ever oraz na kolejny, w którym znajdziemy saunę i wiklinowe leżaki aż wreszcie na jacuzzi w drewnianej balii, w którym możemy przesiadywać, wdychając zapach lasu. Wielkie wow! Musisz się mocno uszczypnąć, by być pewnym, że to jawa, a nie sen.
Kompletnie się tego nie spodziewałam, ale Glendoria ze swoją luksusową agroturystyką, jak określają się na swojej stronie www, ze swoim glampingiem, ze “slow life na końcu świata” to jeden z naszych największych zachwytów tego roku! Rozważcie ją na przyszłe lato – działają od połowy maja do końca września!
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Ględy 45
14-105 Łukta
(ok. 25 km od Olsztyna)
tel. +48 606 299 812
email: rezerwacje@glendoria.pl
Wszystkie szczegóły znajdziecie na ich stronie – TU.
17 Comments
Beata Kurgan-Bujdasz
wow kocham takie miejsca 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Ja też, ja też!!:) pięknie i niesamowicie!:)
radoSHE
Co za miejscówka! Zapisuję w ulubionych 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Wcale się nie dziwię!:) polecamy 🙂
AnuŚka Bąbik-Daniło
Wow! Coś niesamowitego, magicznego! Aż chce się tam być! 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Idealne od odstresowanie i ucieczkę z miasta :)) jest magia, to fakt!:)
Do more of what makes you happ
cudowne miejse
Natalia - tasteaway.pl
Oj tak!!! 🙂
Magda
Super! Moje dziewczyny nie wychodziłyby z tych namiotów – innej opcji do spania nie przyjęłyby 😉 Od naszego pobytu na bazie namiotowej w Beskidzie Żywieckim każdy ich przyjazd w nowe miejsce noclegowe jest dla nich wielkim rozczarowaniem. Wciągamy je siłą – serio 😉 To miejsce wygląda magicznie!
Natalia - tasteaway.pl
:)) fakt, dzieciaki uwielbiają różne dziwne miejsca noclegowe! Maks mnie ostatnio dopytywał, kiedy znów pojedziemy nocnym pociągiem, chociaż jechał raptem 4 razy i ostatnio jakieś prawie 1,5 roku temu ;)) miejsce jest przepiękne, jedno na pewno z najbardziej magicznych w PL 🙂
Gata
Cudownym miejscem jest Pokrzywnik 11 koło Jeleniej Góry. Nasze ulubione miejsce na wyrwanie się z miasta. Przepyszne jedzenie! http://www.pokrzywnik.pl/
Natalia
Słyszałam już o tym miejscu!!! 🙂 Trochę od nas daleko, ale może kiedyś uda się tam dotrzeć :))
MArta
czy mi się wydaje że ten basen jest brudny i rośnie w nim mech?
Natalia
basen czy jacuzzi? brudny na pewno nie, a mech to chyba obok, bo to spa w lesie 🙂
kasia543
Firma, która stawia domki na wodzie ma też domki na plaży z prywatnym jacuzzi i sauną herbalsglamping.eu. Byłam i polecam ! 🙂