Lubię być czasem leniwą mamą. Lubię i bywam. Nie zawsze, ale często. Wtedy kiedy mogę, lenię się na potęgę. Może chciałabym nawet częściej, ale przyznaję – nieraz ulegam. Lubię jednak być leniwa i powiem Wam więcej – mocno wierzę, że moje “lenistwo” dziś będzie mieć pozytywny wpływ na nasze dzieci za 5, 10 czy 15 lat. Ciekawa jestem czy Wy też z tych leniwych???? 🙂
Jestem leniwa – często mówię do 7-latka, by sam zrobił sobie śniadanie, bo płatki i mleko są całkiem blisko, a zwykle i tak nie chce jeść o 7.00 nic innego. Jestem leniwa, gdy mówię, by odniósł swój talerz/ miskę / kubek. Niby co tam, jeden ruch ręką, czasem się skuszę, ale szczerze? Wolę się lenić w tym temacie! Dwulatce każę wyrzucać po sobie “śmieci” do kosza i samej zakładać buty. No chyba, że czas mnie bardzo goni. 7-latek sam pakuje plecak, szykuje ubranie, sam się ubiera. Sam wybiera, w co się ubierze. Czasem kończy się to poranną tragedią na miarę Antygony – “Mamo, gdzie jest moja koszulka Barcelony???” “W praniu! Było przynieść ją wcześniej, a ja dopiero wczoraj znalazłam ją w kłębku na podłodze”. Coraz częściej brudne ubrania znajduje na pralce, nie zwinięte w kulkę koło łóżka. Czasem odpuszczę moje poranne lenistwo związane z ubieraniem Maksa i wkroczę – gdy za oknem 4 stopnie, a on właśnie założył szorty albo strój piłkarski albo gdy idzie do szkoły, a ma na sobie koszulkę z wielką plamą.
Jestem leniwa, gdy mówi “Mama, a weźmiesz mi piłkę” / “Mama, a weźmiesz mi plecak”. Zwykle sama mam ręce pełne rzeczy i mówię: Twoje, to niesiesz sam. Czasem nie mam w ręku nic. Jak wtedy, gdy idziemy z samochodu do szkoły… ale hello, to mój plecak czy jego? Moja szkoła czy jego?? Znów jestem leniwa i w ręku trzymam tylko telefon i klucz do samochodu. Jego obowiązek, on nosi. Jestem leniwa w szatni w szkole i przedszkolu. Jeśli tylko mogę, stoję z boku. Sam zmienia kapcie i chowa rzeczy do szafki. Sama zmienia kapcie, bo powiesić kurtki jeszcze nie umie. Odprowadzam na górę – idzie sama, chyba, że bardzo się śpieszę. Maksa nadal odprowadzam w szkole na górę – to nadal początki. W przedszkolu nie odprowadzałam go od lat – znów, lenistwo!
Po przyjściu do domu często nie myję im rąk, mają to robić sami. Nie układam butów na miejsce, mają to robić sami. Nie wypakowuję rzeczy z tornistra – ok, umyję mu śniadaniówkę, bo zlew trochę za wysoko. Często nie robię im kąpieli. Jestem leniwa i mówię 7-latkowi: zrób kąpiel dla siebie i Jagody. Sam się wyciera i ubiera, sam suszy włosy. Pokój dzieci sprzątam rzadko – czekam aż rozwalone wszędzie zabawki to IM zaczną przeszkadzać. Czekam aż to oni będą potrzebować porządku, by pobawić się czymś innym. I czasem się w moim lenistwie doczekam. Usłyszę: “Mamo, niespodzianka! Posprzątaliśmy pokój! Nawet Jagódka mi pomogła!”. Czasem w tym lenistwie jestem bezczelna i wysyłam 7-latka, by wyrzucił torby ze śmieciami. Czasem się buntuję, bo jak to “ja mam wszystko robić”??? Ale coraz częściej ogarnie temat sam. Od niedawna mamy nowy obowiązek – odrabianie lekcji. Jak na razie rzadko, ale czasem coś zrobić trzeba – zwykle na zadaniu domowym jest dopisek “poproś rodzica o pomoc w zapisaniu swoich odpowiedzi”. Jak myślicie, kto u nas pisze??? Może napisze KAKAŁO, a nie kakao i SUHAĆ MAMY zamiast słuchać mamy, ale czyja to praca domowa?? Moja?
Najbardziej leniwa jednak jestem podczas naszych podróży. Tych krótkich, weekendowych i tych dłuższych. Od kilku lat nie biegam już za Maksem podczas śniadania i nie wybieram mu, co ma zjeść. Nie dyskutuję nad każdym kawałkiem chleba, naleśnika, ogórka lub jego braku. Wszystko robi sam. Czasem pomagam, bo gorące, bo za wysoko, bo mleko może rozlać. Czasem wkroczę, gdy na talerzu tylko naleśniki i nutella. Zwykle obserwuję lub kompletuję swoje śniadanie. I przyznaję – nie mogę się nadziwić rodzicom, którzy wszystko podtykają pod nos kilkulatkom i starszym dzieciom! Czasem słyszę “Mamo, przynieś wodę!” od 7-9 latka i widzę, jak mama rzuca wszystko i leci. Ja też słyszę “Mamo, chcę wody!”, wtedy zwykle pytam: “A sam nie możesz przynieść? Idź po wodę – tam stoi!” Na tym nie koniec – gdy Maks jęczy o coś, czego na bufecie nie ma – zwykle mówię: “chcesz? to idź i zapytaj!” I wiecie, co? Radzi sobie z tym świetnie, nawet na drugim końcu świata! Potrafi nawet załatwić sobie danie, którego na bufecie wcale nie ma, bo dogada się z kucharzem! Na Sri Lance… Gdy w Polsce brakuje mu w restauracji soku, wody, widelca, noża, dostał coś, czego nie zamówił, nie zrywam się.. mówię: “idź sam, powiedz, że poprosisz jeszcze jeden sok” / “idź i powiedz Panu, że chcesz nigiri bez wasabi” (przykład z wczoraj). Idzie i załatwia! Zwykle jest dumny z siebie. A ja z niego.
Czasem sobie myślę, że jestem leniwą matką. W końcu Matka Polka ogarnia wszystko, podtyka pod nos i dba, by dziecku niczego nie zabrakło. Biedactwo nie ma wody? Biegnę! Maluszek lat 8 musi do toalety? Pędzę! Tornister za ciężki? Poniosę! To z jednej strony takie miłe. Takie pomocne. Takie matczyne. Też czasem mam na to ochotę. Też czasem to robię… ale wiecie co? Jeśli zawsze będziemy robić wszystko ZA nasze dzieci, wszystko, BY IM POMÓC, to jak chcemy nauczyć ich samodzielności??? Mocno wierzę, że im wcześniej zaczniemy, tym lepiej 🙂 Nawet, gdy ktoś pomyśli, że leniwa z niej matka, bo dziecku śniadania nie przyniosła i kanapeczki nie podetknęła pod dzióbek! Nawet, gdy usłyszę od niego, że jestem okrutna, bo musi sprzątać. Kiedyś może mi podziękuję. Albo może chociaż jego przyszła żona to doceni???? 🙂
44 Comments
Basia
Ok, oficjalnie muszę przestać Was czytać, bo chcę jeszcze trochę pojeździć na nartach, zanim zajdę w ciążę (w myśl zasady, że skoro ma dziecko wyssać ze mnie całe życie, to niech chociaż ma co ;)), a od takich postów chce mi się bycia mamą równie bardzo co bombardino na stoku :/
Natalia Bortkiewicz
A Ty wiesz, że ja miałam tylko dwie przerwy w nartach: pierwszą, gdy pierwsze bambino miało pół roku (jest z sierpnia), a drugą gdy drugie bambino przyszło na świat (w lutym). Jeździłam na samym początku ciąży, a potem gdy starszy miał 1,5 roku pojechał z nami i opiekowałam się nim naprzemiennie z teściową: ona jeździła 8-12, ja 12-16. Wymaga to hotelu blisko stoku, żeby nie marnować czasu na dojazdy i w ogóle hotelu, żeby bambino miało się gdzie rozbiec. Lepienie bałwana, jedzenie, zmiana pieluchy, drzemka w sankach – te 4h przelatują bardzo szybko 🙂 A po 4 roku życia możesz gościa oddać na 4h do szkółki narciarskiej. Pouczą jeździć, dadzą czekoladę na zachętę, zaprowadzą na lunch. Bardzo polecam ten stary (właśnie remontowany) hotel Marilleva i szkółkę która tam jest. My latamy do Verony, a stamtąd wypożyczamy auto albo teść nas zgarnia. W ogóle teściów mam super!
Widziałam też dziewczyny (wytrawne narciarki! ja nie miałabym odwagi), które śmigały ze sporym brzuchem albo niemowlakiem na plecach, ale im więcej na trasie dużych rozpędzonych facetów o wątpliwych umiejętnościach, tym bardziej uważam, że to słaby pomysł.
Natalia
Oo kurczę, no ja bym się z brzuchem czy z niemowlakiem też nie odważyła.. i również abstrahując od moich zdolności.. nigdy nie wiesz, jakie szaleniec jeździ obok Ciebie 🙂 a powiedz co to za miejsce, o którym piszesz??? 🙂 Nam by się wreszcie przydało wysłać Maksa na narty:)))
Natalia
Hey Basia :))) bardzo mi miło!!! 🙂 dzieci potrafią wykończyć, ale jedno małe na początek za bardzo nie przeszkadza w realizowaniu pasji ;))) chyba, że od razu pójdziesz w trojaczki :)) ale na to jest Dagmara z calareszta.pl, która udowadnia, że z trojaczkami też jest życie :)))
Agnieszka R.
Hehe ale się posmialam. Wydaje mi się, że to jest o wiele lepsze podejście, niż podawanie wszystkiego na zawołanie, a potem zdziwienie, że dzieci nie chcą w niczym pomoc i nie doceniają co rodzice robią 😉 A tak poza tym to myślę, że każda kobieta ma prawo być taką matką, jaką chce, ale zawsze i wszędzie są ci wszechwiedzący co doradzą jak się dziecko wychowuje 😂
Agata S
Masz rację, wydaje Ci się haha rzeczywistość jest taka, że każdy wie lepiej jak wychować Twoje dziecko 😀
Natalia
🙂 zwłaszcza w PL 🙂
Agata S
W mojej opinii to nie jest lenistwo… tylko wychowywanie a chyba taki Nasz obowiązek wobec dzieci? 🙂
Anna Krzemień
Zgadzam sie w 100%
Kamil Kołodziński
No przecież u nas każda matka to leń i na dodatek nie umie wychować dziecka, wszyscy w koło wiedzą od niej lepiej bo ona się nie zna. Taki kraj. Powyższy post to doskonały przykład jak należy wychowywać dzieci, żeby nie były jak np. byłem w domu, gdzie 25 letni chłop awanturował się z rodzicami bo do pracy za 2 tyś nie pójdzie bo żaden pieniądz, bo ubranie ma nie uprane, bo mu nie dali 100 zł na piwo z kolegami, bo tata nie chce kupić mu samochodu, a skoro kolega dostał to jemu też się należy itd.
Będą brał z was przykład 🙂
Natalia
masakra :((( ja z drugiej strony nie jestem fanką na siłę wypychania dzieci do np. pracy w barze czy na zmywaku…bo wiem, że tak też niektórzy robią – mają pieniądze, ale chcą nauczyć dzieci wartości pieniądza, wysyłając je do roboty. To też sposób. Ja jednak przyznaję, że nigdzie nie pracowałam przed pracą docelową (już w badaniach rynku) i na złe mi to nie wyszło 🙂 myślę, że moja mama wcześniej wbiła mi wiele do głowy i nie musiała się posiłkować na siłę wysyłaniem do pracy 🙂 wolała, bym zrobiła 2 kierunki studiów, uczyła się języków,chodziła na praktyki 😉 ale jakbym usłyszała takiego 25 latka to bym padła!!!
Kamil Kołodziński
u mnie wyglądało to podobnie 🙂 tym przykładem chciałem pokazać, że są rodzice którzy na prawdę robią krzywdę swoim dzieciom w przeświadczeniu, że jest to słuszne. Zresztą jak nazwać zachowanie rodzica, który swojemu synowi w wieku 20 lat czyści uszy pałeczkami bo jeszcze zrobi sobie krzywdę robiąc to sam? Strach pomyśleć, że są ludzie którzy po przeczytaniu tego artykułu powiedzą, że pisała go matka która nie kocha własnych dzieci, a kocha jak mało kto 🙂
Monika Lao
Jej jaka ja jestem leniwa😀
Zofia Bogusławska
Kochana, ale ile wysiłku w to lenistwo trzeba początkowo włożyć!! Ile trzeba czasem se nagadac zeby samo zrobiło (mamo, inni sami nie robia!) albo ile potem sprzątać po “sam zrobie jajecznice”. Albo ile sie wyczekać aż te sznurówki zawiąże. Ale potem jest efekt. I tak, wdze czasem 10 (dziesiecio!!!) latków na różnych imprezach którzy siku sami nie pójdą :/ Zawsze w glowie mam pytanie czy moze jeszcze mama potrzyma wiadomoco zeby nie obsiusiał kibelka :/ Ale sama tez czasem nosze plecak, tak jak czasem chcialabym zeby dzieci zaniosły moją torbę albo podały mi herbatę. Grunt, żeby byłą równowaga pomiędzy “dbamy o siebie” a “wyręczamy siebie we wszystkim”.
Natalia
dokładnie 🙂 dziś niosłam piłkę do szkoły:) ale Maks niósł plecak ;))) oj tak, ja z tym sikaniem miałam takie refleksje na wyjeździe z innymi dziećmi.. jedna sprawa to samodzielność na przyszłość, inna to ta, której potrzebują już teraz, w szkole 🙂
KlaudiaB.
Ty mówisz że to lenistwo, moja mama mówi że to brak serca xD u nas też jest “zimne wychowanie” jak to mówi babcia męża. Nadziwić się nie mogli jak w wigilię zeszłego roku nasza 1.5 roczna Emilka sama łyżka jadla makaron suchy (bo zupy nie chciala). Oczywiście czasem pomagam, bo się śpieszę albo mam ochotę, ale jak się drze i tupie nogami to ma bankowe że nie pomogę. Moja mama robiła za mnie wszystko i dopiero jak wyszłam z domu to się dowiedziałam jaki ten świat okrutny. Teraz robi wszystko za Emilke i przez to młoda płacze jak babcia ma iść i ma zostać sama z okrutnymi rodzicami, ale szkolimy babcie że tak być nie może, a myślę że Emi też to prędzej czy później doceni 🙂
Natalia
hahaha, niezłe!!! 🙂 u mnie też podczas każdego spotkania z moją Mamą są komentarze: “zostaw, on umie założyć czapkę i się rozebrać. Zostaw, sama zje” ;)))) chociaż nie wiem czy mam poczucie, że moja mama robiła za mnie wszystko.. ale na pewno ja jestem bardziej “okrutna” ;)) może to dlatego, że to chłopak??? 🙂 Chociaż Wasza sytuacja temu przeczy 🙂
KlaudiaB.
No ja jestem jedynaczka, one są dwie więc może gdybym miała jedna to też bym wszystko robiła? Chyba jednak nie bo właśnie mi doskwieralo to, że rodzice mi cały czas wszystko ulatwiali niby:D
Jo
To przecież żadne lenistwo, czy zimne wychowanie. Zdrowe podejście i tyle. Tak właśnie dzieci ucza się samodzielności, tak jest w przedszkolu i potem w szkole. Nic odkrywczego …
Natalia
Niby nic 🙂 ale kilka godzin po napisaniu tego tekstu usłyszałam od syna “A nie możesz za mnie zapisać odpowiedzi na pracy domowej? Innym dzieciom rodzice piszą!”…. a kilka dni wcześniej widziałam mamy w hotelu ganiające po każdą rzecz dla kilkuletnich dzieci, które spokojnie mogą śniadanie, bułkę, sok wziąć same 🙂
psycholog Łódź
Moim skromnym zdaniem jest to najlepszy artykuł zamieszczony do tej pory na tej witrynie. Aż chce się czytać.
http://www.lodzpsycholog.com.pl
Marta
Świetnie napisane ,… 🙂 a potem się dziwimy, że nasze dzieci Nam w niczym nie pomagają – na nasze własne życzenie …:)
Natalia
Eh, bo to ciężka droga jest, by te dzieciaki zmuszać do roboty 😉 czasem łatwiej i szybciej zrobić za nich 😉
Olga
No własnie! Przyszła żona!
To jest jedna z tych rzeczy, ktore poruszają mnie do głębi i aż głowa zazyna mnie boleć z nadmairu emocji kiedy o tym mówię!
I widzę to w domu (młodsze rodzeństwo, szczególnie płci męskiej) i widzę to u potencjalnych partnerów życiowych- ktoś za nich zrobił to i owo. Nie umie umyć naczyń- “to przecież chłopak, nie musi”. A potem teksty: “oby znalazł dobrą dziewzynę, może go nauczy, poprowadzi w życiu”. Ale to nie jej rola. Będzie chciała wychowywac dziecko to wychowa ale nie faceta!
Mialam takiego jednego faceta, takiego co to za niego wszystko robiono, bo on nie zrobi tego wystarzająco dobrze. Probowałam to naprawiać i co? Może czegoś się nauczył. Ale ile ja się nad tym nameczyłam! A to nie moja rola była a właśnie jego matki.
Dzieciaków nie mam, ale wiem, że jeśli kiedyś będą to ja chcę być tą leniwa matką- wlaśnie dla nich i ich przyszłych żon!
Natalia
Myślę, że zwłaszcza z chłopcami to nie jest łatwe 😉 U nas Maks ma już prawie 8 lat i się buntuje, dlaczego coś ma robić… i że jestem okrutna 😉 ale się staram być nadal.. okrutna 😉 wierzę, że dla jego dobra:)
Zuzanna
Tylko że to nie nic a nic wspólnego z lenistwem 🙂 Ja leniwa nie jestem, ale nie wyobrażam sobie żeby wyręczać w czymkolwiek moje dzieci (6 i 4 lata). Sami robią większość rzeczy koło siebie (ubieranie się, jedzenia, mycie zębów, rąk) – nawet by mi do głowy nie przyszło żeby robić to za moje pełnosprawne dzieci, które rączki mają 😉 Oczywiście często im pomagam i nie narzucam obowiązków domowych ponad ich siły. Ale skoro potrafią się bawić jakąś zabawką, to równie dobrze potrafią ją sprzątnąć. Z “obowiązków” domowych sprzątają swoje zabawki pokoje, zawsze muszą odstawić talerzyki po zjedzeniu oraz jeżeli mają stworzyli śmieci (np. opakowanie po musie), to muszą sami wyrzucić do kosza (ba, nawet młodsze wie gdzie plastik a gdzie inne śmieci ;)).
Po prostu wydaje mi się to naturalne, ze kilkuletnie dzieci są w stanie zrobić naprawdę wiele rzeczy same 🙂
Agnieszka
Uwielbiam moje lenistwo 🙂 mam ósemkę – jakbym miała ich „obrabiać”, to bym zginęła… Nasza Najmłodsza nawet wykłóciła kosz na pranie i pierze sama, od dwóch lat – jutro kończy osiem 😳 A weź spróbuj im pomóc – jest foch 😂
Natalia
OMG!!! Jesteś bohaterką!!!!! 🙂 podziwiam!!!
Kamila
Fantastyczny wpis. Też mam taką ideologię czyli też jestem leniwa 😂
Justyna
Ja bym nie powiedziała że jest leniwa tylko że więcej wymaga od swoich dzieci, bo poprostu chce nauczyć ich samodzielności i to już we wczesnym wieku. A dzieci gdy robią Coś same i jeszcze się je za to pochwali to już dopiero będą chciały pomagać.
Znam to z życia, bo też jestem mamą. Mój syn ma 4 lata i dużo potrafi sam i chętnie mi pomaga nawet w domowych czynnościach. Oczywiście wszystko z rozsądkiem, bo wiadomo okien umyć mu nie dam ale proste czynności typu wyjąć naczynia ze zmywarki albo powycierać kurze itd. Dziecko jak widzi że potrafi to potem chętnie wszystko robi samo i w życiu też jest zaradniejsze. Proste jak dziecko nauczy się że za sobą trzeba sprzątać to też mniej będzie bałaganić. Także wszyscy zadowoleni, bo malec się uczy i mama jest mniej zmęczona.
Natalia
Tego się trzymajmy 🙂 ta leniwa to taki trochę przewrotny zabieg stylistyczny ;))
Ola MatkaPolka :-)
Jak wierzysz, ze tak jest dobrze to się tego trzymaj 🙂 Ja decydując się na dzieci czułam, ze poświęce im całą siebie. To moja misja. Jestem zmęczona ale spełniona. Musiałam trochę odpuścić to matkowanie jak mąż zmarł i wróciłam do pracy. Nie wiem może to i lepiej dla dzieci, zobaczymy. Starszy ma 16 lat i faktycznie mało pomaga, mało samodzielny jest ale ma Zespół Aspergera. Młodszy musi być brdziej samodzielny urodził się 7 lat później, sytuacja się zmieniła, mój wiek też 😉 Czasem przykro na to patrzeć. Całe życie przed nimi, żeby się utyrać a póki mogą niech będą dziećmi i to jak najdłużej 🙂
Natalia
Jest w tym coś, co piszesz, ale właśnie ja mam obawę, że potem będą za mało samodzielni… albo, że chłopak będzie zrzucał wszystkie obowiązki domowe na swoją dziewczynę / żonę.. Współczuję straty Męża:( ile miały wtedy dzieci?
Mój Tata zmarł jak miałam 13 lat, moja Mama miała wtedy 40…
Kasia
Bardzo fajnie się czyta Pani teksty.
Przyznam, że jesli chodzi o dzieci to postępuje z nimi bardzo podobnie 😊 moje chłopaki mają 3 i7 lat.
Pozdrawiam ☺☺
Natalia
Czyli wiekowo podobna ekipa!!! 🙂 przepraszam, że dopiero odpisuję, ale ostatnio baaaardzo dużo pracy 😉
Tina
Wspaniałe podejście 😉 Ja mam IDENTYCZNIE 😊 Samodzielność jest ważna. Im więcej dzieci umieją zrobić same, tym rzadziej będą musiały kogoś prosić o pomoc. Daję im też dużo swobody kreatywnej. Cóż, że bałagan… Ale powstają nowe zabawki, ubranka dla lalek, mebelki, nawet domki piętrowe z kartonów 🤩 Może wyrosną na projektantki, jak mama…
Kfiatushek
I to jest bardzo zdrowe podejście. Też coraz częściej jestem taka leniwa, ale najgorzej jak dziadkowie robią krecią robotę i wyręczają dzieci na każdym kroku. Staram się ich upominać, ale nie zawsze to przynosi efekt. Na szczęście nasze dzieci wiedzą, że nie z nami takie numery 😛
Natalia
Eh, to prawda 🙂 Ale już chyba taka rola Dziadków – więcej pozwalają, więcej słodkości, więcej bajek.. a potem znów nadchodzi wymagająca Matka ;))))))
Ewa
Chyba… Tak, na pewno… Bardzo! Potrzebowałam tego postu 🙂 W moim domu rodzinnym było bardzo dużo tego wyręczania i choć wiem, że zbyt wiele mama i tata za nas robili, właśnie zdałam sobie sprawę, że jestem taka sama wobec mojego 2,5 roczniaka! To jeszcze maleństwo, wiem, ale małe kroczki ku samodzielności zacznę wprowadzać już od dziś 🙂 Dzięki!
Olga
Dobre! Mam podobny sposób myślenia, ale zmotywuje się jeszcze mocniej😉ostatnio usłyszałam w przedszkolu od jednej mamy: „muszę zaprosić Cię do siebie bo mówisz do chłopaków takim stanowczym, zdecydowanym głosem, a moje wchodzą mi na głowę” 😂nie chce aby wyrośli na mężczyzn którzy maja dwie lewe ręce, uwielbiam ludzi „ogarniętych” którym nie trzeba mówić najoczywistszym rzeczy, takich ludzi cenie, takim człowiekiem wstając codziennie rano staram się być! I przy tym także uwielbiam się lenić, uważam ze to się po prostu mi należy i już!
Natalia
Hey Olga! 🙂 Tego się musimy trzymać, bo inaczej nas zjedzą!!! 🙂 ja też chcę,zeby byli ogarnięci… my w DESEO zatrudniamy sporo młodych ludzi i różnie to bywa. Są osoby super ogarnięte, a zdarzają się też takie, które mają 20 lat i więcej i dowiadujesz się, że np. nigdy nie trzymały w ręku mopa, a w lokalu po zmianie trzeba podłogę przetrzeć 😉
Olga
Dobre! Mam podobny sposób myślenia, ale zmotywuje się jeszcze mocniej😉ostatnio usłyszałam w przedszkolu od jednej mamy: „muszę zaprosić Cię do siebie bo mówisz do chłopaków takim stanowczym, zdecydowanym głosem, a moje wchodzą mi na głowę” 😂nie chce aby wyrośli na mężczyzn którzy maja dwie lewe ręce, uwielbiam ludzi „ogarniętych” którym nie trzeba mówić najoczywistszym rzeczy, takich ludzi cenie, takim człowiekiem wstając codziennie rano staram się być! I przy tym także uwielbiam się lenić, uważam ze to się po prostu mi należy i już!
Aga
Uważam, że wypychanie dzieci do prac przy barze i innych pracach nie związanych ze swoją profesją jest dobre. Sama pracowałam jako kelnerka w barze, w McDonaldzie a nawet fabryce żyletek co wakacje dzięki temu pieniądze zaoszczędziłam na upragnione wyjazdy mimo, że moi rodzice nie byli biedni. Dzięki temu podczas studiów mogłam wyjeżdżać w różne ciekawe miejsca bądź opłacić kurs na prawo jazdy. Co więcej ludzie z mojego kierunku i sąsiadujących dostawali wszystko od rodziców a inne zawody traktowali powierzchownie. Skończyłam kierunek lekarsko-dentystyczny a często w pracach dorywczych na studiach musiałam zmyślać, że robię co innego, bo ludzie patrzyli na mnie z góry jakbym wszystko dostała, co zupełnie nie było prawdą. Sama w pojedynkę udałam się również na trip do Australii, gdzie większość kobiet boi się wyjechać samemu z miasta. Uważam, że moi rodzice nauczyli mnie jak być samodzielną. Za granicą bardzo dużo osób robi gap year i pracuje dorywczo 🙂
Natalia
Myślę, że strategie są różne 🙂 Ja natomiast nigdy nie pracowałam jako kelnerka, ale też nauczyłam się pracowitości i samodzielności 🙂 Wyjechałam na pół roku na studia do hiszpańskiego Kraju Basków, byłam na praktykach w Reuters, PAP, a następnie w TNS OBOP, w którym potem zaczęłam pracować 🙂 Skończyłam 2 kierunki studiów, sporo pracowałam 🙂 Drogi są różne – fajnie jak prowadzą do fajnych rzeczy 🙂 pozdrowienia 🙂