Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście znam niewiele osób, który pogardziłyby pyszną, cieniutką włoską pizzą, dobrze przygotowanym makaronem czy deserem takim jak tiramisu, panna cotta czy profiteroles. Szczerze mówiąc, znam chyba tylko jedną taką osobę i jeśli to kiedyś przeczyta, na pewno będzie wiedziała, że o nią chodzi 🙂

 

Ja uwielbiam pizzę i makaron, niemal w każdej odsłonie. W Warszawie najchętniej  w swojskiej Bella Napoli na Kondratowicza (chociaż to cholernie daleko od nas), gdzie właściciel, starszy pan, wita słowami “Buongiorno! Prego!“. Sama najczęściej szykuję pasta alla puttanesca (z pomidorami, anchois, kaparami i czarnymi oliwkami), amatricianę z boczkiem, carbonarę czy tradycyjne bolognese. Ostatnio nauczyłam się też robić tiramisu – zaskakująco łatwe zadanie 🙂 Niemniej pomimo warszawskich smakołyków i własnych lepszych lub gorszych umiejętności, najchętniej pizzę, pastę i tiramisu jem we Włoszech i  właśnie tam się teraz wybierzemy… na przystawkę Liguria i urocze miasteczka Cinque Terre.

Cinque Terre

Cinque Terre - widok na miasteczko Manarola

Cinque Terre – widok na miasteczko Manarola

 

Cinque Terre jak sama nazwa wskazuje to pięć miasteczek. Pięć malutkich miasteczek – mają około 1-2 tys. mieszkańców. Położone w niewielkiej odległości (można na tej trasie uprawiać również pieszą turystykę, ale raczej bez bobasa w głębokim wózku ;)). Cinque Terre malowniczo ulokowały się na wzgórzach, a maleńkie porty i kolorowe domy dodają im urody. W skład sławnej “grupy” wchodzą Vernazza, Manarola, Corniglia, Riomaggiore i Monterosso. Wszystkie miasteczka znalazły się na liście dziedzictwa UNESCO.

Krótkie rozeznanie tematu sprawiło, że jako miejsce na dłuższy, 3-dniowy pobyt, wybraliśmy rybacką Vernazzę. Po obejrzeniu pozostałych miasteczek z pewnością była to dobra decyzja, aczkolwiek mniej łaskawa dla portfela.

 

Vernazza

 

Do miasteczka zajechaliśmy wczesnym wieczorem. Droga niestety nie należy do przyjemnych, zwłaszcza dla osób z chorobą lokomocyjną.  Nie polecam jej też mało wprawionym kierowcom – strome zbocza i męczące serpentyny aż do… parkingu, bo dalej samochodem wjechać nie wolno. Z parkingu  do miasteczka dowozi niewielki autobus, a kierowca nawet powie kilka słów po polsku, bo przecież miał dziewczynę z Polski – świat jest mały 🙂

 

Znalezienie noclegu w Vernazzy w pierwszej połowie września graniczy z cudem, co niewątpliwie z radością wykorzystują miejscowi. Pokój w Pensione Sorrisso (chyba największym przybytku pod względem liczby pokoi) kosztuje “lekką ręką” 140 euro. Warto dodać, że rzeczywistą wartość  pokoju sprawne oko wyceni na 60 – 70 euro, zaś  łazienki – na 30 – 40 euro – mały, stary prysznic, odpryski, pleśń. Dodam, że wersja z łazienką wspólną kosztowała 100 euro. We Władysławowie podobny standard jak podejrzewam kosztowałby 50 złotych 🙂

 

Vernazza

Vernazza

 

Miasteczko jednak jest cudowne, ukryta magiczna rzeczywistość, kolorowe domy, zielone okiennice, niewielki placyk , łódeczki, włoskie restauracyjki.

W Gambero Rosso na Piazza Marconi koniecznie Paccheri alla Gambero Rosso (pasta z rybą i pomidorami), a na deser Ricotta al cioccolata – delikatny sernik polany prawdziwą gęstą, aksamitną czekoladą, posypany delikatnie orzeszkami. Mniam!

Nie można pominąć też Ristorante Belforte z pięknym widokiem na zatokę przypadkiem dokonaliśmy odkrycia: tuńczyk z karmelizowaną czerwoną cebulą posypaną orzeszkami pini. Bardzo łatwe do wykonania w domu, a naprawdę smakowite… i efektowne, jeśli chcemy podać gościom 😉 !

Jak już wiemy nazwa Cinque Terre wskazuje na 5 miasteczek… zatem:

 

Uno, due, tre, quattro, cinque….

 

Po dniu spędzonym leniwie w Vernazzy, postanowiliśmy odwiedzić pozostałe Terre. Najlepszym sposobem transportu pomiędzy Cinque Terre są pociągi, jeżdżące często i szybko. W większości przypadków zatrzymują się w centrum miasteczek – poza Corniglią, gdzie trasa do miasteczka jest stosunkowo uciążliwa- albo długi spacer poboczem drogi w upale albo wspinaczka po kilkuset schodach. A szczerze? Nagroda, czyli sama Corniglia, nie jest tego warta.

 

bruschetta z anchois i kaparami - proste i smaczne

bruschetta z anchois i kaparami – proste i smaczne

 

Zaczęliśmy od Riomaggiore, miasteczka położonego najbliżej La Spezia i najdalej od Vernazzy. Po przebyciu niedługiego tunelu, dochodzimy głównej ulicy oraz do małej zatoczki. Niestety nie jest to miejsce dla wózkowych rodziców: schodki, wąskie przejścia, malutkie restauracyjki. Niemniej widok był piękny i udało nam się zjeść smaczną bruschettę z anchois i kaparami. Chociaż jej cena była już mniej smaczna – jak wszystkie ceny w Cinque Terre. Ile byście dali za smakołyk ze zdjęcia? Macie rację – 9 euro to lekka przesada 🙂 Tym bardziej warto przygotować podobną bruschettę samemu w domu 🙂

 

Z Riomaggiore znów pociąg i Manarola, pięknie położona, z uroczą trasą spacerową nad wodą… Też malutka, też kolorowa jak pozostałe Cinque Terre. W Manaroli zjedliśmy jedną z najlepszych frittur (frittura to smażone ryby i owoce morza) pod słońcem. Wygląda bosko, prawda? 🙂

 

idealnie chrupiące krewetki i kalmary

idealnie chrupiące krewetki i kalmary

 

Na koniec została nam Corniglia – i tak jak już pisałam, chyba nie była warta długiej wyprawy w upale. Jako jedyna z Cinque Terre nie leży bezpośrednio nad wodą i we wrześniu odejmowało to jej uroku…

 

Ale jak się okazało, ta “wada” Cornigli stała się zbawienna, gdy pod koniec października Cinque Terre zaatakowała powódź 🙁 Czyżbyśmy trafili na ostatnią okazję? Mam nadzieję, że nie… Że wkrótce wszystko wróci do normy, a każdy spragniony pięknych widoków i włoskich pyszności podróżnik będzie mógł tam trafić…

A teraz… nasz ulubiony placyk w Vernazzy niemal zniknął. Smutny ten finał, co? A tak było pięknie…  zostaje tylko wiara, że “po burzy zawsze wychodzi słońce” i tam również wyjdzie…i we wszystkich innych sprawach, mniej lub bardziej poważnych, wiary w to wychodzące słońce Wam życzę 🙂