Spis treści
Troszkę jeszcze nie wierzę… troszkę jeszcze muszę się uszczypnąć.. albo poprosić kogoś, by zrobił to za mnie. Znów spacerujemy wśród wieżowców Miami, znów na śniadanie zamawiam pancakes dla dzieci, tosta z awokado dla mnie, a Łukasz znów zajada śniadaniowe burrito. Słoneczny poranek, błękitne niebo, basen o poranku… czarna kawa i “more coffee”. Krótkie spodenki, trampki i okulary przeciwsłoneczne. Szukanie nowych miejscówek do zjedzenia na Eater Miami. Ceviche, tacos, brazylijskie czy argentyńskie? Spacer Ocean Drive czy włóczenie się po Wynwood? Długi spacer przez różnorodne dzielnice Miami, riverwalk i nitro ze “Starbucka”. Proszę Państwo, jesteśmy w Stanach! Nareszcie! 🙂
LOT DO STANÓW ZJEDNOCZONYCH – WYMAGANIA
Większość z Was już pewnie wie, że po długim covidowym zamknięciu Stany ponownie otworzyły swoje granice na początku listopada 2021 roku. Obecnie, by lecieć do Stanów i móc od razu z nich korzystać, bez kwarantanny trzeba spełnić następujące wymogi.
1) Osoby dorosłe powinny być w pełni zaszczepione, minimum 14 dni przed wylotem do Stanów – czyli jedna dawka Johnson & Johnson lub przyjęte dwie dawki szczepionki dwudawkowej. Potwierdzenie szczepienia w wersji papierowej lub elektronicznej pokazujemy na lotnisku w Polsce przy odprawie – jeszcze przed wejściem do samolotu. Podobne zasady, z tego, co wyczytałam, dotyczą ozdrowieńców, którzy uzyskali pozytywny wynik testu 90 dni przed lotem. Pokazujemy dowód na papierze, że w ciągu ostatnich 90 dni chorowaliśmy na Covid.
2) Każdy podróżujący powyżej 2 roku życia musi również okazać negatywny wynik testu na Covid wykonanego na dzień przed wylotem. Może to być test PCR, ale może być też antygenowy. U nas w tej sytuacji wybór był oczywisty – test antygenowy jest tańszy, a wynik dostępny jest już po 20 minutach.
3) Od LOT dostaliśmy też informację mailowo przed lotem, że konieczne jest wypełnienie oświadczenia o stanie zdrowia, ale szczerze mówiąc w naszym przypadku nikt tego nie sprawdzał – ani w Polsce, ani w Stanach po przylocie. Informacje o wymaganiach tradycyjnie czerpaliśmy ze strony MSZ (info na temat Stanów znajdziecie TUTAJ) oraz również z amerykańskiej strony Travel.State.Gov.
U nas dokumenty (szczepienia, wyniki testów) zostały sprawdzone na lotnisku w Warszawie – nikt nas nie prosił o nie po przylocie do Miami – nie wiem,
Co jeszcze? Oczywiście ważny paszport oraz przy pobytach do 90 dni wypełniona ESTA (Electronic System of Travel Authorization). Chyba, że macie już wizę do Stanów… ESTA dotyczy wszystkich podróżujących z Polski w celach biznesowych lub turystycznych, jeśli pobyt nie przekracza 90 dni. Wniosek o ESTA składaliśmy TU – trzeba to zrobić najpóźniej 72 godziny przed wylotem, ale można znacznie wcześniej. Ja robiłam jakieś 2 tygodnie przed podróżą. ESTA kosztuje 14 dolarów za osobę i jest ważna przez 2 lata.
MIAMI – LOT
W tym temacie nie kombinowaliśmy – wybraliśmy bezpośredni lot LOTem – Warszawa – Miami. Od dłuższego czasu, jeśli chodzi o dalekie podróże, jesteśmy fanami bezpośrednich lotów z dziećmi, jeśli takie są dostępne. Tak lataliśmy już do Singapuru, do Tokio, do Los Angeles i teraz właśnie do Miami. Dla nas jedyne małe “ale” do LOTu to słaba oferta filmowa 😉 Pod każdym innym względem LOT spisał się bardzo dobrze, a dodatkowe przyjemności związane z lotem w Wigilię – np. małe samolotowe Dobble rozdawane na lotnisku tylko dodatkowo poprawiły humor 😉
Lecieliśmy lotem teoretycznie o 12.05 (finalnie wylot około 14.30 – na szczęście info o opóźnieniu podane zostało rano, więc było więcej czasu na pakowanie… uff!!!;)), do Miami dotarliśmy około 20.00… Nasze dzieciaki taki dzienny lot znoszą już dobrze (oferta filmowa pomaga;)), ale wiadomo – z maluchami zdecydowanie bardziej rekomenduję nocne loty 😉
MIAMI – GDZIE SPAĆ?
To nasz drugi albo nawet trzeci raz w Miami 😉 W lutym 2020 byliśmy dwukrotnie – raz przed wypadem na Dominikanę i raz po. I wtedy, i teraz jako miejsce do spania wybraliśmy dzielnicę Brickell i w obu przypadkach byliśmy / jesteśmy z tej decyzji bardzo zadowoleni. Brickell to mocno wielkomiejski krajobraz – część dzielnicy Downtown Miami. Miejska dżungla pełna szklanych domów, ale pięknie przeplatanych zielenią. Gdy spoglądasz o poranku z balkonu, widzisz wieżowce, korty tenisowe, baseny na różnych piętrach, palmy. Ja jestem fanką wielkomiejskich klimatów, więc dla mnie w sam raz 🙂
Blisko przeróżnych knajpek z przeróżną kuchnią, blisko kawy, blisko piekarni i barów. Spacer dzieli Cię od Miami River, Bayfront Park, dłuższy od Wynwood czy Little Havana.
Brickell to obecnie z jednej strony centrum finansowe Miami, z drugiej dzielnica mieszkalna.
Tym razem śpimy w Hyatt Centric Brickell. Dla nas to super lokalizacja, bo Brickell jest pełne fajnych knajpek, a zarazem dłuższy spacer dzieli je i od Wynwood, i od Little Havana, do których chcieliśmy zajrzeć. W 15 minut dojedziecie taxi czy Uberem do Miami Beach, 15 – 20 minut dzieli Brickell od lotniska. Jeśli chodzi o hotel – ma przyjemne, jasne pokoje, duży basen na 19 piętrze, jacuzzi i siłownię. Nie powiem, że czymś specjalnym się wyróżnia, ale też nie można się do niczego przyczepić 😉 Na miejscu jadaliśmy śniadania (z karty) i możemy polecić Tostade de Aguacate, śniadaniowe burrito i naprawdę smakowite pancakes z owocami.
SPACEREM Z BRICKELL DO WYNWOOD
Pierwszy dzień w Miami upłynął nam pod hasłem cieszenia się… Cieszenia się, że tu jesteśmy, że jemy obiad, siedząc przy stoliku w ogródku, cieszenia się z błękitnego nieba, słońca i krótkich spodenek. Ten pierwszy dzień w podróży dla mnie zawsze ma magiczny smak, do którego wracam i wiem, że do tego dnia też wrócę. Powiem wtedy: a pamiętasz pierwsze śniadanie w Miami i jak nie mogliśmy znaleźć otwartej knajpy na obiad w pierwszy dzień świąt? Powiem o tacos z La Tiendita i o Nitro Cold Brew ze Starbucks…
Nasz pierwszy dzień w Miami to długi spacer z Brickell do Wynwood, najbardziej kolorowej dzielnicy Miami. Ale zanim do niej dotrzemy, zatrzymamy się na chwilkę po drodze, oki? 🙂
Spacer zaczynamy na South Miami Ave w okolicy argentyńskiej restauracji Baires Grill Brickell – to tu jemy nasz świąteczny obiad 🙂 O kulinarnych polecajkach w Miami jeszcze Wam napiszę, ale już teraz mówię, że warto – na mięso, na sałatkę Cezar i na..gnocchi! 😉 W tej okolicy knajpek, kawiarni, barów jest cała masa.. pod piekarnią Rosetta Bakery stoi kolejka chętnych, w Ojo de Agua właśnie serwują późny brunch. Idziemy w kierunku Miami River – tam schodzimy na dół na Riverwalk – bardzo przyjemne miejsce na spacer – polecamy!
MIAMI RIVER I RIVERWALK
Miami Riverwalk ma niecałe 2 km – zaczyna się przy Riverwalk Metromover Station i prowadzi aż do Bayfront Park, chociaż obecnie (grudzień 2021) na chwilkę trzeba go opuścić z uwagi na budowę. Fajne miejsce na spacer, super widoki! Z dzieciakami, z bobasem w wózku, we dwoje, pochodzić czy pobiegać – wszystkie opcje dozwolone 🙂
BAYFRONT PARK
Dalej kierujemy się do Bayfront Park – całkiem sporego parku położonego nad Biscayne Bay. Tutejszy park powstał w 1925 roku, chociaż jego historia sięga jeszcze dalej – do 1896 roku, gdy nazywał się Royal Palm Park. W tamtych czasach był pierwszym miejscem w Miami, gdzie zbierała się lokalna społeczność, by odpoczywać, spacerować czy grać w baseball. Obecnie idealny na relaks, zabawę, spacer – jest plac zabaw, ale podczas naszej wizyty był zamknięty. Przyjrzyjcie się też dokładnie czy w Biscayne Bay nie pływa właśnie jakiś wielki manat – my jednego widzieliśmy tuż przy Seafair Mega Yacht.
Idąc przez park, wzdłuż Biscayne Bay dojdziecie do centrum handlowego Bayside Marketplace. Miejsce to pojawia się w wielu zestawieniach “what to see in Miami”, ale my dość szybko stamtąd uciekaliśmy – tłoczno, głośno, masa sklepów, stoisk z pop-itami i innych straganów… Co ciekawe, w Pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia, chyba przybyło tu pół miasta 😉 My uciekliśmy… 😉
Kolejny ciekawy punkt na trasie to FREEDOM TOWER. Na pewno wpadnie Wam w oko, bo wygląda jak wycięta z jakiegoś hiszpańskiego czy włoskiego miasta i wstawiona w zupełnie nie pasujący do niej krajobraz Miami. Skojarzenia są słuszne, bo niektóre elementy wieży były inspirowane słynną La Giralda w hiszpańskiej Sevilli. Wieża powstała w 1925 roku i początkowo była to siedziba redakcji The Miami News.
Jednak swoją kluczową rolę odegrała podczas Rewolucji Kubańskiej – to tutaj udzielano pomocy kubańskim emigrantom, uciekającym z wyspy. Obecnie znajduje się tu muzeum sztuki nowoczesnej.
Idziemy dalej – powoli opuszczamy wybrzeże, by skręcić w kierunku Wynwood. Niemal przypadkiem trafiamy na MIAMI CITY CEMETERY – kolejne ciekawe miejsce, które warto zanotować na listę “co zobaczyć w Miami”.
Miami City Cemetery to kolejny zabytek w nowoczesnym Miami. Historia cmentarza sięga aż do 1897 roku – to właśnie wtedy po raz pierwszy ktoś został tu pochowany. Ziemia pod cmentarz została sprzedana miastu Miami przez panią Mary Brickell w 1897 roku za 750 dolarów. Cmentarz był podzielony na różne sekcje – w jednej spoczywali biali, w innej “colored population”. W 1915 roku powstała również sekcja żydowska, którą bez problemu wypatrzycie podczas spaceru ponad 100 lat później. Na obecnie niepozornym cmentarzu pochowano 9000 osób…
Gdy z niego wyjdziecie, wpadniecie prosto na duży mural – to znak, że WYNWOOD jest już blisko!
WYNWOOD
Wynwood to obecnie jedna z najmodniejszych dzielnic Miami i zdecydowanie must see na liście każdego turysty. Kiedyś przemysłowa dzielnica zamieszkiwana przez imigrantów z Kuby oraz z Puerto Rico i właśnie z uwagi na mieszkających tu Portorykańczyków nazywana El Barrio czy też Little San Juan. Obecnie pełna kolorowych murali, knajpek, galerii – fascynująca, kusząca niesamowitym klimatem i przyciągająca rzesze odwiedzających spragnionych fotek na tle barwnych murali.
W Wynwood murale są wszędzie – zdobią tutejsze sklepy, punkty usługowe, płoty i mury. Wystarczy pospacerować po okolicy, by znaleźć ich multum!
Znajdziecie tu jednak też muzeum murali na świeżym powietrzu, czyli The Wynwood Walls. Miejsce to powstało w 2009 roku z inicjatywy Tony’ego Goldmana. Celem muzeum od początku jego istnienia było promowanie międzynarodowej sztuki ulicznej. Można powiedzieć, że to właśnie The Wynwood Walls zapoczątkowało zmiany w dzielnicy, której wcześniej raczej nikt poza mieszkańcami nie odwiedzał.. Murale zaczęły powstawać… wszędzie! A Te Wynwood Walls to obecnie jedno z najbardziej znanych miejsc ze street artem na świecie, a swoje prace prezentują tu artyści nie tylko ze Stanów, tylko z całego świata. Zdecydowanie musicie tu zajrzeć! Obecnie wejście do The Wynwood Walls jest płatne – bilet dla osoby dorosłej kosztuje 12 dolarów, dzieci do 12 roku życia wchodzą gratis. Można też wykupić wejściówkę na miesiąc w cenie 65 dolarów. Bilety do The Wynwood Walls możecie kupić online – TUTAJ.
Wywood jako dzielnica to atrakcja również dla dzieciaków, bo oglądanie kolorowych murali, czasem również z postaciami znanymi z bajek to atrakcja również dla nich – gdy byliśmy w Miami w 2020, Maks koniecznie chciał zdjęcia z muralem ze Sponge Bobem 🙂 Foodies też będą zadowoleni, bo znajdziecie tu sporo dobrego jedzenia na czele chociażby z tacos z Coyo Taco! Wypatrujcie wkrótce naszych kulinarnych polecajek z Miami na blogu! 🙂 STAY TUNED!
..
1 Comments