Warszawa Wschodnia by Mateusz Gessler… miejsce modne, miejsce popularne, miejsce, w którym być wypada. Nie raz, nie dwa słyszeliśmy, że musimy się tam wybrać. Cały czas jednak jakoś było nie po drodze… bo dość daleko na Mińską, bo to wyprawa, bo masa innych ciekawych miejsc bliżej. Jakoś się nie składało, bo wreszcie z reguły podchodzimy z dystansem do wszystkich “za bardzo modnych” miejsc. Wreszcie nadarzyła się okazja: urodziny Łukasza! Urodziny rodzinne, z rodzicami, babcią i teściową 😉 Dzień wolny, więcej czasu, Warszawa pusta, nic tylko jechać.
Miejsce pod względem wystroju idealnie zaprojektowane, takie jak lubimy. Wielka przestrzeń, czerwona cegła, otwarta kuchnia, kucharze w wielkich białych czapach, a do tego przyjemny ukryty przed światem ogródek. Na dworze niewielki, ale wyposażony w fajne gadżety kącik dla dzieci, a obok na starych torach stoi lokomotywa, więc Maks jest w siódmym niebie.

wnętrze zachwyca
Przeglądamy menu i szykujemy się do zamawiania. Ceny… co tu dużo mówić: do niskich nie należą. Raczej najwyższa półka warszawska: przekąski i zakąski 28 – 46 zł, sałatki 36 – 44 zł, dania główne 58 – 80 zł z przewagą tych około 70 zł. Desery 18- 25 zł – od razu zwracają moją uwagę naleśniki z serem i sosem truskawkowym za 25 zł!!! Heloooo? Naleśniki z serem? Takie ceny sugerują jedno – kuchnia ma być na bardzo wysokim poziomie, ma zachwycać i zaskakiwać. Podobne ceny znajdziemy w Nolicie, w odkrytej przez nas ostatnio Casa Pablo, niewiele wyższe w podobno mistrzowskiej La Rotisserie Pawła Oszczyka.
Zaczynamy zatem! Na przyjęcie zamówienia czekamy dobre 15 minut, pomimo, że po sali kręci się masa kelnerów. Trochę to dziwne. Kelner raczy podejść dopiero po upomnieniu się. Ja wybieram sałatkę Chevre Chaud (36 zł) oraz tuńczyka z Malediwów (80 zł). Liczę bardzo, że tuńczyk będzie idealny oraz połączony z ciekawymi dodatkami. Nasi rodzice wybierają kaczkę, polędwiczki jagnięce, doradę, a Łukasz decyduje się na menu degustacyjne (150 zł) – w karcie opisane bardzo enigmatycznie (tasting menu), dowiadujemy się tylko, że składa się z 8 dań. Kelner wyraźnie nie jest zadowolony z wyboru Łukasza, zamówienie przyjmuje niechętnie, mamrocząc coś pod nosem. Owszem, zdarza się czasem, że menu degustacyjne można zamawiać tylko wtedy, gdy wszyscy przy stoliku się na to decyduję, tutaj jednak nie ma o tym ani słowa w karcie, więc zachowanie kelnera jest mało zrozumiałe.
I tak jak zadowolenie z wyjścia do restauracji od momentu zamówienia powinno tylko rosnąć, u nas z minuty na minutę maleje. Najpierw swoje dania dostaje Łukasz – w końcu on ma ich 8, a większość tylko jedno.
Wchodzą po kolei… najpierw śledź...zwykły śledź, podany w najbardziej tradycyjny z możliwych sposobów, totalnie zwyczajny. Łukasz, który śledzie uwielbia i często je zamawia, nie tylko w Polsce, ale również w Danii czy w Holandii, twierdzi, że nie mógł to być na pewno matjas, czyli najlepsza odmiana śledzia poławiana tylko w określonych obszarach Morza Północnego. Ot, zwykły śledź. Potem pojawia się mała „kupka” sałatki z awokado, a po niej pasztet, zwykły pasztet, nic specjalnego, podany ze zwykłym chrzanem i konfiturą. Niesamowite jest to, że ŻADEN z kelnerów nie raczył nawet poinformować przy żadnym daniu, co to jest, co zwykle jest standardem, gdy menu opisane jest tylko słowami „menu degustacyjne”! Dania po prostu lądowały na stole, bez słowa… Szokujące, zwłaszcza, że w pizzerii, gdzie płacisz 25 zł za danie kelnerka zwykle mówi, jaką pizzę przyniosła. Tu jakby mowę odjęło! Na pytanie „co to jest?”, kelner nawet się nie zreflektował, uznał najwidoczniej, że klient-idiota nie wie, że pasztet to pasztet. O poinformowaniu, z jakiego mięsa ów pasztet został zrobiony można zapomnieć…

śledź

sałatka z awokado – czy tu naprawdę jest się czym chwalić?
Jedyne danie w menu degustacyjnym, które okazuje się godne zainteresowania to ślimaki, bardzo dobre i niczym nie różniące się od ideału, jaki pamiętamy z Francji, może poza sposobem podania (bez skorupek).
Po 4 przystawkach nadchodzi zupa – zwykły chłodnik z jajkiem, poprawny, ale taki sam można zjeść w karczmie na granicy z Litwą w Ogrodnikach! Czy menu degustacyjne ma polegać na tym, że poza ślimakami dostajemy poprawne klasyki kuchni polskiej? Czy menu degustacyjne nie powinno pokazywać największego kunsztu i możliwości restauracji / szefa kuchni? Do takiego właśnie menu przywykliśmy, wybierając tę pozycję w najlepszych restauracjach w Polsce czy Europie czy nawet w Kambodży.
Ostatnie danie, które Łukasz zjada w ramach menu degustacyjnego to…źle odfiletowana ryba, z całą masą czarnego brokatu, który kucharz chyba zdrapał ze starej patelni podana z warzywnym leczo, szpinakiem i ziemniakami. Wróć: nie zjada… nawet tego dania nie tyka. Po tym daniu rezygnuje z menu degustacyjnego.
Jak tymczasem na innych talerzach? Wysoki poziom irytacji sprawił, że nawet nie podpytałam rodziny jak im smakowało. Wiem, jak smakowało moje. Sałatka z kozim serem miała 4 grzanki z serem, trochę zbyt spieczone, bo kozi ser nie rozlewał się tak jak przyzwyczaili nas Francuzi. Poza tym kilka orzechów włoskich, kilka rodzynków i maaaaasa sałaty. Naprawdę? Za 36 zł? Nie wiem, który ze składników sprawił, że całe usta i język po zjedzeniu sałatki, miałam czarne! Nie, nie było tam jagód! Może to sałata?

sałatka z kozim serem
Najbardziej jednak rozczarował mnie tuńczyk! Liczyłam na wspaniałą rybę i ciekawe, oryginalne dodatki. A tymczasem dostałam rybę z jakimś puree (nie wiem czy z ziemniaków czy z czegoś innego, bo przecież NIKT nawet mi tego nie powiedział!!), ze szpinakiem (zupełnie jak Łukasz przy innej rybie) i leczo warzywnym! Czy naprawdę w restauracji z TAKIMI cenami do różnych ryb podaje się dokładnie te same dodatki, nie zastanawiając się wcale czy pasują czy nie?? Dodam, że leczo warzywne nie różniło się w smaku od tego, które ostatnio zrobiłam w domu wg dietetycznych przepisów Ewy Chodakowskiej! Czyżby zatem powinna ona awansować do grona szanowanych szefów kuchni, do którego aspiruje Mateusz Gessler?

gładzica – i znów “atrakcyjny” sposób podania

kaczka pieczona po polsku (64 zł)
Z uwagi na zachowanie kelnera przy podawaniu menu degustacyjnego, była też rozmowa z managerem oraz właścicielem. Krytyka średnio ich przejęła i co najgorsze zachowywali się tak, jak gdyby nie wiedzieli nic złego w zachowaniu swoich kelnerów! Biło od nich natomiast arogancją i nadmierną pewnością siebie, natomiast trudno było dostrzec choć gram pasji w tym, co robią. Jak widać Warszawa Wschodnia to miejsce, którym „wypada być”, ale jak widać wcale nie wypada tam jeść. Miejsce dla osób, dla których lans znaczy więcej niż smaczne jedzenie i dobra obsługa. Miejsce dla tych, którzy wierzą w marketingowy blichtr tego miejsca. To przykre zwłaszcza, że są miejsca ze znacznie lepszą (O NIEBO lepszą kuchnią) nie doceniane właśnie z uwagi na brak rozwiniętej machiny marketingowej. Ja żałuję strasznie, że na kolację urodzinową nie poszliśmy choćby do Casa Pablo, o której nikt nie mówi, a gdzie obsługa prezentuje poziom kilka razy wyższy niż w Warszawie Wschodniej, a kuchnia… nie ma nawet co porównywać! Łukasz kuchnię Warszawy Wschodniej porównał do zapyziałego bistro na 1 piętrze lotniska w Heraklionie, gdzie nawet wroga bym nie wysłała.
Panie Mateuszu Gessler, po staropolsku zatem kilka słów do Pana : kończ Waść, wstydu oszczędź!
113 Comments
marghe
Rozumiem, że byliście w części.. hmm .. jakby to nazwać? Restauracyjnej? Tej po lewej od wejścia?
Było iść na prawo. Tam karmią taniej i naprawdę dobrze, chociaż menu nie jest specjalnie wyszukane. Bywamy dość często i jeszcze się nie zdarzyło, żeby coś było nie tak. Obsługa na plus, jedzenie takoż.
ps. chociaż podawanie klientowi chrzanu ze słoika (i to kiepskiej firmy) uważam za pomyłkę
Natalia - tasteaway.pl
Tak byliśmy na lewo. Byliśmy w 7 osób, w tym 4 osoby w przedziale wiekowym 57-85 lat, więc jakoś nie uśmiechało się siedzieć na stołkach barowych. To, co piszesz tym bardziej źle o nich świadczy niestety.. gość restauracyjny-gość gorszy?? 😉 obsługa naprawdę gorsza niż w Pizza Hut sto lat temu, bo już dawno nie byłam 😉
marghe
Pojęcia nie mam o co chodzi. Jestem po prostu niemile zaskoczona tym jak Was potraktowano i nakarmiono.
Natalia - tasteaway.pl
Ja tym bardziej:( zwłaszcza, że to był mój pomysł na miły urodzinowy wieczór…:( ktoś ze znajomych może słusznie powiedział, że na urodziny lepiej iść tam, gdzie wiesz, że Cię dobrze nakarmią 😉 będę się tego trzymać! ps. sama widzisz po tych daniach, że wizualnie już widać, że coś jest nie tak 😉
Magdalena MrO'zek
Ma-sa-kra! Może potrzebują rewolucji, hehe 🙂 po znajomosci powinno pójść szybko i sprawnie 😀
Natalia - tasteaway.pl
Hahaha, dobre, dobre 🙂 coś w tym jest!:) jak tam w Madrycie?? 🙂 my w sobotę byliśmy na weselu mojej przyjaciółki, która mieszkała tam 8 lat i mi się zatęskniło za madryckim klimatem 🙂
Magdalena MrO'zek
Madryt spoko, ale mam problem ze znalezieniem miejsc z dobrym jedzeniem 🙁 Plan na nastepny tydzien: odwiedzić polecane meksykańskie restauracje. Meksykańska kuchnia leży mi chyba jednak trochę bardziej 🙂
A tak poza tym to zimny sierpień w tym roku 😛 od tygodnia ledwo ponad 30 w najcieplejszych momentach 😛
Natalia - tasteaway.pl
No to mróz rzeczywiście ;)))) czyli co hiszpańskie tapas nie bardzo? Z hiszpańskich to my lubimy La LATERAL – http://www.lateral.com/restaurantes/fuencarral/madrid.html, La Antonita jest super, ale to już taka na luksusowe wyjście. Fajne tapas mają też w http://www.tabernamalaspina.com/ (i super kanapki!!!:)). kurka więcej nazw nie pamiętam, bo nas miejscowi zabierali i nie notowałam wtedy jeszcze 😉 aaa i ostatnio szef kuchni z Casa Pablo polecał nam chyba to – http://gaztelupe.goizeko-gaztelupe.com/ 🙂 może coś się przyda 🙂
Magdalena MrO'zek
hehe, chciałam się trochę wygrzać na zapas :D:D
Dzięki za cynki, będę sprawdzać 🙂
Jeśli chodzi o tapas,to wlasnie gdziekolwiek nie trafilam wszystko było tłuste,było czuć proszek do pieczenia w panierce i takie tam 😀 ale pewnie dlatego, ze chcąc nie chcąc trafiam na turystyczne miejsca. Plus moje ulubione burgery są tak powszechne, że przyrządza się je również bardzo pospolicie i cięzko trafić coś wybitnego 🙂 Ale obiecuję być niestrudzona w swoich poszukiwaniach w imie dobrego smaku i hiszpańskich wspomnień! 😀
Natalia - tasteaway.pl
No tak, z turystycznymi miejscami tak już bywa 🙁 te, które ja Ci napisałam wszystkie są od lokalsów, więc nie powinno być wpadki! Kiedyś było jeszcze boskie miejsce z kanapkami zapatillas i croquetas.. takie totalnie zwykłe, tłum ludzi, bar, ale nie mam pojęcia jak tam trafić!! życzę Ci zatem, żeby kuchnia hiszpańska pokazała to swoje fajne oblicze 🙂
asiaya
Magdalena, ja co prawda nie jadłam burgerów w Madrycie, ale widziałam jedno miejsce, które na oko wyglądało mi bardzo zachęcająco. Mieści się w strefie gourmet na ostatnim, bodajże 9-tym, piętrze Corte Ingles Callao. Warto też rzucić okiem na inne stoiska tam, to miejsce stało się moim faworytem po ostatnim pobycie w Madrycie, ale fakt, że nie miałam czasu, żeby poszukać gdzieś poza centrum.
Paweł Jakubowski
Rzeczywiście słabo, słabo 🙁
Ania
Ta kaczka wygląda tragicznie!
Dzięki za ostrzeżenie 🙂
Natalia - tasteaway.pl
prawda :/ przyznam, że dzień później byliśmy na weselu organizowanym w karczmie, gdzie było przebosko, ale wiadomo jak to jedzenie weselne w karczmach – zwykle jakiegoś mega szału nie robi. A tymczasem ta weselna kaczka prezentowała się znacznie lepiej i smakowała bardzo fajnie! Pomijam już fakt, że w Różanej kaczka wygląda o niebo lepiej – https://www.tasteaway.pl/2013/07/11/po-polsku-rozana/ – i właśnie zobaczylam, że sałatka z kozim serem też 😉
Bolivia 'In My Eyes'
Faktycznie slabo – dostalam rybe lepiej podana w restauracji w Boliwii za cale 40 zl:) No ale, przynajmniej obaliliscie mit, za co wiele osob Wam pewnie podziekuje:) W restauracji najwazniejsze jest jedzenie, ale cala oprawa i serwis to polowa sukcesu. A tam widac, ze i to kuleje.
Natalia - tasteaway.pl
No widzisz, my też w Kambodży jedliśmy lepiej 😉 więc ta Boliwia wcale mnie nie dziwi! okazuje się, że takie kraje mają często więcej do zaoferowania niż się spodziewamy!! a tutaj fakt oprawa super, ale co z tego jak Cię boli, że za takie jedzenie płacisz tyyyyyle kasy.. nic mnie tak nie wkurza jak słaby posiłek, za który jeszcze płacisz zbyt dużo :/
jestę snobę
Kogo obchodzi gdzie jedliście? Piszesz jakbyś pochodziła z Polski C i była na utrzymaniu męża, zachłyśnięta stolycą.
karolinapatryk
Wow, myśleliśmy, że nazwisko Gessler zobowiązuje… okazuje się, że tak nie jest!
miętówka
super artykuł, brakuje jeszcze video jak goście opuszczają knajpę oburzeni vide 2010 czy inny ruch 🙂 – jak pomyślę, że miałbym robić zdjęcia jedzeniu i jeszcze beczeć w necie jakie to fe niedobre itd, to mnie ciężka chorera bierze – o czasy o obyczaje jak mawiał klasyk, pogrzane pokolenie mordoksiążki i instantwygram…
Natalia - tasteaway.pl
Miętówko, to po co czytasz?;) nie lubisz mordoksiążki i instantwygram, nie lubisz zdjęć jedzenia, to nie korzystaj z tych portali społecznościowych i nie wchodź na blogi kulinarne. proste jak drut.
Łukasz
“wg dietetycznych przepisów Ewy Chodakowskiej”
Oceniasz restaurację posiłkując się przepisami jakieś kobieciny znanej z wyginania ciała?
Natalia - tasteaway.pl
Pozwól, że pokażę Ci co oznacza czytanie ze zrozumieniem: “Dodam, że leczo warzywne nie różniło się w smaku od tego, które ostatnio
zrobiłam w domu wg dietetycznych przepisów Ewy Chodakowskiej! Czyżby
zatem powinna ona awansować do grona szanowanych szefów kuchni, do
którego aspiruje Mateusz Gessler?”… ten fragment to ewidentna ironia. Leczo Chodakowskiej ma z założenia być zwykłe i dietetyczne właśnie dlatego, że szefem kuchni ona nie jest. Jeśli ktoś aspiruje to najlepszych restauracji w Warszawie, chyba powinien prezentować lepszy poziom prawda?
Ula
Tak , bylam . Niestety chcialam milo zakonczyc wieczor … Za trzy przystawki i dwie herbaty zaplacilysmy z kolezanka ok.130 zl ;tatar , salatka z avokado ( kupka z Avokado z jajem ) i zimne nozki cielece ktore mialy nie miec grama zelatyny …taa . Wstyd i zenada . Owszem , w srodku jest ladnie ale obsluga tragiczna ;( zblazowany kelner i kucharz . Zdziwiony , ze ktos o 5 nad ranem wchodzi do restauracji ( przeciez czynna cala dobe ) . Dzieki za obiektywne opinie , dzieki wam nie bedziemy byle jak wydawac naszych pieniedzy .
Natalia - tasteaway.pl
O kurka, to też dziura w portfelu!!!:/ to ja już wolę klasykę gatunku i Lemona o 5 rano 😉 przynajmniej nie ma rozczarowań, kasy mniej wydam i nikt się nie dziwi, że przychodzę o 5 rano :/
kapsel
to prawda, Lemon roxuje. i to już z 10 lat kurcze jak tam zdarza mi się “skończyć” 😉
Natalia - tasteaway.pl
Lemon to tradycja 🙂 aczkolwiek ostatnio jak tam byliśmy chyba w październiku pustawo było… Sienkiewicza puste, knajpy pozamykali.. ciekawe czy Lemon przetrwa…
wkrainieteczy
Kurcze – te dania wygladaja jak na prezentacji kantyny zakladowej a nie renomowanej restauracji… Ja rozumiem,ze geniusz tkwi w prostocie, ale chyba nie za takie pieniadze.
Natalia - tasteaway.pl
są miejsca, które dają jeść prosto, ale wygląda to ładnie i smakuje świetnie. Tu niestety jakoś się to w jedną całość nie składa :/
Marcin
Jak czytałem ten tekst to aż mi oczy dęba stawały.Jak można być tak zmanierowanym człowiekiem ? Kobieta idzie do polskiej restauracji aby ja porównywać z Francuskimi.Ciekawe podanie potrawy no ja przepraszam jakbyś babo była głodna to chleb ze smalcem byś zajdała nie patrząc na to czy jest on ze słoika czy z podłogi.Skąd się biorą tacy ludzie ?
Natalia - tasteaway.pl
Marcinie, powinnam skasować Twój komentarz jako tzw. komentarz obraźliwy (“babo”), ale na tyle mnie bawi, że niech sobie będzie. A) do osoby zmanierowanej baaaaardzo mi daleko b) czy naprawdę tak źle oceniasz umiejętności naszych kucharzy i szefów kuchni, że nie możemy równać się z tym, co oferują restauracje we Francji? Przykre. Ja uważam, że powinniśmy być dumni z tego, co nasi szefowie kuchni w ostatnich latach osiągają i mamy coraz więcej restauracji, które TAK, mogą porównywać się do tych we Francji, nie tymi samymi potrawami, lecz poziomem. Nie obrażaj zatem proszę osiągnięć osób, które zasługują tylko na pochwały. c) babo to sobie mów do swojej kobiety d) chleb ze smalcem za 80 zł czy za 150 zł? to chyba ze złota ten smalec, co? e) do restauracji tego pokroju większość ludzi nie idzie, bo umiera z głodu, raczej po to, by zjeść coś innego niż w domu i mile spędzić czas f) jak oczy stają dęba, rada krótka: nie czytać. pozdrowienia 😉
Kasia Malinska
riposta na wysokim poziomie, gratuluje 🙂 przez ten post stałam się nowym stałym czytelnikiem. Zgadzam się z w Wami w 100%
Natalia - tasteaway.pl
Dzięki Kasia!!! 🙂 starałam się 🙂 i witamy serdecznie nowego stałego czytelnika:) uśmiech na twarzy o drugiej w nocy – dzięki!:)
Bartosz Schubert
Pan Marcin reprezentuje (sporą?!) grupę ludzi dla których jedzenie to w zasadzie tylko proces przyjmowania kalorii – wszystko jest dobre o ile jest majonez albo ketchup 🙂
Przemysław
Natalio, to czy jesteś osobą zmanierowaną, to nie tobie oceniać. Niestety to, że sama masz osobie takie zdanie też daje pewne wyobrażenie o tobie.
Natalia - tasteaway.pl
Masz rację. Nie mi. Ten, kto mnie zna lub dłużej czyta bloga sam oceni czy jestem zmanierowana czy nie 😉
Antek
chleb ze smalcem z podłogi za pewnie ~1000 zł dlatego że głodna była? pogrzało cie?
Robert
Proponuje sprawdzić poprawność znaczenia tego staropolskiego powiedzenia “Kończ waść wstydu oszczędź”. Jest ono nagminnie źle stosowane.
Natalia - tasteaway.pl
Słuszna uwaga. źle zastosowane. przyznajemy się do błędu, tylko teraz musimy pomyśleć jak ten tytuł sprytnie zmienić 😉 ale nauka na pewno w las nie pójdzie 😉
xfin
Zmień na “Kończ waść, wstydu SOBIE oszczędź” i będzie wszystko pasowało.
Kamil Cendrowski
Nieco wyżej trochę dłuższy komentarz w tej sprawie, tu jednak chciałem delikatnie zaoponować przed nazywaniem cytatu z Potopu “staropolskim powiedzeniem”, tudzież nad sensownością zastanawiania się nad poprawnym znaczeniem powiedzeń 🙂
Marek
http://www.edusens.pl/edusensownik/koncz-wasc-wstydu-oszczedz
Krzysztof
Proponuję zapoznać się ze znaczeniem zwrotu “kończ waść, wstydu oszczędź” i jak powinien być używany.
Kamil Cendrowski
Zostawiwszy na boku kwestię tego, czy Pana komentarz jest związany z tematem wpisu, chciałbym zasugerować, że cytat z Potopu nie jest chyba częścią normy językowej. Nie wydaje mi się (chociaż mogę być w błędzie), by pan Henryk lub literaturoznawcy opisali jedyne możliwe sposoby wykorzystania tego cytatu. Oczywiście w książce mówiący te słowa Kmicic prosi Wołodyjowskiego o zakończenie walki. Nie wydaje mi się jednak, by tego sformułowania nie można było użyć w formie parafrazy, zmieniając lekko kontekst. Podobnie jest ze słynnym skądinąd cytatem z innego klasyka – Władysława Pasikowskiego: “Co Ty wiesz o zabijaniu”. Nie dość, że takie zdanie w filmie “Psy” nie pada, to jeszcze używane jest we wszystkich możliwych odmianach i kontekstach, niekoniecznie związanych z sytuacją przedstawioną w filmie. Mimo, iż cytat z Potopu jest osadzony w innym kontekście, to jednak użycie go w takiej formie, jako tytułu wpisu sugerującego właścicielowi restauracji, by skończył działalność traktowałbym jako ciekawą zabawę językową, a nie jako karygodny błąd 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Panie Kamilu, ciekawa interpretacja. Nasz tytuł zatem uratowany 🙂
Kamil
Nie no, lepiej go zmieńcie. Parafrazowanie i zmienianie jego kontekstu to jedno, ale znajomość jego genezy i prawidłowe użycie to drugie.
Niedługo będziemy zmieniali kontekst i zamiast jabłka mówili brzoskwinie zasłaniajac sie ciekawą zabawą jezykową.
Ceńmy i promujmy poprawną polszczyznę, a także poprawne użycie cytatów i powiedzeń – zgodnie z ich pierwotnymi założeniami.
Natalia - tasteaway.pl
Posłucham uwagi xfin poniżej i może rzeczywiście jego propozycja brzmi lepiej?
Marek Smoliński
W takim razie każdy błąd można nazwać zabawą językową.
Kamil Cendrowski
Krul, włanczać czy spadać w dół (albo duł) – to są przykłady błędów. Albo np. sformułowanie: nie masz racji i vice versa, bo idąc do domu padał deszcz. W przypadku kończenia przez waścia sprawa jest chyba bardziej rozmyta. Ale oczywiście to moja laicka ocena 🙂
Marek Smoliński
No dobrze, ale czy mamy się spierać o definicję tego, co jest błędem językowym, a co nie? Nikt nie nazwał błędnego przytoczenia cytatu błędem językowym.
Cóż mogę powiedzieć, niewątpliwie autor artykułu ma prawo do takich zabaw językowych. Cóż mogę dodać, niewątpliwie autor dań (kucharz) ma prawo do takiego, a nie innego tworzenia dań. Wyglądało tanio, a kosztowało drogo? Ot taka jego zabawa kulinarna. 🙂
Czech
W menu zawsze podane są składniki dania, no chyba ze tam nie było to zwracam honor. Po kiego ma kelner recytować Wam kartę którą wcześniej czytacie? Piszesz, że dania nijakie za wysoką cenę. Idź na kebaba i oszczędź ludziom swoich żali na temat jak to Cie francuzy do sera z grzankami przyzwyczaili a później wszędzie tam ma być zrobione. Jesteś snobem co gości się po restauracjach dla buraków uważających się za elitę lub smakoszy to sama jesteś sobie winna. Moje zdanie, nie musisz się z nim zgodzić 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Nawet miałam ochotę wkleić zdjęcie menu, ale nie ma takiej opcji w komentarzach. NIE, MENU DEGUSTACYJNE NIE JEST OPISANE – jest informacja “TASTING MENU – 150zł”… co do reszty, przykre, że nadal niektórym wydaje się, że restauracje to miejsce dla snobów i buraków. faktycznie lepiej jedzmy tylko kebaby
Basia
To nie jest krytyka, ale zwykły hejt. Jeśli jadasz u Gesslera to przytocz kontrargumenty zamiast obrażać autora tekstu 🙂
AM
“Krytycy”, a sami nie radzą sobie z odmiennymi opiniami!
Pozdrawia A. (ta, której komentarze nagle “zniknęły” z Facebook’a)
PS. Dzięki Bogu za screeny! 😉 Może czas na moją “recenzję” tego bloga?
Natalia - tasteaway.pl
Nie mamy problemu z odmiennymi opiniami, ale z opiniami wydanymi nierzetelnie na podstawie jednego zdania. Przedszkolny poziom języka? Językowy savoir vivre? Przeczytaj trochę więcej naszych postów, by się na ten temat wypowiadać. Co do recenzji bloga, feel free. Polecam zrecenzować bloga, na którym jest kilkaset postów na różne tematy na podstawie jednego zdania. wow 😉
Beata Kurgan-Bujdasz
ojej wtopa na maksa:) No, ale chociaż posta macie na poziomie 🙂
justice
uwielbiam jeść i uwielbiam jedzenie. nigdy, ale to nigdy nie pójdę do restauracji żadnego celebryty. z drugiej strony: bujacie się po świetnych restauracjach w różnych krajach i nie poznacie z czego jest zrobione puree? no chyba, że było z jakiegoś naprawdę egzotycznego warzywa, mocno przyprawione, albo z proszku – to zwracam honor.
Natalia - tasteaway.pl
Justice, podejrzewam, że nie było egzotyczne… nie był to jednak chyba ziemniak.. w jakimś wywiadzie z Panem Gesslerem przeczytałam, że podaje tuńczyk z puree z selera, więc może to to? ja akurat tego nie wyczułam.. więc cały czas nie wiem z czego było.. w większości restauracji nie trzeba się domyślać 😉
Ryszard Kalisz
jedzenie na tych zdjeciach wyglada OBRZYDLIWIE. nie zjadlbym tego nawet za darmo.
Joanna
Szanowny Panie, mogę pokazać Panu dobre i złe zdjęcie tego samego dania, zrobione w odstępie kilkunastu sekund. Tendencyjność i hejt można wyrażać nie tylko werbalnie!
AntyKomuch
Akurat… Zeżarłbyś wszystko co i dadzą pod ryło grubasie, choćby ziemniory z koryta, w parniku przygotowane dla świń.
Tar
Wszędzie dają te kiełki? Prawie na każdym zdjęciu je widać…
RN5
Zjawiłem się tu niejako przypadkiem i przyznam szczerze nie czuje się kompetentny komentować zawartości merytorycznej artykułu natomiast zadziwia mnie zaciekłość z jaką autorzy wdają się w kłótnie z komentującymi. Kończcie i wstydu oszczędźcie! 😉 Pozdrawiam.
Natalia - tasteaway.pl
RN5 – kłótnie? odpowiedzenie na zarzut “babo jedz chleb ze smalcem” to kłótnia? ;)))) ja już taka jestem, że na większość komentarzy odpowiadam, na te pozytywne też 😉 jak poczytasz inne posty, to pewnie i to zauważysz 😉
RN5
Natalia przyznaj, napisalas te wypociny żeby się rozładować i uleczyć trochę ból 4 liter, widac z daleka.
Sephrio
Rozumiem że to porcje dla myszy?
Pracownik tej restauracji.
Recenzja zakłamana i nieprawdziwa, nastawiona na zemstę na restauratorze.
Natalia - tasteaway.pl
mój ulubiony komentarz pracowniku 😉 polecam poczytać komentarze na naszym facebooku, ile osób na podobne wrażenie o tym miejscu… i jeśli naprawdę jesteś pracownikiem, wziąć to do siebie
Pracownik tej restauracji.
Szkoda droga Natalio, że nie jesteś zupełnieo obiektywna i wstawiłaś tylko część zdjęć – to daje do myślenia! Szkoda też, że nie piszesz jak tego dnia zachowywaliście się przy stole suto zakrapianym. Wymówki czynione kelnerowi od początku bez powodu też nie zachęcały. Chcecie się wybić na tej restauracji i tyle.
Natalia - tasteaway.pl
Myślisz, że pozostałe 2-3 zdjęcia były lepsze??? SUTO ZAKRAPIANYM STOLE? na 6 osób zamówione zostały chyba 2-3 piwa, dla naszych rodziców, my przyjechaliśmy samochodem. Śmieszne to, co piszesz. Wymówki bez powodu? powody były i o tym jest recenzja. PS. widzę, że piszesz z tego samego adresu IP, ale podpisujesz się jako różne osoby ;)))) żal!!
Pracownik tej restauracji
Żal to prezentuje ta Twoja “recenzja” i zachowanie w restauracji nie godne człowieka na poziomie. Zarzuty względem IP oczywiście wyssane z palca.
asiaya
No cóż, internetowy kryzysowy PR na takim samym poziomie, co powyższa kolacja. Uśmiałam się :))
Natalia - tasteaway.pl
Kochana, jak i tak część wycięłam, bo już się nie dało tego czytać :/ ale dobrze, że Ciebie rozbawiło przynajmniej!!:)
XYZ
PRACOWNIK restauracji jeszcze komentuje zachowanie KLIENTA przy stole na forum. Grubo.
Adam
Ci co prowadzą ten blog to pani ą ę pier cardę co to nie ja i pan bufon który ma wszystkich za nic, trafić takich w restauracji to przykrość dla całej obsługi.
Natalia - tasteaway.pl
Hmmm, ciekawe zatem dlaczego 98% recenzji na naszym blogu to pozytywne recenzje jak jesteśmy takimi potworami???? Nie znasz, nie oceniaj 😉
Anna
Sądząc z tego jak się użerają z tymi którzy mają inne zdanie to całkiem prawdopodobne.
elfezja
Kasują też wpisy…
Natalia - tasteaway.pl
Adamie czy też Pracowniku tej restauracji czy Anno czy Elfezjo – mam Twoje IP i wiem, że jest takie samo. Mam na to dowód. Więc skończ, bo zgłosimy sprawę na policję. Usuwam Twoje komentarze i na tym zakończ sprawę. PS. wiem, że podszyłeś się po RN5 i wiem też, że pomyliłeś się pisząc z innego IP i podpisując jako Pracownik tej restauracji. Chcesz chyba napytać właścicielom jeszcze większej biedy za pomówienia, które tu uprawiasz. Do widzenia!
RR
Miałem tego nie pisać bo to nie mnie dotyczy ten komentarz ale nie mogę się powstrzymać.
Weź przestań dziewczyno straszyć ludzi. Chcesz być blogerką usuwasz komentarze które Ci nie pasują? I jeszcze bawisz się w detektywa i grozisz pójściem na policję? Ogarnij się albo zwijaj mandżur z internetu!
Komentarz wcześniej napisałaś że masz 98% opinii pozytywnych – nic dziwnego jak te które Tobie nie pasują po prostu usuwasz.
Myślałem że będę tu wchodzić częściej ale po tym Twoim “detektywistycznym” podejściu do internetu to nie mam ochoty tu włazić bo jeszcze sprawdzisz moje IP i powiadomisz całą Polskę że ktos na Ciebie “nakrzyczał”.
Bye!
Natalia - tasteaway.pl
Wiesz co RR na swoim blogu nie muszę słuchać pomówień, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Zauważ, że tak robi większość blogerów. blogi to nasza przestrzeń i my o niej decydujemy. Nie trzeba się bawić w detektywa, by zobaczyć, że dostajesz powiadomienia o komentarzach różnych osób (o różnych imionach) z tego samego IP. To się po prostu wyświetla w mailu. I tyle. A 98% pozytywnych opinii dotyczyło WPISÓW, NASZYCH OPINII O RESTAURACJACH ITD, a nie komentarzy. Uważasz, że to normalne, żeby jedna osoba pisała kilka komentarzy w ciągu 5 minut podpisując się różnymi imionami???? 🙂 nie ma to nic wspólnego z krytyką 😉
Roxana
Natalia może więcej czasu spędzaj z mężem w sypialni to nie będziesz taka sfrustrowana?
Vilfred
Jak to ktoś napisał na innym portalu: “Obstawiam napływ z Polski C z aspiracjami do arystokracji na utrzymaniu męża.”
yahh
no rzeczywiscie, prezentacja dan rodem z peerelowskiej knajpy przydworcowej. I jeszcze ta rzezucha wszedzie. slabiutko to wyglada.
jestę snobę
Jedzenie wygląda fatalnie, prawie tak źle jak sensacjonalistyczny i snobistyczny styl pisania. Naprawdę mało nas obchodzi gdzie bywacie.
znajomy gesslera
Ciekawa historia, zupełnie odmienna od mojej. Byłem tam wczoraj z żoną, akurat tak się złożyło, że miała urodziny, ale o tym później…
To była “szybka” kolacja, bez wielogodzinnych degustacji, więc nie rezerwowaliśmy stolika.
Wchodzimy, oczywiście sala zapełniona (co za pech). Jedyny wolny stolik znajdował się w miejscu graniczącym bezpośrednio z otwartą kuchnią. Nie byliśmy specjalnie zachwyceni, aż do momentu, gdy wychylił się kucharz z informacją, że to najlepsze miejsce i nie pożałujemy. Owszem, za chwilę poczęstował nas gratisowymi przysmakami.
Żeby złożyć zamówienie czekaliśmy chyba 2 minuty, a jedzenie dotarło na nasz stolik po kwadransie.
Zamówiliśmy pieczoną kaczkę. Z ręką na sercu nie jadłem lepiej przygotowanej kaczki w życiu, Idealnie dopieczona, mięso kruche i soczyste, a porcje spore. Szkoda, że na zdjęciach nie zamieściłaś dodatków do tej kaczki, czyli pysznej czerwonej kapusty oraz ziemniaków.
Co do urodzin – dyskretnie poinformowałem o tym kelnerkę, która po chwili przyniosła kawałek ciasta w wbitą świeczką, a kelner pobiegł do człowieka grającego na fortepianie, by zagrał “Sto lat”. Wszystko zrobili z uśmiechem na ustach. Kilku kelnerów i kucharz podeszło, by złozyć życzenia.
Także jak widać, wszystko zależy chyba od klienta.
W naszym przypadku najwidoczniej im się chciało 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Fajnie 🙂 bardzo miło!:) tylko może koniec zmień: zależy od kelnera, nie od klienta. Jeśli obsługa w restauracji, zależy OD KLIENTA, to niestety źle o niej świadczy. I nie chodzi o WW, tylko o każdą restaurację. W każdej wszyscy klienci powinni być traktowani równo, najlepiej każdy jak gość VIP – to świadczy o klasie 🙂
znajomy gesslera
Każdy kij ma dwa końce. Twój wpis jest w tonie mocno pretensjonalnym, więc podejrzewam, że na żywo nie przechodzisz jakiejś metamorfozy i zachowujesz się podobnie. Nikt nie lubi takich osób, a w gatronomii szczególnie. Dziwne, że odwiedzając tyle miejsc w Polsce i za granicą tego nie wiesz. Kluczem jest uśmiech i serdeczność. Dając to otrzymasz je spowrotem.
Kiedyś u Gesslera czekałem na danie ponad pół godziny. I wiesz co zrobiłem? Poczekałem, a gdy przechodził między stolikami skinąłem głową. On wiedział już o co chodzi i kategorycznie zabronił mi płacić za cokolwiek. A rachunek wtedy grubo przekroczył 300 zł. Nie wiem, czy gdybym się kłócił osiągnąłbym ten sam efekt. Raczej nie.
Także dobra rada dla ciebie – mniej pretensji, więcej serdeczności i wyrozumiałości. A jak cię nie stać na droższą knajpę, to po prostu do niej nie idź (bo drożej nie oznacza więcej).
Natalia - tasteaway.pl
Poczytaj więcej moich wpisów, to zobaczysz, że serdeczności i wyrozumiałości u mnie bardzo duuuużo. myślę, że potwierdzi to każdy kto mnie zna lub chociaż czyta 🙂 zresztą tak jak mówię – zajrzyj do innych wpisów 🙂 Rzadko też spotkasz mnie bez uśmiechu, tym bardziej jak jestem z moim dzieckiem, a byłam z nim i w WW. Może właśnie klucz leży w tym, że pana Gesslera nie było wtedy w restauracji??? Bo nie było.. ani jego, ani drugiego szefa kuchni. A gdzie kota nie ma jak widać myszy harcują… My czekając na zamówienie, nie kłociliśmy się, delikatnie zwróciliśmy uwagę, czy ktoś może podejść. Były też aluzje do kelnera i pytanie “mogę się dowiedzieć, co pan podaje?”, które celem była refleksja. Niestety to wszystko nie przyniosło skutku 🙁 już komuś pisałam, że pretensje u nas to 2% przy 98% pozytywnych recenzji. Co do ceny, nie chodzi o to na co kogo stać, ale na stosunek ceny do jakości. U Amaro można wydać 1000 zł na kolację dla 2 osób, ale jest tego warta pod każdym względem
kapsel
Ziomek, myśle że jakby p. Natalia przypominała nawet ruski czołg z wymontowaną armatą i miała ogładę (nomen omen apropos czołgu) posłanki Pawłowicz, to w restauracji jakiejkolwiek i tak powinni się jej wszyscy kłaniać w pas, dopóki nie zacznie w nich rzucać jedzeniem, bądź inwektywami. A wtedy w zasadzie też kłaniając się w pas – powinno się klienta kulturalnie wyprosić. Nie musisz się uśmiechać, jak Ci coś nie smakuje, bądź nie odpowiada obsługa. Co to w ogóle za teorie z kosmosu?
Jedyna zemsta względem klienta, na jaką możesz sobie po cichutku pozwolić – to ta niewidoczna, trochę ślinki w jedzeniu, bądź innych rzeczy.
Na zewnątrz – trzymasz fason, choćby ktoś Ci wmawiał że matce śmierdziało z gęby skisłymi jagodami.
Po tym się właśnie poznaje klasę (WW do nie przecież aspiruje), a nie bar z pikolakami.
cabaj
Dodanie tego na Wykop przez Pana Łukasza który momentalnie później skasował konto pod kłamliwym tytułem rodem z Faktu: “Jak Mateusz Gessler oszukuje swoich Klientów?!” to całkowita żenada. Wstydźcie się.
Katarzyna Bielecka
O rany… skąd się tu Wam nagle tylu hejterów wzięło?? 🙂 Uderzyliście chyba w jakiś czuły punkt 😛 Potrawy wyglądają naprawdę średnio i wątpię aby jakieś super zdjęcie im w tym wyglądzie pomogło (jak to ktoś próbował tu sugerować 🙂 )
Natalia - tasteaway.pl
tekst wylądował na wykopie i od razu wiadomo, kto z niego przychodzi 😉 wszyscy nasi stali czytelnicy dobrze wiedzą, że raczej wolimy chwalić knajpy i polecać Wam to, co dobre, a nie się pastwić :/ taki też był plan z Warszawą Wschodnią – pójdziemy na urodziny z rodziną i polecimy wszystkim jak jest super.. ale większość osób tak jak Ty po samych zdjęciach widzi, że super nie było.. co byśmy nie pisali 🙁
szczery
Tak to jest droga natalio(celowo z małej litery) jak się próbujesz wybić na czyjejś sławie za pomocą nienawiści… Niestety pieniądze męża klasy Ci nie dodadzą.
natalia
Kasiu nie ma co się dziwić, jeśli autor kasuje niewygodne wpisy i straszy ludzi…
natalia
No tak, chora z nienawiści i pełna żółci autorka bez klasy, kasowanie niewygodnych komentów(jeśli prawdziwe) tylko to potwierdza, ŻAL!
kury wam pasać
..proszę jakież państwo warszawskie zasraństwo…
gryfon
Nigdy nie zjadłbym nic od Geslerów,Oni nie mają nic wspólnego z uczciwym gotowaniem,ich profesjonalizm to iluzja,kolorowa reklama…
GoSt
Byłam tam 2 tygodnie temu na kolacji firmowej. Wkrótce wrzucę tekst na bloga i dam Wam znać!
P.S. mam bardzo podobne wnioski….
Natalia - tasteaway.pl
Hey GoSt!! ooo, koniecznie, chętnie przeczytam! na Facebooku sporo osób pisało niestety o podobnych wrażeniach :/ A szkoda, bo miejsce ma przecież ogromny potencjał! Ja sobie kilka dni po feralnej kolacji wynagrodziłam boskim tuńczykiem w Ale Wino (za 45 zł, a nie za 80:/). Jak nie byłaś, to Ale Wino serdecznie polecamy 🙂
GoSt
dzięki za cynk! Recka już jest na moim blogu, wysłałam wiadomość na Waszego blogowego maila 😉
Natalia - tasteaway.pl
nie dostałam chyba tego maila 🙁 wrzuć tutaj linka – chętnie poczytam 🙂
GoSt
http://sprytnie.blogspot.com/2014/08/ekskluzywnie-znaczy-lepiej.html Prosz….
Natalia - tasteaway.pl
rzuciłam na razie okiem, bo muszę do ,,żłobka lecieć, ale widzę, że było cienko :/ eh:/ przeczytam sobie dokładnie wieczorkiem 🙂
Ania Ada
o Matko jedyna! nigdy nie widzialam tylu hejtow w jednym miejscu 😀 czyzby cala restauracyjna rodzina sie zmowila… zgadzam sie z autorka, do takiej restauracji nie idzie sie nazrec jak swinia, bom glodna i mi po drodze. taka restauracje sie wybiera, ma sie wobec niej oczekiwania. powinna cieszyc, zachwycac i pozytywnie zaskakiwac. snoby? jak ktos ma, to niech korzysta;) a do ekipy z restauracji – wyciagac wnioski i uczyc sie na bledach;)
Natalia - tasteaway.pl
Dzięki Ania za wsparcie!:) już i tak część absurdalnych hejtów wycięłam (w stylu “jesteś z Polski C i chcesz się wybić na bogatym mężu”;))) zwłaszcza, że nie mam męża:P), ale część zostawiłam – to ciekawy, socjologiczny case jak dla mnie 😉
Marcin Masti Mastalerz
“Król jest nagi”, à propos optymalnego tytułu. Nie widziałem jeszcze bloga kulinarnego, na którym autorka prowadzi takie polemiki.
kapsel
Och, zgadzam się z Wami jak pieseł – tak bardzo!
Jestem niezwykle rozczarowany tym miejscem, a byłem tam 3 razy o 3 różnych porach, więc w miarę wiem co mówię.
Pierwszy raz – godzina 2 w nocy, bistro po prawej wybrane na “zakąskowe” zakończenie dnia. Ponieważ wódka była już tylko ciepła – wybraliśmy wino, popijając nim a) pasztet b) jajko w majonezie c) jakiś schab pieczony na patelni w maaasie oleju. Wszystko było całkiem niezjadliwe, chociaż powodowany dobrym humorem wszystko wciągnąłem. Za każdym łykiem wina – kelner mi go dolewał, CZEGO NIENAWIDZĘ, bo jest dosyć cienka granica między dobrą obsługą a natarczywością. Tu została przekroczona.
Drugi raz – byłem na zasiadanej imprezie, gdzie zjedzona została przystawka i danie główne. Tutaj miałem po raz pierwszy okazje zobaczyć pana właściciela w akcji. Popychający kelnerów, arogancki zarówno dla obsługi, jak i gości, mały człowiek. Najbardziej w pamięć mi zapadło jak podszedł do naszego stolika i powiedział “spróbujcie tatara, WYŚMENITY tatar mam” i poszedł. Nam też miło poznać, bardzo chętnie. Lepszy tatar zdecydowanie jadam w Lotosie czy innych barach z tzw. tradycją (chociaż nie za wielkimi skillsami). Niedobre mięso niszczy tą potrawę. Wyszliśmy zdegustowani, obiecując sobie nigdy nie wrócić.
Trzeci raz – udaliśmy się na coctail party, urodziny z imprezą i wyszynkiem. Podawane właśnie było “menu degustacyjne”, którym podniecali się głównie “tworzący” je kucharze (trudno mówić o tworzeniu, jak robisz tatar z połproduktów). Mimo wyraźnej prośby – tatar dostałem z pieczarką, a pasztet z jakimś paskudnym sosem grzybowym (co to w ogóle było?). Obsługa była natarczywa w stopniu wysokim – ledwo udało się któremuś z nas odłożyć widelec – już wymieniali cały talerz i zabierali wszystko co się dało. Gubili się natomiast w podawaniu właściwych sztućców, właściwych talerzy, właściwych potraw czy chociażby właściwych informarcji. No i oczywiście ten brylujący właściciel, udający że nie mówi po polsku. MASAKRA.
Już wolę udawanie Pascala, czy szczerość Morana w tym zakresie 😉
Krótko? Niedaleko pada jabłko od jabłoni, a młode obok starego (to tak, żeby ktoś się przyczepił do poprawności powiedzonka).
trzymajcie się, miło przeczytać że nie tylko ja miałem okropne wrażenia z tego – zajebiście wykończonego lokalu – ale paskudnego wyszynku.
kapsli
Natalia - tasteaway.pl
Hey Kapsel!! nie napiszę, że cieszymy się, że też miałeś negatywne odczucia, bo nigdy nas nie cieszy jak komuś nie smakuje i przeżywa zawód, odwiedzając restaurację.. niestety Twoja historia jest jeszcze bardziej jednoznaczna niż nasza, bo byłeś tam kilka razy :/ Lokal rzeczywiście świetny architektonicznie i wizualnie, szkoda tylko, że tak odpuścili, jeśli chodzi o kuchnię i o serwis… mam wrażenie, że woda sodowa uderzyła za szybko do głowy ://
Paweł Górecki
a ja proponuje zapoznać się czym jest matias … to śledź prawiczek nie dopuszczony do tarla ale co ja tam mieszkajacy nad morzem moge wiedziec piszac artykul taki powinno sie miec jednak chyba szersza wiedze a nie sprzedawac takie gowno ze jest to sledz lowiony w obszarach morza polnocnego ….
Paweł Górecki
nie zmieniajac faktu ze ta knajpa wola o pomste do nieba jedzie sie na nazwisku 🙂
Dominik
Dotarliśmy we 2 na godz. 20 w sobotę 30 lipca
na samym początku okazało się że robiona telefonicznie rezerwacja nie istnieje… lecz bez problemu znaleziono nam stolik – więc na kolacje biznesową odradzam bo na starcie można wywołać nie zdrową atmosferę wśród swoich interesantów.
1) Zamówiliśmy tatara
2) Labraxa – powiedziano że go nie ma zaproponowano Doradę, po czym się okazało że jest jednak ostatnia sztuka
3) ja zamówiłem kaczkę… nie ma, potem cielęcinę… nie ma… skończyło się na steku z siekanej polędwicy.
tatar to wymieszane w kuchni bobki, na które nie masz wpływu… na mój smak było za dużo grzybów i maggie – NIE POLECAM
labrax – bardzo smaczny, warzywa w fajnej konsystencji i smaku – to danie się obroniło
stek z siekanej polędwicy – bardzo słaby, mam wrażenie żę był to tatar z odrobiną pietruszki i rzucony na patelnie, poziom wysmażenia tez pozostawia wiele do życzenia
Ogólnie tam nie wrócę i nikomu nie polecam… stosunek jakości do ceny MIERNY!!!
Natalia
Widzę zatem, że nadal średnio. Ten artykuł ma już 2 lata prawie, ale my byliśmy w Warszawie Wschodniej nocą, we wrześniu 2015 i też było bardzo słabo :/ słaby sznycel, placki ziemniaczane pospalane na bokach, brak łososia do placków i jeszcze wino zaproponowane przez kelnera – 300 zł za butelkę :/ też się więcej nie wybieram 😉