Ursa Maior to jeden z pierwszych punktów, jakie trafiły na naszą listę miejsc, które musimy odwiedzić podczas wyprawy w Bieszczady. Historia lokalnego browaru od razu wydała nam się strasznie ciekawa – w końcu wszyscy uwielbiamy regionalne piwa! I wszyscy kochamy to, co rodzi się z pasji.
Pierwsze spotkanie z piwem Ursa Maior nastąpiło już 30 minut po przyjeździe – w hotelowej karczmie w Carpatia Bieszczadzki Gościniec od razu rzuciło nam się w oczy menu z wielkim niedźwiedziem trzymającym kufel piwa i poetyckie nazwy poszczególnych rodzajów: Żar nad Wetliną, Deszcz w Cisnej, Rozbawiony, Megaloman. Łukasz wybrał Royzbawionego z charakterystycznym bananowo – cytrusowym aromatem, a ja Ursa Śnieg na Beniowej z „delikatną nutą dojrzałej brzoskwini, owoców kiwi i letnich kwiatów”. Smakowało? Bardzo!
Do wytwórni ruszyliśmy sobotnim rankiem. Trochę nas zaskoczyło, że z okolic Wetliny, gdzie mieszkaliśmy do Uhercy Mineralnych, gdzie znajduje się wytwórnia, mamy aż 50 km. Wydawało nam się, że wszystko w Bieszczadach jest tak blisko! 50 km niby nic, ale po krętych, bieszczadzkich drogach dla mnie i mojej choroby lokomocyjnej to zdecydowanie wyzwanie…
Dotarliśmy trochę spóźnieni. Z zewnątrz wytwórnia wygląda raczej zwyczajnie – ot, szary budynek i wielki napis Ursa Maior. Na zewnątrz kilka stolików pod parasolem, gdzie można spróbować różnych rodzajów piwa, zakąszając obowiązkowo preclem z sezamem, kminkiem czy czarnuszką.

podjeżdżamy pod Ursa Maior

taki komunikat wita nas przy wejściu 🙂
Gdy wchodzimy do środka, okazuje się jednak, że nic zwyczajne nie jest. Łukasz nie może wyjść z podziwu, że właśnie w Bieszczadach, na końcu świata, znajdujemy wytwórnię piwa, która zachwyca designem – murale na ścianach, obrazy, możliwość pooglądania procesu produkcji, uczestnicząc w koncercie czy wystawie, które organizowane są na miejscu. Zachwyt i duma. Że takie miejsca powstają właśnie tu. I sklepik, mała perełka, z której aż nie chce się wychodzić!

gdy już wchodzimy, murale towarzyszą nam na każdym kroku

najbardziej artystyczny browar w Polsce?

wystawa i podglądanie procesu produkcji w jednym
Skąd wzięły się piwa Ursa Maior? Przede wszystkim z PASJI, dlatego ich historia tak bardzo przypadła nam do gustu! W 2009 roku Agnieszka Łopata, znana dziś jako Piwowarka Aga, zrobiła w domu swoje pierwsze piwo . Dość szybko zajęła I miejsce w Konkursie Piw Domowych w Żywcu i zyskała tytuł Mistrza Piwowara. Potem były dalsze próby, ulepszenia książki, dobieranie piwa do potraw, sukcesy w konkursach takich jak choćby Birofilia 2012 i… studia na Uniwersytecie w Edynburgu, który jako jedyny kształci piwowarów korespondencyjnie.
Z czasem pasja rozwinęła się w coś więcej: spółka, kredyt, kupno gruntu i narodziny browaru rzemieślniczego Ursa Maior, który jest wspólnym dziełem Agnieszki i jej partnera, Andrzeja Czecha, będącego biznesową głową całego przedsięwzięcia. W Ursa Maior w odróżnieniu od wielu innych browarów to piwowar jest zarówno właścicielem, odpowiada za oprawę marketingową, jak i decyduje o tym, jakie będzie piwo. Również nazwa, nawiązująca do Wielkiej Niedźwiedzicy i piękna bieszczadzkiego nieba jest dziełem właścicieli.

Piwowarki Agi niestety nie zastaliśmy, ale mieliśmy szansę wysłuchać historii Ursa Maior z ust Andrzeja
Produkcja w wytwórni ruszyła w październiku 2013 roku. Do produkcji piwa Ursa Maior wykorzystuje różne odmiany chmielu, zarówno polskie (2 odmiany), jak i amerykańskie, które np. pozwalają osiągnąć specyficzny smak piwa Megaloman. Do jednego rodzaju piwa czasem niezbędne jest kilka – kilkanaście różnych słodów i różnych odmian chmielu.
Właściciele zadbali o design i wygląd swojego browaru. Współpracowali z plastykami przy stworzeniu logo, na którym mały niedźwiadek wychodzi spod łap wielkiej niedźwiedzicy, współpracują z artystami, plakacistami przy tworzeniu etykiet (np. z Ryszardem Kają) . Niedźwiedzica jest dla nich ważnym symbolem – to wsparcie dla rozdających się inicjatyw. Chociażby dlatego Agnieszka i Andrzej nie tylko prowadzą Ursa Maior, ale również wspierają lokalnych artystów i wydają czasopismo Bieszczadnik. Piwa Ursa Maior sprzedają głównie w regionie.

mój ulubiony piwny niedźwiedź 🙂 – autor plakatu: Ryszard Kaja
Słuchamy historii Andrzeja i oglądamy miejsce, gdzie powstają piwa: gigantyczne zbiorniki, kadzie, w których miesza się gorąca woda ze słodem, kadź zacierną, kadź filtracyjną, kocioł warzelny. Aż wreszcie pomieszczenie, w którym piwa leżakują – niektóre 2 tygodnie (jak pszeniczne), inne jak np. portery (aż 3 miesiące). Leżakowanie jest niezbędne, by substancje składowe „przeżarły” się, by piwo wyciągnęło jak najwięcej cech z chmielu. Czasem leżakowanie piwa trwa nawet kilka lat!

różne rodzaje słodu

zwiedzamy – kot też 🙂
Mnie cały czas fascynują nazwy piw produkowanych w Ursa Maior. Albo odnoszą się do miejsc w Bieszczadach i do zjawisk atmosferycznych – Śnieg na Beniowej, letnie piwo Żar nad Wetliną czy jesienne, wędzone Deszcz w Cisnej (pycha!). Albo mówią o ludzkich cechach: ulubiony Łukasza Megaloman czy Royzbawiony.
Fascynują mnie też niezwykle precyzyjne informacje na etykietach, do jakich potraw dane piwo pasuje. Nie tam jakieś dwa słowa, że to do mięsa, a tamto do sera. Tu ślinka cieknie po samym opisie! Piwo Renegat pasuje np. do serów pleśniowych i do ciasta czekoladowego. Megaloman wydobywa ostrość dań. Dobrą Karmę najlepiej pić do sałatek z majonezem, pierogów, naleśników, ale również do szarlotki i keksu. A Śnieg na Beniowej? Do sernika z brzoskwiniami! Ursa z Połoniny pasuje do pizzy, burgerów i zapiekanek, a mój ulubiony Deszcz w Cisnej chociażby do wędzonych serów. O łączeniu piwa z potrawami możecie poczytać sporo na blogu, który wcześniej prowadziła Agnieszka – Kuchnia Piwowarki Agi.
W sklepiku w wytwórni kupicie piwo dla znajomych i rodziny (my wyszliśmy z kilkunastoma butelkami!), ale znajdziecie tam też małe dzieła lokalnych artystów czy ręcznie robioną czekoladę z chmielem i słodem (szał!). Nie zapomnijcie też o preclach! Z piwem smakują idealnie!

świetny design sklepiku – zwróćcie uwagę na lampy-wiadra! super, prawda?

czekolada w sam raz do piwa!
Najwidoczniej tak dobrze smakuje właśnie pasja! Kolejne niesamowite miejsce w magicznych Bieszczadach. Wybierzcie się będąc w okolicy, zwłaszcza, gdy dopadnie Was deszczowy dzień. Wtedy zamiast spacerów po górach, Ursa będzie idealna!
#MagiczneBieszczady to projekt, którego celem jest ukazanie niezwykłości tego regionu, piękna natury i historii mieszkańców. W Bieszczadach rozgrywa się akcja nowego serialu “Wataha”, którego premiera odbędzie się 12 października 2014 w HBO. Więcej już wkrótce na hbo.pl/magicznebieszczady
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Uherce Mineralne 122A
+48 13 492 79 69
+48 791 146 277
godziny otwarcia:
pon – nd 10-17.00
* wpis powstał we współpracy z
9 Comments
annette
Natalia, czy zwiedzanie browaru jest dla wszystkich, tak bez ograniczeń? Bo my wybieramy się w październiku na weekendową włóczęgę po Bieszczadach a że jesteśmy obydwoje z nie-mężem piwoszami to z przyjemnością byśmy zwiedzili browar.
Natalia - tasteaway.pl
Hey, hey!:) wydaje mi się, że można zwiedzać, ale chyba trzeba ustalić co i jak, bo chyba nie zawsze taka opcja jest dostępna. Ale ogólnie wszystko poza tą częścią, gdzie są kadzie jest otwarte – sklepik, część wystawowa skąd widać kadzie, itd. Myślę, że jak już będziecie, najlepiej tam przedzwonić / napisać maila 🙂 i koniecznie spróbujcie piwko z preclem 😉
Andrzej-Ursa
Dokładnie tak 🙂
Andrzej-Ursa
Tak, można zwiedzać, trzeba tylko przedzwonić wcześniej na numery podane na stronie internetowej http://www.ursamaior.pl i się umówić 🙂
Kutapanda
Piwa z Ursy zdecydowanie godne polecenia, co do artykułu gwoli ścisłości to piwo zwie się Royzbawiony, ale ogromny plus za promowanie browarów rzemieślniczych 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Dałabym sobie rękę uciąć, że w menu hotelowym (takim tylko dla piw Ursa) było Rozbawiony, ale może tak się zasugerowałam ogólnym brzmieniem, że nie zauważyłam 😉 poprawiam zatem!:) za plusa pięknie dziękujemy 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Aż rozpakowałam karton, w którym mamy 12 butelek różnych piw Ursy, by sprawdzić! Royzbawiony jak nic!:) dzięki!:)