Chyba nie ma innego hotelu na końcu świata, o którym dziwnym trafem słyszałabym tyle, co o The One. Najpierw wspomniała mi o nim koleżanka z liceum, która mieszka na stałe w Phnom Penh i mówiła, że jeśli wywczas w Kambodży, to najlepiej The One. Potem nasza bliska znajoma powiedziała, że jak byli bodajże w 2015 na Koh Rong Samloem, to właśnie Polacy hotel budowali – The One się nazywa… A potem Łukasz po przejrzeniu ofert na Bookingu uznał, że albo The One albo jedziemy gdzieś indziej. Pozostałe hotele nie były zadowalające, jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny.

 

Rezerwacja na początku stycznia nie była łatwa i przyznam, że przydała się tu interwencja wspólnej znajomej. Jeśli chcecie w The One nocować, zdecydowanie lepiej pomyśleć o tym wcześniej 🙂 Zwłaszcza, że potem nie dość, że ciężko o wolny domek, to o te na plaży już baaaardzo ciężko. My zatem zamieszkaliśmy w domkach przy basenie, chociaż przyznam, że zdecydowanie w takich miejscach lubimy te jak najbliżej morza i cudnego widoku.

 

Kilka słów o hotelu

 

basen-the-resort

 

THE ONE znajdziecie na Koh Rong Samloem, kambodżańskiej wyspie, o której pisałam Wam TU. Położony tuż przy plaży z restauracją z cudownym widokiem na basen i turkusowe wody Kambodży.  Palmy, biały piasek, znacie te klimaty 🙂 Jeśli chodzi o domki, zdecydowanie rezerwujcie te drewniane na plaży lub w kolejnym rzędzie. Wyglądają cudnie i właśnie w takich miejscach w Azji mieszka się najlepiej! Zachwycają domki na palach i hamaki na dole – od razu kojarzy nam się nasza podróż po Kambodży w 2013 i mieszkańcy odpoczywający w swoich hamakach. Tak wyglądają domki z zewnątrz na naszych zdjęciach. Zdjęcie wnętrza podebrałam z profilu hotelu na Booking.com.

the-one-resort

 domki-na-plazy-the-one-resort-2domki-na-palach-the-onethe-one-resort-hamaki

domki przy plazy wnetrzeMy załapaliśmy się na domki dalej od plaży, bardziej zwyczajne – zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Nasz domek był zdecydowanie mniej przytulny niż ten na zdjęciu i brakowało nam tych drewnianych elementów. Mieliśmy wrażenie, że jeszcze nie jest do końca wykończony – chociażby w łazience (brak kafelków).

Na plus, jeśli jesteście z dziećmi, bliskość basenu, do którego praktycznie wskakujesz prosto z pokoju 😉 Mi też pomogło to, że wokół basenu można pochodzić z wózkiem – tam usypiałam Jagodę na drzemki. Wiadomo natomiast, jak się prowadzi wózek po piasku 😉 Gdybym jednak miała się tam wybrać raz jeszcze, na pewno chciałabym drewniany domek na plaży  – pamiętajcie, by rezerwować z wyprzedzeniem 🙂

 

the-one-domki-murowanethe-one-domki-basen

 drzemka-2

Dzieci, a The One

plazowanie-koh-rong-samloem 

 

To dla mnie chyba najbardziej na plus 🙂 Właściciele The One, Kamila i Adam, sami mają małe dzieci i to duża zaleta tego miejsca dla rodziców. W restauracji jest kącik zabaw i fajne huśtawki, więc dzieciaki mogą tam rozrabiać (czasem za bardzo!), gdy czekacie na jedzenie lub jecie kolację 🙂 Jest malutki plac zabaw, na który Jagódka też lubiła zaglądać – dla Maks już trochę za mały 😉 Są wiaderka, łopatki i grabki do grzebania w piasku. Można poprosić o łóżeczko dla malucha do pokoju, a w restauracji jest dziecięce menu. Nasze dzieciaki najchętniej zajadały makaron z sosem pomidorowym i naleśniki 🙂 Wiem, wiem, bardzo oryginalnie 😉 Ale nawet oni czasem lubią typowe dziecięce potrawy, a nie sushi, bun chę czy dim sumy 😉 Wiem też, że dla wielu rodziców zachodnie / europejskie menu podczas plażowania naprawdę się przydaje, bo nie wszystkie dzieciaki kochają azjatyckie potrawy i czasem po zwiedzaniu oddychasz z ulgą, gdy widzisz w menu pizzę, makaron i swojskie naleśniki z Nutellą lub syropem klonowym.

 

kacik-dla-dzieci-the-one-resort

 

Jedzenie

 

kokos

 

Tak jak już wiecie, kulinarnie Koh Rong Samloem nas zawiodło 🙂 I akurat tutaj The One nie uratowało sytuacji –  chętnie bym tam jakiegoś Taja na kucharza zatrudniła 😉 Z całą ogromną sympatią do Khmerów, gotują gorzej niż Tajowie 😉 Inna sprawa, że my mamy dość wysokie oczekiwania – zwłaszcza, że w Azji już spoooro zjedliśmy, a takie miejsca jak choćby Singapur czy Japonia oczekiwania co do jakości jedzenia zdecydowanie pobudzają 😉

Ja z dzieciakami na śniadanie obsesyjnie zajadałam naleśniki z syropem klonowym i lokalnymi owocami (mango love!!!), piłam hektolitry soku z marakui oraz hektolitry wody kokosowej! 🙂 Z dań głównych spróbujcie Cambodian Chicken Curry podawanego w kokosie – wygląda super i smakuje też bardzo dobrze! 🙂 Dzieciaki zajadały też chętnie makarony (Maks nawet zaakceptował Carbonarę, a w tym względzie jest wymagający;)) i pizzę – najlepiej Margheritę lub hawajską bez ananasa – czyli po prostu pizzę z szynką 🙂

 

Pytacie o ceny. Już pisałam Wam, że Koh Rong Samloem do tanich nie należy i to może szokować. W końcu nie tego spodziewamy się na wyspie na końcu świata w Kambodży 🙂 Ceny śniadań w The One to 5- 9 dolarów (amerykańskich). Przystawki 4-9 dolarów, dania główne 9-12,5 dolarów. Pizza / makarony to koszt 7-9 dolarów, więc ceny raczej warszawskie lub wyższe.

 

nalesniki-z-owocami

 sniadanie

cambodian-chicken-curry-the-onesok-marakujaOkolica

 plaza-the-one-resort

Nie będę Wam pisać ponownie o wyspie, bo wszystkie info znajdziecie TU. Mega zaletą jest na pewno to, że hotel jest tuż przy plaży i wręcz przez tydzień możecie chodzić na bosaka 🙂 No chyba, że idziecie na drugą stronę wyspy – wtedy lepiej klapki zabrać, by bez problemu przejść przez tutejszą dżunglę 😉 Ale w samym hotel my praktycznie japonki rzuciliśmy w kąt i nieustannie cieszyliśmy się luzem chodzenia na bosaka 🙂 Zwłaszcza Maks! Piasek cudownie miękki i biały, woda ciepła i turkusowa. Pod tym względem jest naprawdę idealnie! 🙂

 

the-one-resort-plaza 

 

Komary i inne robale

 

drzemka-na-plazy

 

To pytanie, które często zadajecie! Czy były komary? Czy gryzą? Muszki piaskowe? Pająki? Robactwo? Odpowiadam – podczas naszego prawie 8 dniowego pobytu w styczniu nie mieliśmy żadnych nieprzyjemności i spotkań z takimi stworami 🙂 Komary się zdarzają i warto używać repelentów i dla dziecka wózkowego moskitiery w myśl  teorii przezorny zawsze zabezpieczony.  Z tego, co mówili właściciele The One od 3 lat, które spędzili na wyspie, nie słyszeli o żadnych przypadkach dengi, więc to jest dobra informacja! 🙂 Pamiętajcie jednak, że nie oznacza, że można komary całkiem olać. Zawsze lepiej posmarować się Muggą niż potem obawiać się, że coś się stanie – zwłaszcza dzieciom. My się smarowaliśmy, ale i tak każde z nas jakieś 3-4 ugryzienia zaliczyło. Na szczęście jak na razie nie miały one żadnych negatywnych konsekwencji – teoretycznie denga wylęga się 2 tygodnie, więc finalne info będę mieć ok. 25 stycznia. Co do innych robaków, co najwyżej swojskie muchy towarzyszące nam zwłaszcza przy naleśnikach z syropem klonowych. Muszek piaskowych, które mega uprzykrzyły nam pobyt rok temu w Wietnamie (swędzą cholernie!) nie spotkaliśmy 🙂 Uff! Pająków i innych cudów również brak 🙂

 

 

Więcej info o The One znajdziecie TU 🙂 Będzie nam miło, jeśli rezerwując skorzystacie z naszego linka – o TU! 🙂

basen-the-one-resort-3

 

 

the one