Spis treści
- 8 “STRASZAKÓW”, KTÓRE MOŻESZ PUŚCIĆ MIMO USZU!
- 1) Cesarka??? Wiesz, że długo nie dojdziesz do siebie i nie będziesz mogła się zajmować dzieckiem tak jak po porodzie naturalnym. / Po cesarce podobno są problemy z karmieniem piersią.
- 2) Nie jedz tego, mały na pewno będzie mieć kolki!!
- 3) Pierwsze miesiące to masakra, potem to już z górki!!
- 4) Nie dawaj mu smoczka – zobaczysz, jakie będą potem histerie!
- 5) Przecież dziecko musi mieć rutynę i swój plan dnia!
- 6) Dziecko ogranicza, już nie będziesz mogła wychodzić z domu tam, gdzie chcesz.
- 7) Teraz to się skończą się te Wasze podróże! Chyba nie sądzisz, że będziecie tak jeździć z dzieckiem??
- 8) Nie wsiądę z dzieckiem do samolotu, będzie ryczeć!
- Podobne wpisy
– Wiesz co, byliśmy ostatnio z Tomkiem na szkole rodzenia – powiedziała mi koleżanka z liceum, która pod koniec grudnia rodzi swoje pierwsze dziecko. Za oknem deszcz i listopadowa wichura, a my siedziałyśmy nad rozgrzewającym indyjskim thali – I jak posłuchaliśmy innych par, to aż się przeraziliśmy! Wszyscy pytani o pierwsze skojarzenia z porodem od razu rzucali same negatywne słowa: krew, ból, łzy, masakra, strach. Ja wiem, że poród jest bolesny, ale gdy o nim myślę, myślę przede wszystkim o tym, że poznam wreszcie swoje dziecko, że je zobaczę, że to będzie radosna i pozytywna chwila. Tomek uważa tak samo.
A Ty??? Jak wyobrażałaś sobie poród? A jak pierwsze chwile z dzieckiem? Widziałaś oczami wyobraźni nieprzespane noce, zimne jedzenie, swoje tłuste włosy i brudny dres? Czy może szykowałaś się na nadludzkie zmęczenie, które nie daje Ci oddychać? Na noszenie godzinami, krzyk, histerie i Twoją bezsilność?
5 lat temu ja trochę tak myślałam. Zaszłam w ciążę trochę przypadkiem i chociaż cieszyłam się bardzo, czułam, że skończy się dotychczasowe, beztroskie życie. Gdy myślę o tym teraz mam wrażenie, że naczytałam się za dużo, nasłuchałam się za dużo. Mam wrażenie, że wbrew temu, co się mówi o pokazywaniu nadmiernie pozytywnego obrazu macierzyństwa, uroczych, uśmiechniętych bobasów i mam z rozanieloną buzią, stała się rzecz dziwna. Macierzyństwo bez lukru wygrało. Uwierzyliśmy, że jest ciężko, że pierwsze miesiące to masakra i tak musi tak być. ZAWSZE. Musi być ryk, płacz, kolka, matka styrana, ledwo żyje, w domu uwięziona, zła, zmęczona, przytłoczona, poświęcająca się. Mówi głośno, że macierzyństwo „to nie je bajka” i głośno sprzeciwia się oblewaniu go szklanką lukru.
A wiesz co ja powiem? Mnie macierzyństwo zaskoczyło na plus! Pierwsze miesiące były łatwe, proste i przyjemne. Wspominam je jak sielankowy czas z moim dzieckiem. Próbuję przypomnieć sobie momenty z życia Maksa, w których czułam się tak źle, w których macierzyństwo mnie dusiło i nie mogę ich znaleźć. Ktoś powie: „co Ty tam wiesz?! Przecież masz tylko jedno dziecko!” Tak, to prawda. Ale straszenie macierzyństwem, przestrogi i czarne wizje zwykle dotyczą tych, którzy jeszcze nawet nie zaczęli. Starają się lub są w pierwszej ciąży. To im się wmawia „Będziesz miał dziecko, to zobaczysz!!”. To ich straszymy, to u nich wprowadzamy obawy i niepewność. Przy drugim dziecku już wiesz, z czym to się je. Nie musisz słuchać dobrych rad i przestróg, a to czy masz 2, 3 czy 4 dzieci rok po roku i nie dajesz rady, to już Twój wybór.
Więc na przekór wszystkim będę lała lukier na całego! Powiecie: „takie dziecko Wam się trafiło!!!” A skąd wiesz, że Tobie się takie trafi??? A skąd wiesz, że
8 “STRASZAKÓW”, KTÓRE MOŻESZ PUŚCIĆ MIMO USZU!
1) Cesarka??? Wiesz, że długo nie dojdziesz do siebie i nie będziesz mogła się zajmować dzieckiem tak jak po porodzie naturalnym. / Po cesarce podobno są problemy z karmieniem piersią.
Tak, miałam cesarkę. Ze względów medycznych, chociaż były momenty, kiedy rozważałam cesarkę na życzenie. Wiem, że to operacja i to zawsze może być groźne. Ale problemy z dochodzeniem do siebie i problemy z karmieniem?? Nie wiem, nie znam. Karmiłam od początku, 3 dni po porodzie byliśmy na pierwszym spacerze. Wstawałam w nocy, nosiłam, przewijałam, robiłam wszystko. Nie mówię, że nie bolało. Trochę tak, ale czy utrudniało mi to codzienne życie i zajmowanie się dzieckiem?? Nie!
2) Nie jedz tego, mały na pewno będzie mieć kolki!!
Dieta matki karmiącej. Ten mały potwór, który najbardziej mnie przerażał, bo wiecie, że kocham jeść! A tu nagle tego nie można, tamtego nie można, z tym uważać. Wiem, że są dzieci, przy których musisz jeść ryż i bułki, bo po wszystkim innym mają czerwoną, szorstką buzię i wysypkę. Bardzo mi żal i tych maluchów, i ich rodziców, ale jest też cała masa dzieci, która nie ma kolek, wysypek i innych atrakcji. Zjadłam sushi, jak Maks miał tydzień. Naszpikowana informacjami o diecie…I co?? I nic. Ale już wcześniej zdążyłam usłyszeć „nie dodawaj cynamonu do jogurty, bo to niemowlętom szkodzi”. Oki, szkodzi, ale jak???? Nie widziałam żadnych konsekwencji… chyba, że ten cynamon z pierwszych dni życia ujawni się tajemniczą chorobą w wieku 20 lat??
3) Pierwsze miesiące to masakra, potem to już z górki!!
Masakra? Nie zauważyłam! Pierwsze miesiące z Maksem wspominam sielankowo. Spacery, dużo czasu, oglądanie seriali przy karmieniu. Pierwsze miesiące to spotkania z koleżankami z maluchami, fitness z bobasem, wyprawy na sushi i do dziecięcych kawiarni. Podróże z Łukaszem. Wieczorne spotkania u nas na balkonie. Często goście. Oczywiście, wstawałam w nocy. Karmiłam, przewijałam, nosiłam i czasem myłam się popołudniu, ale zdecydowanie częściej spędzaliśmy wspaniałe dni, które wspominam jako najbardziej wypoczynkowe od czasu podstawówki 🙂 I wiesz co? Mam całkiem sporo koleżanek, które podobnie wspominają macierzyński. Więc dlaczego u Ciebie to musi być masakra??
I nie, nie miałam 5 osób do zajmowania się dzieckiem. Od rana do wieczora w pierwszych miesiącach ZAWSZE byłam z Maksem sama. Łukasz pracował do 18, 19.00, 20.00, podobnie jak babcie. Ale czy to znaczy, że musiałam spędzać czas samotnie, zamknięta w domu?? Miałam luksus, by czasem wyjść na trochę bez niego, ale z uwagi na karmienie piersią do czasu, jak skończył rok, nie korzystałam aż tak często jak korzystam teraz. Wolałam zabrać Maksa ze sobą.
4) Nie dawaj mu smoczka – zobaczysz, jakie będą potem histerie!
Dałam. Zabrałam, gdy uznaliśmy za stosowne. Sposobem, nie awanturą, histerii brak.
5) Przecież dziecko musi mieć rutynę i swój plan dnia!
Moje ulubione. Bez rutyny dziecko nie da rady. Musi spać w swoim łóżeczku o 13.00 i mieć zawsze kąpiel o 19.23. Jeśli to ułatwia Ci życie, bo lubisz mieć wolne wieczory z mężem codziennie od 20.00, trzymaj się tego. Ale jeśli rutyna Cię dobija, sprawia, że rezygnujesz z tego, co lubisz, na wakacjach od 18.00 jesteś w hotelowym pokoju, a ze spaceru musisz pędzić do domu, bo zbliża się pora drzemki… hmm… wcale się nie dziwię, że dostajesz szału i głośno głosisz „macierzyństwo bez lukru”. My od małego pakowaliśmy Maksa w wózek lub nosidełko i szliśmy tam, gdzie mieliśmy ochotę. Nasze dziecko spało w barze w Tajlandii, chodziliśmy z nim po Madrycie do 1.00 w nocy i na długie kolacje, gdy podróżowaliśmy po Europie. Czy było mu gorzej niż w domu? Nie skarżył się, nie płakał, spokojnie spał… Może nawet lepiej niż ten, co się położył o 19.23 w swoim łóżeczku? 😉
6) Dziecko ogranicza, już nie będziesz mogła wychodzić z domu tam, gdzie chcesz.
Oczywiście ogranicza… szalone imprezy do 7.00 rano, włóczenie się z klubu do klubu, picie ze znajomymi do świtu. Trzeba odpuścić. Wszystko inne da się zorganizować z dzieckiem. Jeśli nie potrafisz, to może nie chcesz? Nie próbujesz? Nie daj się zastraszyć tekstom o matkach uwięzionych w domu z dzieckiem. Ja ostatnio przeczytałam jeden i aż się przeraziłam. Miałam wrażenie, że matka z dzieckiem tylko czeka na powrót męża o 18.00, a czas dłuuuuuży się w nieskończoność. Kurka, czy przed dzieckiem też nie robiłaś nic bez faceta obok??? Roczne wykluczenie ze społeczeństwa??? Czemu?? A jeśli twierdzisz, że Twoje dziecko non stop płacze w domu i po prostu NIE DA SIĘ z nim wyjść, zabierz je do centrum handlowego, do kawiarni przyjaznej dzieciom, do znajomych. Może właśnie wtedy przestanie płakać? Nie dowiesz się póki, nie spróbujesz.
7) Teraz to się skończą się te Wasze podróże! Chyba nie sądzisz, że będziecie tak jeździć z dzieckiem??
Kto choć raz usłyszał coś takiego, ręka do góry. Tylko powiedz swojej Mamie, Babci czy Teściowej, że planujesz jechać gdzieś z niemowlakiem, i od razu rozpacz w oczach i rwanie włosów z głowy. Powiedz znajomym: nie uwierzą! Uznają Cię za wariata, egoistę, a może patologię, co nie dba o dziecko?? Naprawdę nie potrafię zrozumieć po 4,5 roku życia z Maksem, czemu podróże mają szkodzić dziecku???? Chętnie posłucha!
Jeśli rezygnujesz z czegoś, co lubiłeś, bo masz dziecko, to wcale mnie nie dziwi, że jesteś niezadowolony i sfrustrowany. Oczywiście podróż z dzieckiem jest inna, bardziej męcząca, mniej relaksująca, ale ma całą masę innych zalet. Chyba, że należysz do grupy „Jasne JEŹDZIĆ MOŻNA nawet z miesięcznym brzdącem ale to GÓWNO A NIE URLOP Nie oszukujmy się.”*, to znów Twój wybór.
My taplamy się w gównie od 4,5 roku i całkiem mi się to podoba!:)
8) Nie wsiądę z dzieckiem do samolotu, będzie ryczeć!
Kolejny hit. Jeśli jeszcze nie leciałaś, skąd wiesz??? Może Twoje dziecko polubi podróże i będzie najgrzeczniejszym pasażerem.?? Tak jak nasze 🙂 Pamiętaj tylko, że musisz mu w tym pomóc. I czasem nie wystarczy mówić: „Kochanie, uspokój się, nie płacz”. Czasem przydadzą się zabawki, przekąski, książka, smoczek, butelka czy bajka dla starszaka. Ale przecież jesteś mamą, powinnaś to wiedzieć. Nie tracisz nagle tej wiedzy, gdy wsiadasz do samolotu.
Gdy teraz o tym myślę, macierzyństwo zaskoczyło mnie na plus. Miała być masakra, a kompletnie jej nie pamiętam. Miałam być zamkniętą w domu, zmęczoną matką, a nie czułam się tak nawet przez chwilę. Nie bój się, nie słuchaj tych, co straszą. Będzie super!:) Oczywiście może trafi Ci się mały krzykacz z kolką 24 h, ale może nie??? Nie nastawiaj się źle, nie daj sobie wmówić. Próbuj, nie rezygnuj ze swojej wizji. Macierzyństwo z lukrem też jest fajne!:)
141 Comments
AG
super napisane, or razu chce się rodzić dzieci i organizować czas ‘po Twojemu’ 🙂 dzieki!
Natalia
Dziękuję bardzo!! 🙂 Czyli post wpłynie na zwiększenie przyrostu naturalnego? 🙂 Wchodzę w to! 🙂
Gadulec
Świetny test! Odniosę się głównie do ostatnich punktów, bo mam tak zakręconych rodziców, że jakoś specjalnie macierzyństwa się nie boję. Z moją mamą i 10-letnią siostrą jeździłam stopem po Korfu. Jak miałam kilka miesięcy to maluchem pojechaliśmy na Sylwestra zagranicę. Jak moja siostra miała pół roku to byliśmy na kajakach, spaliśmy pod namiotem i było super (nic jej się nie stało, jest zdrowa i niebawem będzie nastolatką :)). Przez kilka lat jeździłam z Tatą, jego kolegami i ich dziećmi na Tatowisko, czyli wyjazdy tatusiów z dziećmi (pisałam o tym nawet na blogu – polecam! ;)). To rodzice zarazili mnie pasją do podróży, za co jestem im dozgonnie wdzięczna (pewnie z Waszym Maksem będzie podobnie skoro już uwielbia latać). Wątpię, żebym zmieniła swoje życie całkowicie, jak zostanę mamą. Bo widzę, że po prostu da się realizować swoje pasje wspólnie, chociażby patrząc na Was czy moją rodzinę. Oczywiście, że są różne dzieciaki, ale chyba najwięcej zależy od podejścia, nawyków, nastawienia.
Natalia
Extra!!! 🙂 wielkie gratulacje dla rodziców :)) nawet trochę zazdroszczę!:) a Tatowisko brzmi super!! 🙂 myślę, że będziesz super Mamą, z pełnym pasji życiem 🙂 Też wierzę, że wiele zależy od podejścia i nastawienia!:)
CoPiesNaTo Blog
Bardzo dobry tekst! Pokutuje przekonanie, że dziecko mocno ogranicza i trzeba całkowicie zmienić swoje życie, kiedy się pojawi. Fajnie widzieć, że u Was jest inaczej, bo jesteście żywym przykładem na to, że jeśli się chce – to można. 🙂
Natalia
Dzięki! 🙂 Oj tak! U nas największa zmiana to chyba to, że nie możemy iść na imprezę do rana zawsze, kiedy mamy ochotę ;)) Wszystko inne da się robić z dzieckiem 😉 a jeśli chodzi o imprezy, to można trochę poczekać, a potem to zawsze mogą być dziadkowie / nianie.. 😉 U nas teraz noc u babci to atrakcja dla wszystkich – dla Maksa (zabawki, babcia skupiona tylko na jego atrakcjach i oczywiście rozpieszczająca), dla Babci (moja mama od lat mieszka sama, więc Maks to też atrakcja), dla nas (impreza, znajomi, kolacja:)). pozdrowienia:)
CoPiesNaTo Blog
Imprezy i opiekę nad dzieckiem można zaplanować. Dzieci jeszcze nie mam, ale mam szczerą nadzieję, że kiedy już się pojawią, nie wpadnę w histeryczny amok zamykania się w 4 ścianach. 🙂 Pozdrowienia!
Natalia
Dokładnie tak 🙂 my planujemy:) mamy szczęście mieć dziadków w Warszawie, ale gdybym nie miała, poszukałabym niani / znajomej / cokolwiek – rozwiązania zawsze są 🙂 pozdrowienia!!:)
Kasia (HoTellMeMore)
Kocham Cię za te teksty o byciu rodzicem podróżującym. Rodzę za 9 dni, a od pół roku słyszę, że koniec z wycieczkami, hotelami, restauracjami – koniec ze wszystkim – hitem było stwierdzenie, żebym kupiła sobie coś teraz bo potem to już nic dla mnie wszystko dla dziecka 🙂
Natalia
hahaha, dobre!!! 🙂 9 dni!! już za chwilę!!!:) życzę zatem przyjemnego porodu, grzecznego bobo i obyś za 3 miesiące powiedziałam, że się ze mną zgadzasz:)))
Króliczek Doświadczalny
Dziękuję Ci bardzo, bardzo za ten tekst.
Więcej takich głosów w Internecie poproszę!
Natalia
Proszę bardzo!!:) Cieszę się, że przypadł Ci do gustu!!:)
Joanna O.
No z doświadczenia też mogę obalić wszystkie mity, choć teraz powoli zaczynają się u nas problemy z wychodzeniem i z punktem 6 zaczyna być coraz gorzej. Kiedyś shopping i wszystkie spacery to była sielanka, a teraz Galerie Handlowe naszpikowane są wabikami w postaci autek, samolocików czy kolejek i młoda pomimo jest na to za mała, to nawiewa z wózka na śmierć czy życie.
Czasami to jest złote dziecko, ale jak wstanie lewą nogą to strach się bać.
Poza tym pomimo cc, karmię piersią do dziś ,a planu dnia nie mieliśmy nigdy i pewnie dlatego chodzi wieczorem spać, kiedy się jej zachce i każdy nasz dzień to totolotek.
Pierwsze miesiące to bajka. Ale jak to mówią… małe dzieci mały kłopot 😉
Natalia
Oj masz rację, wyprawy do centrum handlowego kiedyś były łatwiejsze 🙂 Ile ma Twoja mała?? Maks to ma fazę teraz “muszę mieć wszystko, co jest na półce” 😉 Czasem nawet, gdy wchodzę po wodę do Carrefoura czy do Żabki, musimy negocjować co kupujemy 😉
Joanna O.
Moja ma 21 miesięcy. Ale do spożywczaka chodzą z nią najczęściej w Tuli, bo z wózkiem jest masakra.
Natalia
No i to jest sprytny plan!!! 😉 szkoda, że 4,5 latka nie da się przywiązać, bo w ramach pokazania jaki jest uroczy i bezproblemowy wczoraj zrobił mi dziką historię w sklepie, bo nie chciałam kupić wstążek do pakowania prezentów ;)) (dodam, że wcześniej wybrał małą choineczkę, a tydzień temu specjalne taśmy klejące w choinki) 😉
Mama
Czyli sama widzisz, że dzieci lubią rutynę. Kupiłaś jemu coś dwa razy i za trzecim też chce. Dzieci sie latwo przyzwyczajają. Może jakby miał więcej rutyny w życiu to by nie urządzał histerii w sklepie (jest już duży)? A może taki ma temperament. Nie wiadomo. Jednak rutyna jest wazna w życiu małego dziecka, bo dzięki niej czuje się bezpiecznie. Jej brak mały rekompensuje sobie np. noszeniem wszędzie ze sobą ulubionej zabawki czy przytulanki – to jego “rutyna” 🙂 Oczywiście nie można dać się zwariować. Dla dziecka najwazniejsza jest miłość i akceptacja rodzica.
Natalia
Naprawdę podziwiam przenikliwość: dziecko urządziło histerię w sklepie o wstążeczki, bo nie ma rutyny 🙂 a może mu się podobały?? a może był zmęczony, bo wcześniej był na ulubionych zajęciach z gimnastyki? a może po prostu miał gorszy humor?? Z tego, co wiem, to większość dzieci od czasu do czasu się awanturuje i urządza histerie, te, co chodzą spać o 19.00 też 😉 pozdrowienia 🙂
Tak naprawdę nie mama :-)
Dzięki za odpowiedź. Jestem studentką i badam reakcje. Pozdrawiam.
Natalia
Nic z tego nie rozumiem, ale oki 😉
Kasia
Dzięki, takie teksty podnoszą na duchu jak się jest w ósmym miesiącu ciąży:)
Natalia
oooo super:) cieszę się!!! 🙂 Pozostaje życzyć udanego i bezbolesnego rozwiązania i współpracującego dzieciaczka 🙂
AnuŚka Bąbik-Daniło
Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo jestem Ci wdzięczna za ten tekst. Własnych dzieci jeszcze nie mam, ale ostatnio kilka blogów totalnie mnie przeraziło, bo jak Ty ciągle myślałam, że z niczego nie będę musiała rezygnować, że da się zorganizować wyjścia i wyjazdy również z małym dzieckiem. Długo w to wierzyłam i zapierałam się rękami i nogami przed tymi odlukrowanymi tekstami. Aż w końcu czara się przebrała i serio zaczęłam się zastanawiać czy nie za dużo dobra sobie wyobrażam. Tak, wiesz, żeby się nie rozczarować kiedyś, że miała być sielanka, a jest do dupy. Przypomniałaś mi, że wierzę we wspaniałe macierzyństwo i utwierdziłaś w tym, że takie istnieje. Dziękuję!
Natalia
Cieszę się zatem 🙂 Wiem, że pod tekstem pojawiło się też trochę komentarzy, że nie wszystkie dzieci takie są, że są tzw. high need babies. Wierzę, że są, ale myślę, że nie stanowią większości. Trzeba być gotowym na pracę i zmęczenie, ale myśleć pozytywnie i przede wszystkim pozbyć się irracjonalnych ograniczeń w głowie:) Tego Ci życzę jak już będziesz mieć własne dziecko :))
AnuŚka Bąbik-Daniło
Dziękuję! 🙂
Marta Bruska
Podpisuję się pod tym wszystkimi rękami! 😉
Mama dwójki dzieci 🙂
Natalia
czyli z dwójką też można tak myśleć 🙂 super:)
Marta Miklinska
Dzięki za super tekst! Ja jestem dopiero w 7 tygodniu ciąży, ale tak się
już nasłuchałam od koleżanek, że odechciewa mi się całego macierzyństwa
choć dzieciaczek wystarany przez 4 lata! Będę śledziła Twój blog bo
takich właśnie pozytywnych artykułów brakuje na co dzień! Super robota
Kochana! Pozdrawiam Was bardzo serdecznie z Zielonej Wyspy! 🙂
Natalia
cieszę się strasznie w takim razie, że dodałam trochę pozytywnego spojrzenia!!! 🙂 trzymam kciuki w takim razie za bezproblemową ciążę i bezproblemowe bobo!:)
A Zieloną Wyspę bardzo lubimy.. gdzie mieszkacie? 🙂
Marta Miklinska
Dzięki Natalia! Póki co, jest bardzo bezproblemowo. Jutro pierwszy scan i liczę na serduszko 🙂 A mieszkamy w Dublinie. Widziałam, że byliście. Fajne miasto: wielokulturowe, smaczne i wbrew pozorom spokojniejsze niż przeciętna stolica. Ale mieszkamy tutaj dopiero od dwóch lat. Wcześniej mieszkaliśmy 4 lata w Connemarze, na zachodzie Irlandii, next stop NY 😉 Cudownie! Polecam gorąco, szczególnie jeśli podobało Wam się w Wicklow 🙂
Natalia
Wicklow bardzo i Howth też!! 🙂 no to powodzenia jutro na USG i głośnego bicia serca – to super uczucie 🙂
Dominika Szczepkowska-Leki
Moja córcia ma aktualnie 5miesiecy. Też nas straszyli i nic z tego nie było;) Mala miała swoje humory na początku tylko cycus domek i spacery ale to tylko kilka tygodni. Teraz jeździ z nami wszędzie mi to wcale nie przeszkadza. Nawet wolę być z nią niż bez niej. A mloda poznaje z checia wszystko co sie dzieje wokolo. Czasu mam dla siebie więcej niż przed ciążą więc same plusy;) pozdrawiam;)
Natalia
Nic tylko się cieszyć!!!:) Fajnie, żeście się tak dograły 🙂 Ja na takim etapie też prawie wszędzie brałam Maksa i nie narzekałam – i ja byłam zadowolona, i on 🙂 oby dalej macierzyństwo przynosiło Ci tyle radości!!:)
Mała
Świetny tekst, bardzo zdrowe podejście ! Gratulacje! Bardzo młodo zostałam mamą, koleżanki mnie straszyły, a okazało się,że nie taki diabeł straszny. Miałam trochę pod górkę, bo okazało się, że mój synek jest niepełnosprawny i to w dość cięzkim stopniu, a ja zostałam “sama” z tym “problemem”, ale nie zabrało mi to wcale a wcale przyjemności z życia! Realizuję się, od małego go zabieram na wycieczki, dużo jeździmy po Polsce, nie tylko na turnusy rehabilitacyjne (choć i z nich można zrobić wspaniałą przygodę). Mały jest bardzo bystry, teraz poszedł do szkoły (integracyjnej) i mam jeszcze więcej czasu dla siebie. Podobnie jak Ty, i koleżanki wypowiadające się poniżej: od początku spacery, wizyty u koleżanek, wyjazdy, wspólne koncerty, wystawy (lubił “od urodzenia”! 🙂 ) … Teraz nie jest już tak lekko jak na początku bo towarzyszy nam bagaż w postaci wózka inwalidzkiego, ale nie przekreślam sobie przez to życia bo jak sama słusznie zauważasz: można się dopasować! Jestem najszczęśliwszą mamą na świecie i w życiu bym nie chciała cofnąć czasu do tego sprzed macierzyństwa – po prostu sobie nie wyobrażam! Pozdrawiam ciepło!
Natalia
Wow, Ty to jesteś totalnie niesamowita!!! 🙂 Dziewczyno, Ty powinnaś bloga pisać!:) Z niepełnosprawnym dzieckiem, bez pomocy w postaci męża / faceta i tyle w Tobie radości!!! Jestem pod mega wrażeniem!!!:) trzymam kciuki, by zawsze tak było!!! 🙂
Karolina
Natalia, Czy myślisz że Tajlandia (wersja light, czyli wyspy) to dobry kierunek na pierwszą podróż z niemowlakiem wiek 4 miesiące? Dodam, że z racji pracy Lilka latała ze mną od pierwszych dni w brzuszku, a w 5 miesiącu byliśmy na Babymoon w Brazylii i Argentynie, czyli powinna być wprawiona w boju 😉 Twój tekst jak zawsze w punkt 🙂 ja bym jeszcze dodała, że nawet jak jest jakiś gorszy moment to głębokie spojrzenie niemowlaka w oczy i najszczerszy uśmiech jaki widziałam potrafi wszystko zrekompensować.
Natalia
To też prawda 🙂 I patrzenie na śpiącego malucha dużo daje 😉 mi też Maks czasem daje w kość , ale jak potem patrzę jak słodko śpi, to zmęczenie i nawet lekka złość (np. na histeryzującego bez powodu czterolatka) mija ;)) my byliśmy z Maksem jak miał 6 miesięcy w Meksyku, więc chyba Tajlandia na 4 miesiące też da radę 🙂 karmisz piersią czy butelką? w sumie i tak, i tak wygodnie, a na wyspach jest b. dobra infrastruktura pod turystów;)
Aga
Super tekst. Może nie podpiszę się pod nim obiema rękami bo moja Juleczka miała intensywne kolki przez które zeszłego święta spędziłam na oddziale w szpitalu ale z reszta zgadzam się zupełnie 🙂 12 grudnia córa kończy roczek i do tej pory wstaje do niej po kilka razy w nocy. Taki z niej niespokojny duszek ale mogę na palcach jednej ręki zliczyć te dni w których obudziłam się bez uśmiechu na twarzy dla tego brzdąca. Zawsze mam energię aby wymyślać rozwijające zabawy i pomagać poznawać świat. Ten bliski i ten daleki! Tak jak piszesz podróżowanie z dzieckiem jest zupełnie innego typu podróżowanie ale nie znaczy że mniej przyjemnym! Ja z Julką swoją pierwszą podróż pociągiem odbyłam kiedy miała trzy miesiące 🙂 tak nam się spodobało że jeździlysmy praktycznie raz w miesiącu. A to do babci mieszkającej na Śląsku a to do koleżanki nad morze. Szczerze powiedziawszy pod koniec wakacji cieszyłam się, że w końcu spędzimy trochę czasu w domu razem z mężem wspólnie ciesząc się rodzicielstwa. Ja w każdym bądź razie URLOP macierzyński wykorzystałam w pełnym tego słowa znaczeniu:) Odnowilam stare znajomości a Julka poznała całą swoją rodzinę zanim skończyła roczek. Teraz juz szykujemy się do wyprawy w gory na narty. Z mężem jeździmy od kilku sezonów i nie widzimy powodu aby z tego rezygnować. Jedynie organizacja musi być bardziej skrupulatna. .. ale może niebawem znowu pokusimy się o last minute:) Julce pewnie będzie się podobać jak zawsze 😀
ps.: Julka jest bardzo ruchliwym i absorbującym dzieckiem
Pozdrawiam
Podróżująca i niesiedząca w domu mama 😀
Natalia
suuuuper 🙂 i extra, że podróżowałaś z nią również sama, bez męża 🙂 ja akurat nie mam takich doświadczeń, bo z uwagi na pracę na swoim zawsze jeździmy razem, ale pewnie gdyby Łukasz musiał non stop pracować, też bym się ruszała z koleżanką / do koleżanki 😉 pozdrowienia i przybijam piątkę 🙂
Asia
wszystko ok tylko to shusi to nie dlatego że dziecko mogłoby dostac kolki(wysypi itp.) tylko Kobiety w ciąży i karmiące oraz małe dzieci nie powinny jeść surowych ryb oraz wędzonych na zimno ze względu na zagrożenie Listeriozą
Natalia
Z tego, co wiem to właśnie w ciąży jest zagrożenie listeriozą, bo przechodzi ona do krwi matki. I rzeczywiście odkąd dowiedziałam się o ciąży, jadłam tylko pieczoną rybę. Potem przy karmieniu, bakterie nie przechodzą do mleka. Tak zawsze czytałam i tego się trzymałam 😉
Dominik z Rodzinne porachunki
Podobne obawy słyszałem już wiele razy. Gdy z 10-miesięcznym dzieckiem chcieliśmy lecieć do Włoch, to większość pytała po co bierzesz dziecko, skoro i tak nic nie będzie pamiętać 🙁
Kiedyś mnie to denerwowało, a dzisiaj pytam te osoby, ile ze swoich podróży pamiętają dokładnie? Jak gdyby nasza pamięć, była jedynym wyznacznikiem podróżowania.
Natalia
Oj tak, ten tekst też uwielbiam! “Jesteście egoistami, on i tak nic nie zapamięta!!” Oczywiście, nie będę kłamać, że podróżuję tylko dla dziecka, robię to bardziej dla siebie, dla nas, ale czemu mam nie robić?? A co do pamięci teraz już widzę ile rzeczy podświadomie pamięta Maks – często mnie zadziwia!!;)
mani
Mnie też zadziwia często córka ile pamięta z podroży,najlepiej przez pierwsze 5 lat nie wyjeżdżać ,a potem powiedzieć: Moje dziecko nie lubi,nie chce..
Natalia
dokładnie tak 😉 nasz Maks od małego był przyzwyczajony, że chcemy pochodzić, a on wtedy siedzi w wózeczku. Oczywiście były różne fazy.. jak miał jakieś 2 miesiące to byłam przez tydzień załamana, bo nawet krótki spacer kończył się aferą 😉 ale od czasu 1,5 roku czy 2 to już szło się dogadać 😉
Marika
My jakoś szczególnie dużo nie podróżujemy, ale byliśmy z synkiem (teraz 5-letnim) tu i tam, i on bardzo dużo z tych podróży pamięta, tylko trzeba te doświadczenia wzmacniać : oglądamy razem zdjęcia z wyjazdów, czytamy książki o tych miejscach, oglądamy mapy.
Natalia
no właśnie to też bardzo ważne 🙂 my też tak wspominamy 🙂
Doris
Ehhh…ile ja bym dała,żeby też mieć takie bezproblemowe dziecko… Szczerze zazdroszczę. Mi się trafił mały łobuz z wiecznymi kolkami, który nie cierpi podróżować(nawet autem kilka ulic dalej!). Do tego po porodzie miałam komplikacje, problemy z karmieniem, a potem małej doszły jeszcze alergie. W sumie to nastawiałam się bardzo pozytywnie i teraz żałuję,bo się trochę rozczarowałam. Może jednak lepiej założyć najgorszy scenariusz, wtedy jak będzie chociaż trochę lepiej,to będzie się mile zaskoczonym? 😉
Natalia
Jest to jakaś taktyka. Mam nadzieję, że dzieciaczek Ci się odwdzięczy i będzie bezproblemowym kilkulatkiem;)
iza
“Nawet autem”… Moja córka NIE lubi jeździć TYLKO autem, wszystkie inne środki lokomocji są o niebo lepsze bo nie trzeba w nich siedzieć non stop zapiętym w foteliku. Z tego względu loty samolotem, nawet 13h z 16-mies córką wspominam dobrze, natomiast podróż 5h samochodem nad polskie morze to był istny koszmar! 🙂
Doris
Piszę “nawet”,bo to akurat najlepszy środek lokomocji dla mojej małej. O innych nawet nie ma mowy! Próba jazdy pociągiem skończyła się tym,że na następnej stacji musiałaśmy wyjść,taki był ryk. A moja córcia ma roczek i nie siedziała nieruchomo w foteliku,ba,w ogóle nie usiedziała! Lekarz stwierdził, że najprawdopodobniej ma chorobę lokomocyjną,więc szczerze odradza nam też samolot. Cóż, coś w końcu po mamusi musi mieć 😉
Natalia
Doris, to ja Cię pocieszę. Ja mam chorobę lokomocyjną – okropną, w różnych stadiach i nadal czasem chce mi się wymiotować jeszcze zanim wsiądę do samochodu. Jak ostatnio byliśmy w Walii, czułam się tragicznie!! ale, ale… w samolocie nie mam żadnych takich rewelacji 😉 ja bym spróbowała 🙂
La Empanada
Super, tylko po co. Na dwoje babka wróżyła. Wszystko jest kwestia TAK lub NIE. ALbo bedziesz miec porod naturalny i bedzie prawie bezpolesnie (jak mialam tak prawie), albo bedzie wyla z bolu. ALbo bedziesz miec cesarke szybko i na drugi dzien bedziesz odkurzac mieszkanie, albo polezysz w szpitalu tydzien i bedziesz wyla z bolu. I tak mozna ze wszystkim. To, czy dziecko da ci w kosc w pierwszych miesiacach, to zalezy od dziecka, jego temperamentu, zdrowia, charakteru, genetyki i logistyki. Moze byc aniolkiem przesypiajacym cale noce, lub drzec sie w nieboglosy. Naprawe, uwazam, ze nie ma co straszyc ale tez nie ma co roztaczac sielankowych wizji, bo to, ze Ty tak masz, nie znaczy, za wszyscy tak beda miec. Moja Dorka budzial sie w nocy na mleko owszem, ale generalnie byla dosc spokojna. Mimo to, sorry. Mialam do pomocy meza przez 3 tygodnie, tesciowa, mame na zmiane z obiadami, i co??? Ledwo zylam. Mnie wykonczale pobudki w nocy co 2,3 h na piers. I nie, nie potrafilam zasnac w dzien na 15 min, jak to sie niby radzi – spij, jak dziecko spi. Wiec suma sumarum, owaszem, uwazam, ze duzo zalezy od tego, jak to wszystko sobie zorganizujesz, mozesz byc sflaczalą mamcia biegająca w szlafroku caly dzien, ktora nawet nie umyje zebow bo nie ma czasu, a mozesz 3 miesieczne niemowle brac na wyprawy to Tajlandii (???), ale fakt jest faktem, ze zmeczenie jest przeogromne. Ja sie wyspalam chyba pierwszy raz po 2 latach. Pozdrawiam.
Natalia
Oczywiście, jest rożnie, ale dlaczego wszyscy mamy być karmieni tym, że jest źle i jest wielkie zmęczenie?? Ja wstawałam do Maksa też co 2-3 godziny jak był niemowlakiem, czasem nawet częściej. Nadal zdarza mu się obudzić w nocy, bo np. “nóżka mnie boli”, ale to mnie nie zniechęca by żyć tak jak lubię. Więc z tym zmęczeniem też jest różnie. Jedna potrzebuje spać 10h, innej wystarcza 5 i daje radę 😉 ja jestem po prostu za tym, by nie snuć tylko czarnych wizji 😉
mani
Super !!! My mamy 3-letnia córeczkę i wychodzimy z tego samego założenia 😀 3 razy leciała samolotem,góry przemierzała w nosidle kilkukrotnie, weekendowe wypady na morze zima i latem to prawie codzienność:) Lubimy festiwale rockowe,nie przeszkodziła Nam nawet w udziale w nich,trzykrotnie była z Nami na Festiwalu 3-dniowym w Jarocinie…Ludzie robią wielkie oczy,chociaż najbliższa rodzina już się przyzwyczaiła:) Ja nie umiem organizować sobie czasu bez niej,zawsze zabieramy ja z sobą,a ludzie po co ja tam ciągniecie??!! PO CO ?! Bo Ona to UWIELBIA 🙂 i My też !
Natalia
Oj tak, najlepsze pytanie: “po co to dziecko tak ciągać?” Pytanie na każdą okazję: podróże bliższe, dalsze, znajomi, koncerty, cokolwiek 😉 przybijam Wam piątkę i super, że myślimy tak samo :)))
Edyta Ppp
Dzieci są różne, ciesz się że Twoje akurat takie bezproblemowe. Ja nie myślałam o tym, że będzie ciężko, że noce zerwane, zakladalam zero normalne że dziecko czasem płacze i czasem nie spi. Ale moja córka od pół roku funduje mi horror ryku jon stop, wiecznego niezadowolenia, któryjjest przerywanyppojedynczymi dniami gdzie da się przeżyć. Ewidentnie nie chce rodzeństwa. Ake ma też taką cechę, że lubi wychodzić z domu, lubi spacery, gości, wyjście z nią to wytchnienie od jej ciągłego marudzenia. Ake mam też koleżanki, których dzieci są takie, że wyją mon stop w domu, a wyjść z nimi z domu się nie da, bo np. dziecko w wózku, foteliku samochodowym, ba na rękach przed domem, wpadać historię i zanosi się
od płaczu, mowa o dzieciach ok 6-7 miesięcy, które mają tak osuurodzenia, nie że ich rodzice tak przyzwyczaili. Dlatego cieszcie się, że synek taki łatwy w obsłudze i pamiętajcie, że legenda miejska mówi, że drugie dziecko jest przeciwieństwem pierwszego 😉
Natalia
Słyszałam wiele o tej legendzie miejskiej ;)) ale cóż, spróbuję i zobaczę.. mam nadzieję, że Twój maluch będzie wychodził na prostą i płakał coraz mniej.. a jak mówisz, że lubi wyjścia, to moze to jest na nią sposób?? 😉
Mari
Czytam i myślę. Też jestem mamą Maksa, ale malutkiego jeszcze. Nie mogę uwierzyć, że niebawem skończy 4 miesiące. I naczytałam się w sam raz, poród był dobry, po porodzie spoko. Póki dziecko nie przestało mi spać, a później nie trafiło do szpitala. Wtedy włącza się parasol ochronny. Czasem może zbyt duży, trudno powiedzieć.
Natomiast co do zamknięcia – trochę jednak tak jest. Miałam takie wrażenie na pierwszych spacerach, że mieszkam w świecie schodów i wysokich krawężników, co po porodzie jest niezbyt dobre dla kobiety. Że wszyscy pracują, tylko te kobiety suną po chodnikach z wózkami jak pojedyncze planety. Może jest tak, że perspektywę na macierzyństwo nabywa się będąc w nim, a nie czytając o nim?
Natalia
Pewnie masz rację z nabywaniem perspektywy. Ja miałam tak, że wiele moich koleżanek pracowało, nie myślało o dzieciach, ale np. zbliżyłam się z koleżanką Łukasza z liceum, z którą wcześniej nie byłam blisko.. zaczęłam chodzi na fitness dla mam.. tam spotkałam dawną koleżankę. Wiem też, że sporo dziewczyn zaprzyjaźnia się na forach rodzących w danym miesiącu i często to mega mocne więzi.. dlatego uważam, że można coś wykombinować, by nie być samotną planetą 😉
Masz rację, że schody czasem mogą dobijać :/
A czemu maluszek trafił do szpitala? Jakiś rotawirus?
Mari
Tak, ja mam właśnie takie koleżanki z forum. To dużo daje nawet w kwestii zajmowania się dzieckiem i znajomości lub trzymania się norm rozwojowych.
Załapaliśmy się w 6 tygodniu życia na zapalenie płuc :/.
Myślę jeszcze i wydaje mi się, że dużo to kwestia wypośrodkowania. Są ludzie, którzy czytają tylko o lukrach i później mają się jeszcze gorzej niż ci zastraszeni.
Natalia
oj, to faktycznie niemiłe doświadczenie w 6 tyg życia 🙁 oby było tylko lepiej 🙂
Marysia P
Fajny tekst, ale napiszę tak: każde dziecko jest inne. Ja po cesarce w tydzień doszłam do siebie, moja mama pomagała mi przez 3 dni i głównie po to żebym okien nie zaczęła myć – tak dobrze się już czułam. A syna mam zaprogramowanego na godziny bo sam tak chce. Ja nie mam planu dnia – on ma po prostu regularnie drzemki i momenty aktywności o określonych porach, niezależnie gdzie jest 😀 Smoka i butli nie potrafi się nauczyć (ma 5 miesięcy) i jakoś nie zmuszam, choć szkoda, bo moje wyjścia bez dziecka są mocno ograniczone. Wiem jednak, że będzie lepiej a nie gorzej. Pozdrawiam gorąco!
Natalia
Mój też butli nie lubił 😉 dlatego ze sobą brałam 😉 zaakceptował raz butlę jak miał 3 tygodnie, a moja przyjaciółka miała wesele. Wtedy poszło gładko.. ale jak miał 2 miesiące i moja mama próbowała, to już nie. Fakt, że ja też nie próbowałam często. Wiem, że mówią, że jeśli chce się przyzywczaić do butli, to powinno się np. raz dziennie właśnie tak karmić, a mi się najwyraźniej w świecie nie chciało – wolałam nakarmić piersią;) no to łaził ze mną 🙂
Anna Karcz-Czajkowska
Fantastyczny tekst i świetne podejście 🙂 Ja słuchałam podobnych przestróg w zasadzie już od początku ciąży: teraz to się skończy, wszystko będzie inaczej, pożegnaj się z tym czy z tamtym, nie rób tego, nie rób tamtego. Najlepiej połóż się na kanapie i czekaj tak na rozwiązanie, jednocześnie myśląc już o nadchodzącej masakrze. Zawsze byłam bardzo aktywna i nie wyobrażałam sobie, żeby ciąża czy dziecko miały coś zmienić, więc grzecznie słuchałam, kiwałam głową i robiłam swoje. Pracowałam jeszcze tydzień przed porodem, w dniu porodu byłam na uczelni (“odpoczywaj póki możesz, potem będziesz żałować” – jakoś nie żałuję, że do końca robiłam to co kocham). Całą ciążę podróżowałam dla przyjemności i służbowo, w siódmym miesiącu zjechaliśmy pół Hiszpanii (“w ciąży nie wolno podróżować! będziesz się źle czuła, nic nie zwiedzisz i tylko zaszkodzisz dziecku!!!” – czułam się fantastycznie, dziecko całe i zdrowe). Teraz córka ma 5 tygodni i powoli myślimy o pierwszych podróżach. Ja pracuję (z domu, gdy mała śpi – własna firma nie uznaje urlopów macierzyńskich), męczę doktorat, prowadzę bloga. Żyję tak jak żyłam – tylko obok siebie mam małego człowieczka, który co prawda wymaga przeorganizowania rzeczywistości, ale nie rujnuje przecież całego dotychczasowego życia 🙂 Nie dajmy sobie wmówić, że dwie kreski na teście ciążowym przekreślają wszystko co kochamy robić. Ciąża i dziecko nie może oznaczać końca dawnej aktywności, bez przesady – bo potem widzimy te wszystkie sfrustrowane mamy-helikoptery, skoncentrowane w 100% na dziecku – bo z własnego życia zrezygnowały dawno temu…
Natalia
🙂 Dzięki za te słowa i ten komentarz:) całkowicie się z Tobą zgadzam:) Gdzie byliście w Hiszpanii?:) północ? południe? 🙂
Anna Karcz-Czajkowska
z Madrytu na północ, głównym celem było Picos de Europa. Oczywiście w zaawansowanej ciąży odpuściłam już sobie forsowne wędrówki po górach, ale i tak było super 🙂
Natalia
uwielbiam północ:) więc wcale nie wątpię, że było bosko!!! 🙂
Lato Kami
Kocham! dziękuje bardzo za ten post!dokładnie z Tobą się zgadzam i miło było przeczytać, że ktoś myśli podobnie!! czasem, aż głupio się czuje, ale co tu narzekać skoro to najszczęśliwszy czas w moim życiu! Dziesiątego dnia życia mojej córeczki, na początku marca wyszliśmy z domu o 10 i wróciliśmy o 19, po drodze karmienia, przewijania, wózek, wyjmowanie z wózka i noszenie i tak nam zostało! Długie spacery to nasze drugie imię! i tak można znaleźć fajne nowe koleżanki-mamy, z którymi mamy milion wspólnych tematów, bo tak jesteśmy w tym samym momencie w życiu, ale i “stare” koleżanki, które nawet nie myślą o dzieciach, bo nadal mamy wiele wspólnych tematów;-) Latanie samalotem? też na plus, bez żadnego problemu! no i fajnie!
Natalia
Super 🙂 przybijam piątkę!:) też tak mieliśmy, że łaziliśmy wszędzie z Maksem i na dobre to wszystkim wyszło 🙂 pozdrowienia serdeczne dla Was 🙂
Mrslifestyle.pl
I takie teksty są potrzebne. Ja jestem w swojej pierwszej ciąży i już przeszłam całą masę straszenia dotyczącą samego stanu ciąży, nic się nie sprawdziło, teraz czekam na kolejną – poród, a następnie pewnie będą wytykane moje błędy wychowawcze. Nie wiem na ile starczy mi cierpliwości, ale najlepiej robić swoje, instynkt podpowie 🙂 Wszystkiego dobrego! 🙂
Natalia
Dzięki 🙂 dokładnie tak – robić swoje 🙂 bo i tak zawsze będzie ktoś, kto powie “za mały / za chudy / za gruby / za cienka czapka / za późno spać chodzi” 😉 powodzenia i bezproblemowego porodu!!! 🙂
Justka
Bardzo inspirujacy tekst. Podziwiam Cie za energie i pozytywne nastawienie. Ja rowniez nasluchalam sie samych koszmarnych historii (wlacznie z masakrycznymi porodami) ale bylam nastawiona pozytywnie. Teraz mysle ze ja chyba zbyt pieknie to sobie wszystko wyobrazalam (‘moje dziecko bedzie inne, idealne, bedzie spac w nocy itp.’) i troche mnie rzeczywistosc przerosla (glownie brak snu). Ale jak sie patrzy na pierwszy usmiech malego szkraba to mozna wszystko przetrwac:) Bardzo frapuje mnie punkt 4 – podzielisz sie jakim to sposobem pozbylas sie smoczka? ( ja powoli zaczynam dojrzewac do decyzji o zaprzestaniu ale moj dziec to wybitny ssak i zupelnie nie wiem jak sie do tego zabrac… Pozdrawiam cieplo!
Natalia
Hey Justka!:) przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam strasznie pracowity tydzień, a potem intensywny weekend i dopiero się odgrzebuję 😉 no ja też się jakoś nie wysypiałam, ale może należę do takich co to dużo snu nie potrzebuję, bo ja i teraz czasem po 5 godzin sypiam 😉
Co do smoczka, u nas to była historia w stylu “ojej, smoczek się popsuł” (przecięliśmy końcówkę).. powiedzieliśmy Maksowi, że może kupimy nowy, ale nie wiem czy jeszcze takie mają, a on bardzo szybko zapomniał. Miał wtedy też drugi smoczek w żłobku do drzemki, ale panie też przecięły i powiedziały to samo.. a Maks sam tłumaczył wszystkim, że smoczek się popsuł 😉 po tym jak wrzuciliśmy ten tekst na nasz fanpage na Facebooku, też ktoś pytał jak z tym smoczkiem i wiem, że już z sukcesem zastosowali tę metodę 😉 pozdrowienia!!!:)
Justka
Natalio dzieki wielkie! Ciekawy pomysl z tym zepsutym smokiem, nie omieszkam sprobowac. A synka masz swietnego ze tak spokojnie do tego podszedl:)
Podziwiam ze dajesz rade sie wysypiac po 5 godzinach – ja jestem spiochem od urodzenia i potrzebuje min 7 zeby normalnie funkjonowac:) Na szczescie moj syn ostatnio duzo lepiej sypia wiec wszyscy szczesliwi:)
Przy okazji zycze Waszej rodzinie wspanialych Swiat i kolejnych niezapomnianych podrozy w Nowym Roku:)
Natalia
Hey Justka! przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nasze święta były w podróży i rzadko zaglądałam na maila! Mam nadzieję, że Twoje minęły miło i rodzinnie:) Wszystkiego Dobrego w 2016, łaskawego synka (niech mamy za bardzo nie męczy) i odpowiedniej ilości snu!!! 🙂 pozdrowienia!!!! 🙂
Magda
Dobry tekst, ale troche uogulniasz, bo kazde dziecko jest przeciez inne. Z moim nie da sie np. chodzic do 1 w nocy po Madrycie, bo ona sobie sama swoja wlasna rutyne wypracowala. A ta rutyna wymaga by najpozniej o 19.30 byla u siebie w lozku. Chocbym nie wiem jak chciala to inaczej sie nie da, bo inaczej skonczy sie na wielkim niezadowoleniu (czytaj: dziecko nie do zniesienia). Wiec ja sie do tego dostosowalam. Coz, pewnie, ze bym chciala do poznej nocy lazic po Madrycie, ale narazie musi to poczekac.
Co do reszty to mam podobne doswiadczenia – wszystko jest do zrobienia, a macierzystwo, mimo, ze intensywne, nie jest wcale straszne 🙂
Natalia
jasne, że może być różnie 🙂 chociaż ja zdecydowanie jestem za tym, że to dziecko przychodzi do naszego życia, a nie my do jego i to dziecko się dostosowuje do naszego stylu życia.. ale wiadomo, że u każdego jest nieco inaczej 😉 pozdrowienia!
Chica Mala
Świetny tekst! Czegoś takiego mi właśnie teraz było trzeba 🙂 Chociaż ja na razie też wewnętrznie czuje, że wszystko będzie dobrze i że na dziecku świat się nie skończy 🙂
No i oczywiście, że nasze to będzie to najgrzeczniejsze i najspokojniejsze… Jak jego rodzice 😉
Natalia
Dzięki 🙂 czy zatem już można gratulować???? 🙂
Chica Mala
Można 🙂 Właśnie zaczęłam 2 trymestr i myślę, że tym razem wszystko się uda 🙂
Natalia
No to super!:) gratulacje, trzymam zatem kciuki za bezproblemową i przyjemną ciążę!:)
Chica Mala
Dziękuję bardzo :-* Na szczęście na razie właśnie taką jest 🙂 Poza sennością i większymi piersiami (^_^) nie mam żadnych objawów 😀 Także jak dla mnie jest naprawdę super 🙂
Natalia
Oby tak było do końca!:) Wszystkiego dobrego dla Was!!!:)
olive
Bardzo podoba mi się Twój tekst, czuję jakbym czytała o sobie. Od początku byłam nastawiona do macierzyństwa pozytywnie, jakoś nie chciało mi się wierzyć żeby taki mały dzidziuś miał przewrócić cały mój świat do góry nogami jak wszyscy mówili. Co się zmieniło? Tylko to, że pojawiła się mała dziewczynka, która jest z nami codziennie od 2 lat i jest dla mnie najważniejsza na świecie. Poza tym żyjemy jak dotychczas. Podróżujemy (byliśmy z nią na Sycylii jak miała 5 miesięcy, w Rzymie jak miała 9msc, w Barcelonie 1 rok i 2msc i w podróży po Włoszech i Francji kiedy miała 1 rok i 8 msc), spotykamy się ze znajomymi (często robimy też spotkania i imprezy u nas, kiedy mała miała 10 miesięcy urządziliśmy u nas Sylwestra z 4 daniową kolacją na 17 osób a potem imprezą, poszła spać o 21 i spała do rana), nie rezygnujemy z przyjemności (znajduję czas na siłownię, wyjścia z koleżankami, czy angielski – oczywiście przy tym pracuję). Teraz jestem w drugiej ciąży i uważam, że dziecko to coś najwspanialszego co może nam się przytrafić, sprawia, że rodzina staje się pełna i daje ogromną radość. Wcale nie musimy zmieniać naszego życia, wystarczy je trochę dostosować. Wszyscy mówią, dobra, Twoja mała jest grzeczna, ale przy dwójce to dopiero zobaczysz. Niech mówią, ja uważam, że będzie nam weselej i będziemy mieć jeszcze więcej pomysłów. Poza tym mam w domu małego pomocnika 😉 Pozdrawiam serdecznie !
Natalia
Extra podejście!!!! 🙂 Nam też dużo osób tak mówi i straszy dwójką!;) a Maks już ma 4,5 roku, więc właśnie się zbieramy do drugiej ciąży, ale ciągle coś nam stoi na drodze 😉 ale myślę, że to najwyższa pora!!! i tak, teraz na wakacjach, nieco żałuję, że się wcześniej nie wzięliśmy do roboty, bo Maks już w basenie się sam nudzi – z drugiej strony tyle się u nas działo, że chcieliśmy poczekać na odrobinę spokoju, by odpowiednio zająć się drugim 😉 zobaczymy! A Ty w którym miesiącu jesteś?? 🙂 chłopiec czy dziewczynka?:)
olive
Jasne, na wszystko jest odpowiednia pora. Teraz czas będzie równie dobry 🙂 I na pewno lepiej zajść w ciążę będąc pewnym, że właśnie tego się chce. Ja zaczęłam właśnie 4 miesiąc, podobno tym razem będzie chłopiec, ale to jeszcze nic pewnego 😉 Planuję też założenie bloga, więc być może niedługo będę mogła Cię na niego zaprosić 🙂
Natalia
🙂 Fajnie!:) dobry plan!:) Jak założysz, koniecznie dawaj znać!:))))
mika
masz super bezproblemowe dziecko 😉 mój syn od samego początku był jednym-wielkim-problemem i niekończącą-się-paradą-atrakcji.. skaza białkowa, nietolerancja laktozy, uczulenia, wieczne kolki, wrzaski po kilkanaście godzin na dobę, podejrzenia nie-wiadomo-czego, do tego poród naturalny który jak się zaczął w piątek tak urodzilam w poniedzialek rano – ale wiesz co? absolutnie niczego nie żałuje i naprawdę miło wspominam zarówno poród jak i pierwsze miesiące – mało tego, jestem w drugiej ciąży i już się nie moge doczekać kiedy urodzę i znowu się zacznie 😉 wszystko zależy od podejścia 🙂
Natalia
Słyszałam już o tym bezproblemowym dziecku 😉 ale on też miał swoje minusy ;)) (np. cyrki z jedzeniem i przybieraniem na wadze tak w okresie 6 miesięcy do 1,5 roku).. na szczęście od alergii jesteśmy wolni i domyślam się, że to potrafi dać w kość :// Ale widzisz – masz mega nastawienie!:) Tylko się uczyć!!:) A ile ma pierwszy maluszek i kiedy rodzisz drugiego?;)
mika
Pierwszy to już stary koń bo w kwietniu 6 lat i za chwilę do szkoły , a na początku września urodzi się drugi, także jesień zapowiada mi się lekko apokaliptycznie ;))
Ania
Bardzo dobry wpis. Razem z mężem podróżujemy, i standartowo usłyszałam, że miniony wyjazd do Tajlandii “to nasz ostatni wyjazd”. Dodatkowo, że “wakacje to w tym roku z pewnością sobie odpuścimy”. Ten blog jakoś trzyma mnie w nadziei, że ktoś myśli tak jak my i nie chce traktować dziecka jak balastu/utrudnienia/komplikacji. Jak dla mnie jest to właśnie kwestia chcenia i niechcenia. My nie chcemy. Rodzę w sierpniu, w maju chcemy wyjechać do Francji, zimą zapewne też gdzieś się wybierzemy. Ostatnio zostałam zlinczowana, że w 4 miesiącu ciąży pojechałam na narty. Jeżdżę na nich od 26 lat i na prawdę jeśli używa się głowy i rozsądku to ciąża i macierzyństwo nie jest limitem. Uf jak mi dobrze po czytaniu tego bloga 🙂
Natalia
Hey Ania!!:) strasznie się cieszę, że tak odbierasz ten tekst i bloga!!! 🙂 zdecydowanie dziecko nie musi być komplikacją i tego się trzymajmy!!:) podróże są inne z dzieckiem niż samemu, ale nadal są super!!!:) ale przyznam, że za narty to podziwiam – ja się jednak bałam w ciąży… ale to też może kwestia poziomu jazdy – ja też jeżdżę dość długo, ale nie w każdym sezonie i zawsze się obawiałam co by mnie jakiś inny narciarz / snowboardzista w tej ciąży nie skasował ;)) Powodzenia zatem z ciążą, a potem z porodem i bobasem!:) z takim nastawieniem na pewno będzie super:)
Paulina Miękoś
Ja odwlekam ciążę, bo właśnie taki negatywny obraz mam przed oczami – że to będzie koszmar, survival na miarę Beara Gryllsa, uwiązanie, ból, zmęczenie, zniechęcenie, frustracja, otchłań rozpaczy i na pewno nie dam rady, a nawet jak dam to po co skoro jestem szczęśliwa teraz, a macierzyństwo to tylko same problemy! Serio taki obraz mam wypatrzony i to tylko i wyłącznie przez inne matki, nie gdybające bezdzietne, tylko marudzące matki robiące z siebie męczennice. No nie wiem jak się przełamać i zmienić nastawienie, Twój artykuł na pewno trochę mi pomógł 🙂
Natalia
Cieszę się Paulina! 🙂 ja jestem zdecydowanie zdania, że jest życie PO DZIECKU 😉 trzeba tylko nie dać się zwariować 😉
Jusia
Super tekst 🙂 Bardzo mi się podoba 🙂 Zainspirował mnie…Bardzo, bardzo dziękuję Natalio!!! ps. Można do Was pisać na maila, jakbym miała jakieś pytania odnośnie podróżowania z brzdącem? 😉
Natalia
Hey Jusia 🙂 super, cieszę się 🙂 Jasne, że można 🙂 działam jak informacja czasem ;)))
Monika
Zobaczysz jak będziesz miała drugie 😛 Hehe, wiem, że śmieszne, ale ja zobaczyłam 🙁 Dopiero gdy druga skończyła 3 lata powoli powoli zaczęłam ją nie tylko bezgranicznie kochać ale trochę lubić 😛
Natalia
Tylko ja już nie mam szansy na dwoje dzieci z małą różnicą wieku, a mam wrażenie, że z 5-latkiem i niemowlakiem to jednak mniejszy hardkor niż z dwoma maluchami 😉 a 5 lat różnicy to minimum co może mnie spotkać 😉
KasiaK
Czytając tego posta pomyślałam: Nic dodać nic ująć. Wyjęte jak z moich ust. Ja już dorobiłam sie drugiego i chociaż przy niej miałam o wiele więcej nieprzespanych nocy, to nikogo nie zniechęcam do bycia matką. Zapraszam na mojego początkującego bloga :)) bedacdaleko.blogspot.com chociaż przeglądając twojego bloga to ja jestem blisko
Natalia
Hey Kasia 🙂 Miło, że myślisz podobnie! 🙂 powodzenia zatem z dwójką i samych pozytywnych chwil :)) i wielu radosnych podróży z maluchami!!:)
Małgorzata Kasiorkiewicz
Pierwsze pół roku życia mojego dziecka to lukier. Przesypine noce, spanie do 9, długie spacery. Błogość, cisza, spokój. Ząbkowanie trochę zmieniło ten stan. Ale czy bardzo? Nie. Szybko nauczyłam się życia w “nowej rzeczywistości”. Szybko nauczyłam się też nie słuchać rad innych mam, co powinnam robić, a zaczełam sama myśleć. Baczna obserwacja dziecka ułatwia życie. Dzięki temu większość opowieści o macierzyństwie mogłam schować między bajki. Macierzyństwo to fajny czas, nawet w pojedynkę.
Natalia
Te pierwsze pół roku brzmi rzeczywiście super!!! 🙂 i fajnie, że potem nie zmienilaś zdania.. to chyba jest kluczowe – by zaakceptować, że z dzieckiem nic nie jest dane raz na zawsze, że może być super, potem będzie gorzej, ale jak jest źle, to potem będzie lepiej 😉 i tego się trzymajmy 🙂
Wolves On The Road
Planujemy dziecko i jedyne o czym myślimy, to o tym jak cudowne staną się nasze wyjazdy i życie codzienne. Byliśmy na dzikiej plaży na której były rodziny z dziećmi. Nie widziałam piękniejszego widoku! Niemowlaki latały z rodzicami wesołe i ciekawe wszystkiego. Starszaki biegały wszędzie gdzie nogi poniosły i płakały jedynie kiedy musiały iść się kąpać. Przepiękny widok szczęśliwych rodzin, które zamiast przejmować się “skończonym życiem” zajmowały się sobą i cieszyły chwilą. Nic więcej nie jest potrzebne! 🙂 Mam nadzieję, że u nas będzie podobnie jak u Was. Wierze, że dziecko może się przyzwyczaić do różnych sytuacji i wcale nie będzie ciężko tylko pięknie! 🙂
Natalia
To rzeczywiście brzmi jak sielanka :)) na pewno będzie dobrze- grunt to podejście 🙂 oczywiście są gorsze momenty, ale te lepsze są kluczowe i jest ich zdecydowanie więcej 🙂
Kasia z EmaliowanyCzajnik.pl
Wszystko jest kwestią dziecka. Ja po cesarce zostałam sama z córką na tydzień – tata miał delegację. Pomimo ból dałam radę się nią zająć. Z karmieniem naturalnym też nie ma problemu. Jedyny kłopot to taki, że mała bardzo nie lubi jeździć samochodem – płacze, gdy tylko wsadzimy ją do fotelika.
Natalia
a ile Wasza córeczka ma ? może to etap przejściowy? nasz Maks miał tak swego czasu z wózkiem..
Kasia z EmaliowanyCzajnik.pl
3 miesiące. Od samego początku jazda z nią gdziekolwiek, nawet po mieście, to dla nas wyzwanie.
Natalia
Trzymam kciuki, by szybko jej minęło!!! 🙂
Chatamilosliwka
Zgadzam się całkowicie, po cesarce karmiłam właściwie tylko piersią od 3 dnia, problemu z noszeniem czy pielęgnacją dziecka nie miałam; udało mi się w pierwszych miesiącach życia młodego kilka razy wyrwać samej na dłuższy spacer i skitury, nim skończył pół roku byłam z nim sama 10 dni nad morzem i tydzień w Norwegii (samolotem), a tak to plątaliśmy się między domem, domem w górach, domem w górach dziadków i dziadkami; dziecko samo wypluło smoczek w wieku 4 miesięcy; mamy 6,5 miesiąca i jest świetnie; najbardziej zmęczona byłam koło 4-5 miesiąca, tylko dlatego, że młody częściej wtedy w nocy jadł; jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, też się nasłuchałam i myślałam, że będzie dużo gorzej
Blanka Legowska
A ja sie z tym tekstem nie zgodze. Nastawialam sie bardzo spokojnie na porod i macierzynstwo, swoje lata mam juz na karku, wiec sie cieszylam na rok przerwy w domu. Bylam zaskoczona, ale negatywnie. Nikt mnie nie przygotowal, ze bedzie tak cholernie ciezko, ze przez pierwsze miesiace bede sie zastanawiac po kiego diabla ja wlasciwie chcialam to dziecko, bo wcale nie jestem szczesliwa. Ze mam dosyc karmienia przez dwie godziny co godzine, bo przeciez dzieci jedza 15-20 min. Dwie godziny na cycku? Non stop kolor? Wstawanie w nocy po 8 razy, bobas ktory spi maksymalnie 15 min po godzinnym usypianiu i wiecznym noszeniu na rekach, bo odlozyc sie nie dal. Niestety, sa takie dzieci i o tym w poradnikach nie pisza. Teraz synek ma ponad rok i jest moim szczesciem, ale jak patrze na swoje zdjecia, to zaczelam sie usmiechac jak mial 5 miesiecy. Wczesniej bylam mocno rozczarowana macierzynstwem. Oczekujemy wlasnie drugiego dziecka i jednym z argumentow bylo- oby miec znowu ten koszmar jak najszybciej za soba, bo potem sie juz nie zdecydujemy
Natalia
Oj, to faktycznie nie zazdroszczę 🙁 wydaje mi się, że to takie High Need Baby, o którym niektórzy wspominali w komentarzach, prawda? Życzę Ci, by przy drugim tak nie było i by pojawił się mały aniołek 🙂
Dorota Wojciechowska
Bardzo dziękuję za ten wpis. Już od dawna chciałam przeczytać coś takiego. Jestem obecnie w 6 miesiacu ciąży (pierwszej) i już naprawdę mam dość wysłuchiwania tekstów innych matek (w dowolnym wieku), mówiących mi “odpoczywaj, bo później już nie będziesz mogła”, lub “potem to dopiero zobaczysz” itp. Jednej z takich osób powiedziałam, że wysłuchując narzekań osób na macieżyństwo zastanawiam się, po ci ludzie mają dzieci, skoro to taki koszmar? Z nudów chyba. Osoba mi nie odpowiedziała. Chyba przesadziłam 😉
Jestem zmęczona straszeniem porodem i późniejszą opieką nad dzieckiem, jakby moje życie miało się skończyć wraz z pojawieniem się na świecie mojego dziecka.
Będę mieć syna i naprawdę się z tego cieszę, bo właśnie synka chciałam mieć i od początku przeczuwałam płeć dziecka. Niestety jedna z koleżanek (nomen omen bezdzietna) zaczęła mi wmawiać, że lepsza jest córka, a nie syn, bo córka będzie się nami opiekować w przyszłości. Takie teksty sprawiają mi przykrość.
Dlatego bardzo dziękuję Ci za ten tekst z odrobiną lukru. Ludzie kochają narzekać, ale jak już mają powiedzieć coś dobrego, to nie ma komu, bo przecież bardziej poczytne są teksty o złych rzeczach, prawda?
Pozdrawiam!
Natalia
Hey Dorota 🙂 a ja dziękuję za ten komentarz 🙂 on pokazuje, że taki problem naprawdę istnieje i to straszenie jednak się pojawia. Ja zaraz kończę drugą ciążę i w ogóle nie odpoczywam ostatnio, bo mam duuużo pracy – ale z drugiej strony dobrze się czuję, mam siłę, energię, to czemu mam leżeć i patrzeć się w sufit 😉 książki jeszcze poczytam przy karmieniu bobasa 😉 chociaż mnie jeszcze straszą, że po pierwszym łatwy egzemplarzu, z drugim będzie hardkor 😉 zobaczymy!!! 🙂
a teksty o chłopcach i dziewczynkach też mnie bawią… bo to lepiej, a tamto gorzej.. bo dziewczynki grzeczniejsze i szybciej się rozwijają 😉 bo chłopak to lepiej, bo nie przyniesie niechcianej ciąży do domu 😉 eh, co zrobić – ludzie lubią gadać, a czasem jak nie mają co powiedzieć, gadają głupoty;)
Dorota Wojciechowska
Ja także cały czas pracuję i ile będę mogła tyle będę pracować. Co więcej mam zamiar bronić doktorat jeszcze przed rozwiązaniem i tylko jeśli ciąża naprawdę zacznie mi dokuczać (na co się nie zanosi), to z tego zrezygnuję.
Gratuluję kolejnego dziecka 🙂 Wydaje mi się, że ludzie naprawdę lubią tworzyć mity wokół ciąży i zachowań dzieci. Koleżanka, która ma dwójkę małych dzieci, rzeczywiście mówiła mi, że jedno to był pikuś w porównaniu z dwoma, ale w kontekście trudności w opiece, a nie zachowaniu. To nie jest reguła. Poza tym jeśli jesteśmy świadomi na co się decydujemy i podejdziemy do tego dojrzale, zamiast narzekać, użalać się nad sobą i od razu negatywnie nastawiać, to damy radę. Czego Ci życzę 🙂
Natalia
Dzięki 🙂 Ja też życzę Ci przyjemnej ciąży i w takim razie obrony doktoratu na 5!!! 🙂 ja teoretycznie planowałam odpoczywać sierpień i wrzesień, potem tylko wrzesień, a coś się nie zanosi 😉 ale z drugiej strony: jak mamy siłę, to po co leżeć w domu? jeszcze się człowiek w domu nasiedzi przynajmniej na początku z bobasem 😉 powodzenia z ciążą i z Twoimi planami 🙂
Dorota Wojciechowska
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam 🙂
Nihiru
Natalia, to już kolejny Twój post o tym, jakie to macierzyństwo jest cudowne i wcale niczego nie zmienia i z niczego nie trzeba rezygnować. Za każdym razem zastanawiam się jakim cudem:). Pal licho te spontaniczne zakupy i lunche z kolezankami. Trudniej mi zaakceptować inne zmiany: sprzątanie nie wystarcza już na cały tydzień a zaledwie na 15 minut, sushi mogę zrobić na kolację, owszem, ale dla dzieci muszę gotować wtedy drugą, pralka też chodzi codziennie a nie co tydzień, a jednoczesne pomaganie starszemu w lekcjach i pilnowanie młodszego żeby bratu nie przeszkadzał to w ogole wyższa szkoła jazdy. Jednym słowem- z każdym dzieckiem pracy przybywa i coraz więcej czasu zajmuje jej wykonanie. Więc jakim cudem ‘nic się nie zmieniło’? Gosposia?:)
Kasia
Uwielbiam Twoje teksty. Jestem mamą 2 miesięcznej Baśki. Przed ciążą dużo podróżowałam. Teraz póki co zwiedzamy Polskę:) te stereotypy w stylu ,,dziecko będzie męczyło się w podróży” itp są mi doskonale znane! Moja mała była marudliwa i zdażyło mi się szperać w internecie w poszukiwaniu informacji jak ulżyć maluchowi. Nie znalazłam strony, która nie wspominałaby o obowiązkowych rytuałach.. dla mnie rytuały były i są równoznaczne właśnie z tą izolacją, o której piszesz. Próbowałam nawet wprowadzić stałe pory kąpieli i spaceru, ale kończyło się to moją frustracją a tym samym wkurzonym dzieckiem.
Z ogromną chęcią sięgnęłabym po Twoją książkę! Piszesz ku pokrzepieniu 😃
Pozdrawiam!
Natalia
Hey Kasia 🙂 dzięki wielkie za takie słowa :))) to bardzo miłe 🙂 ja też się jak widać nie odnalazłam w stałych porach i rutynie.. teraz mamy właśnie bobasa, 4,5 miesiąca i chowamy ją podobnie jak Maksa.. albo i jeszcze bardziej koczowniczo, bo teraz mamy dodatkowo swoją cukiernię, więc mała z nami “pracuje” 😉 i jak ją zabieram ze sobą jest wiecznie uśmiechnięta 😉 pozdrowienia dla Ciebie i dla Basi 🙂
Magda Kłosińska
Wspaniały tekst! Dziękuję za niego 🙂
Moł
Bardzo podoba mi się Twój punkt widzenia:) jestem w ciąży, mieszkam 330 km od rodziców a 30 od teściów… jak teściowa usłyszała, że chcę jechać odwiedzić rodzinę to padł tekst “ale MY nie chcemy, żebyś jeździła gdzieś w ciąży”. Jak to usłyszałam to się zagotowałam!! Co to ma być? Wcinanie się w życie moje i mojego dziecka już od 14 tygodnia życia prenatalnego?? Koleżanki po porodach też straszą “ZOBACZYSZ” to puenta połowy rozmow. Mam też takie, ktore od trzech lat nie wyszly bez dziecka na kawę – z dzieckiem zresztą też nie… Obserwując, sluchając wyciągam dużo wniosków i mam nadzieję, że wprowadzę tę naukę w życie. I może w tym roku na wakacje nie pojedziemy, bo ciąża nie jest z tych sielskich, ale za rok – na bank! 🙂 dzięki za taki optymistyczny głos. Taką matką chcę być a wystarczy się na to nastawić!
Pozdrawiam!
PodobnoJa
jestem matką dwójki dzieci, odmiennych płci 🙂 i powiem szczerze. Każde dziecko jest totalnie inne. Córka do pół roku dała Nam tak popalić, że trzęsie mnie na samą myśl. Kolki 4 razy w ciągu doby, po trzy godziny. Moje odwiedziny u rodziców kończyły się tym, że ja spałam a rodzice zajmowali się dzieckiem. Jak przeszły kolki córka zmieniła się o 180 stopni. Obecnie ma 4 lata z groszem, i jest aniołem (wiadomo, ma swoje humorki, ale nie wiem co to np. Bunt dwu- trzy- latka itd.) Syn, do pół roku spał, cieszył się, ogólnie dziecko marzenie, obecnie ma rok i mam dość. Sorry, wszyscy mamy dość. Piszczy, wrzeszczy, krzyczy, płacze, a wystarczy że Matka ruszy tyłek z kanapy. W obecnej sytuacji porównując oboje moich dzieci obawiam się, że trzecie może odziedziczyc pierwsze pół roku po siostrze,a drugie pół po bracie. Dziękuję, jednak z trzeciego zrezygnuję.
Karolina
Kochana, właśnie jestem w pierwszej ciąży bardzo wyczekanej i ostatnio znajomi dali mi tak w kość swoim negatywnym podejściem i mówieniem: “zobaczysz ty też tak będziesz miała” że aż w nocy z nerwów nie spałam. Ale na szczęście mam super wspierającego męża, który mi przetłumaczył, że wszystko w życiu jest kwestią podejścia. Mam chorą mamę po udarze, każdy mówi-masakra co ją spotkało. A ja mówię: nawet nie wiecie jak codziennie się cieszę, że mama żyje i robi postępy, bo mogło jej nie być z nami już 3 lata temu…. Nastawienie zmienia wszystko. Dziękuję Ci za ten tekst. Nie spodziewam się różowego bobaska, który się tylko uśmiecha, dzieci płaczą robią kupy i bywają marudne- takie ich prawo, jakby ktoś nie wiedział:) Ale ostatnio jest jakaś moda na straszenie macierzyństwem. Nie chce mi się rozmawiać z niektórymi moimi koleżankami, które tak źle się wypowiadają. Rozumiem, ze kazdy ma prawo do złego samopoczucia, zmęczenia itp. ale nie przedstawiajmy tego wszystkiego w tak strasznym świetle. Dzięki Tobie odzyskałam nadzieję, ze nie musi być źle:) oraz dzięki dziewczynom, które zostawiły tu komentarze:) Dziękuję WAM 🙂
Karolina przyszła mama Helenki
Natalia
Hey Karolina 🙂 przepraszam, że dopiero odpisuję, ale miałam na głowie rodzinkę ze Stanów i ciągle coś się działo 🙂 Myślę dokładnie tak jak Ty – wiele zależy od podejścia 🙂 ja mam względnie spokojne dzieci, ale też nie jest tak, że nie ma z nimi żadnych problemów – moja mała Jagoda ostatnio budzi się w nocy super często (ma 8 miesięcy), ale co tam – czy to powód, by się łamać? To bardzo szybko mija! Mój Maks już ma 6 lat!!! Wszystko robi sam! Ten czas leci tak szybko, więc nawet jak są gorsze momenty, jest też masa tych super:) kiedy masz termin ?:)
optymisia
Nie mam jeszcze swoich dzieci, ale sporo mnie otacza, mam wielu bratanków i siostrzeńców i na co dzień pracuję z maluchami. Też uważam, że dzieci w niczym nie przeszkadzają, a bez nich jest wręcz nudno. Zresztą, znam wiele osób, które zaczęły ‘serio’ się rozwijać lub pracować, gdy pojawiło się dziecko. Bo ono zmienia rzeczywiście dużo, ale to kwestia nastawienia-czy na dobre, czy na złe. To po prostu dodatkowy, tyle, że malutki, kompan do robienia różnych,tak samo fajnych jak dawniej, rzeczy. Też uważam, że nie należy rezygnować z normalnego życia, bo pojawia się dziecko.
Natalia
🙂 my zaczęliśmy z Maksem więcej podróżować niż bez :))) a i zawodowo robimy teraz znacznie więcej rzeczy niż kiedyś, więc dziecko, a teraz dzieci w niczym nie przeszkodziły 🙂 tego się trzymajmy 🙂
Syluska
Fantastyczny post! A ja odwlekam i odwlekam bo nie chcę rezygnować z życia a tu proszę… 🙂
Natalia
🙂 ja wierzę, że wszystko zależy od Ciebie.. no chyba, że trafi CI się skrajnie trudny egzemplarz 😉 ale i przy nich to mija… ja mam wrażenie, że niedawno chodziłam w ciązy, a zaraz moja córka kończy rok:)
Lila
To najlepszy wpis na temat.macierzynstwa jaki znalazlam w polskim internecie! Nigdy nie komentuje, ale zrobie wyjatek. Kiedy zaszlam w ciaze bardzo sie balam bo nigdy nie czulam sie specjalnie powolana do bycia matka. Szukalam ‘pocieszenia’ w internecir ale tam tylko przeczytalam, ze bedzie gorzej niz sobie wyobrazalam. Nie mohlalam znalesc ani jednego artykulu ktory mowilby o dobrych stronach macierzynstwa. To straszne jak bardzo spoleczenstwo obrzydza i utrudnia sobir rodzicielstwo…. zazdroszcze Ci ze z synkiem.od poczatku mialas lekko. U nas byla przyslowiowa masakra ale teraz (6 miesiecy) jest juz cukierkowo i lukrowo;)
Magda
Wyjątkowo bardzo się z Toba nie zgadzam. trafiło ci się bardzo grzeczne niemowlę (mi na marginesie tez), ale wierze, ze bywa różnie. Trzeba o tych tematach mówić nie przesadzając w żadna stronę, wiele kobiet układa sobie w głowie będąc w ciąży, jak będzie wyglądało ich macierzyństwo, późniejsze problemy z porodem, karmieniem piersią, ogarnięciem płaczącego dziecka, choroba dziecka przypłacają depresja…
Ilona
Moja historia jest zupełnie inna, inaczej wspominam pierwsze miesiące z dzieckiem i dla mnie najlepszym momentem był ten, w którym moje dziecko zaczęło chodzic😊
Poród przez cesarskie cięcie, super, rewelacja, bez żadnych komplikacji, wszystko szybko i sprawnie, po 12h byłam już na nogach i normalnie funkcjonowałam.
Pierwsze dwa tygodnie z dzieckiem rowniez super, do momentu aż zaczęły sie kolki trwające przez dwa miesiące, dziecko cały czas płakało, nie działały żadne leki i dieta,była jesień, spacery odpadały bo jak wkładałam dziecko do wózka to był wielki płacz, mogłam wyjsc tylko wtedy gdy dziecko spało i tez blisko domu bo jak sie obudziło to znowu ogromny płacz i szybko do domu. Podróże??? Masakra, dziecko w foteliku płakało bardziej niż w wozku🤦♀️
Moj pierwszy rok to nic dobrego, wspominam to jak wiezienie, w centrum handlowym było Ok, jednak podróż do niego była koszmarem, a w centrum trzeba było nosić dziecko na rekach bo o wozku nie było mowy, nie mogłam przetrzymac na zasadzie popłacze i przestanie bo sie bardzo zanosiło i trzeba było brać na ręce.
Tak wiec dzieci sa różne i nie ma jednego sposobu na wszystkie dzieci, zazdroszczę mama, które opowiadają takie hostorie jak w artykule bo sama tez bym tak chciała ale u Nas sie nie dało. Dziś już jest super bo chodzi, wózek nadal jest wrogiem wiec z niego nie korzystamy a w samochodzie już jest trochę lepiej także, zaczynamy korzystać powoli z zycia.
TYCJA
Z przyjemnością przeczytałam Twój artykuł, który dodał mi otuchy 🙂 Dziękuję!!
Jestem właśnie w 9 miesiącu pierwszej ciąży i właściwie przez ten czas spotykałam się raczej z negatywną narracją macierzyńską, której towarzyszy nieustanne narzekanie. A mam nadzieję, że ten czas okaże się czymś wyjątkowym 🙂 (choć nie wykluczam tego, że pewnie nie raz będzie ciężko) ale w końcu będziemy w Trójkę poznawać się i odkrywać nowe rzeczy 🙂 Na nowo planować czas i aktywności. Bardzo podoba mi się brak rutyny bo byłam przeświadczona, że maleństwa tego potrzebują (oboje z mężem jesteśmy kreatywni i bardzo spontaniczni :D) więc myślę, że będzie to przygoda i odkrywanie.
Na koniec dodam, że nie jestem ani za przesadnym lukrowaniem ani popadaniem w demonizowanie macierzyństwa 😉
Życie składa się z tych słodkich i gorzkich chwil . Po prostu 🙂
Pozdrowienia !!
Natalia
Powodzenia zatem z Maluchem 🙂 kiedy masz termin??? 🙂
Dorota
Czytając ten tekst zrobiło mi się smutno… bo moje początki macierzyństwa były bardzo trudne, mimo pozytywnego nastawienia. Poród nigdy nie kojarzył mi się krwią, bólem, łzami itp. I tak też go wspominam, bolało owszem, ale w końcu poznałam moje dziecko. Dziś już bólu nie pamietam, ba nawet i sam poród wspominam jak przez mgle. Ciąże znosiłam bardzo dobrze i można powiedzieć że kwitłam w tym czasie. Pełna pozytywnego nastawienia wróciłam do domu z dzieckiem i zaczął się nasz koszmar – kolki. Prawie 3 miejsce płaczu i tylko cycek i cycek. U ojca na rekach dostawa jeszcze większej histerii. Tylko mama i cyc (żeby nie było – po butelce z mm to samo…). Pierwszy spacer zakończył się po 3 minutach ciągłego darcia… Wyjście do parku – do ławki do ławki, bo ciagle musiałam przystawiać do piersi. Wyjazd do rodziców na Mazury w wieku 1,5 msc- pierwszej nocy moja tata chciał wzywać pogotowie bo stwierdził ze coś musi się dziać niedobrego ze tak krzyczy… Pielgrzymki po lekarzach. Jednym słowem dramat… Nie tego się spodziewałam, nie tak to sobie wyobrażałam. Żadna matka w moim otoczeniu nie miała do czynienia z kolka i nikt nie potrafił mi pomoc, mimo ze zwracałam się z prośba o poradę. Po okołu 2-3 miesiącach sytuacja zaczęła się poprawić i w końcu zaczęłam cieszyć się macierzyństwem. Spacer stał się przyjemnością, wyjście do sklepu nawet z dzieckiem w wózku, kawa z mężem w jego przerwie obiadowej – tez z wózkiem. I tak stopniowo moje macierzyństwo stawało się łatwe. Po roku wróciłam do pracy, dziecko jest z niania i jest bezproblemowym dwulatkiem (odpukać). Wychodzimy z mężem bez dziecka, zabieramy dziecko na wieczór u znajomych. Trzymamy rutynę ale brak kąpieli o 19:30 nie powoduje nieprzespanej nocy. Trochę podróżujemy – w pociągu super (współpasażerowie nie mogli się nadziwić jaka grzeczna), jeszcze nie mieliśmy okazji samolotem lecieć, ale mamy już zaplanowany urlop. Także owszem, niektóre mamy mają łatwy początek, inne nie i nie dlatego ze maja nastawienie, ze musi być zle. Bogatsza o te doświadczenia, trochę ze smutkiem czytam takie hurraoptymistyczne wpisy, ale tez nie utożsamiam się z tymi styranymi macierzyństwem i życiem. Ps napisałam ten przydługi wywód, bo może jakaś mama tez poczuła smutek, bo przecież tez była pozytywnie nastawiona a początek okażą się bardzo trudny – będzie lepiej! Pozdrawiam 🙂
Natalia
Hey Dorota 🙂 dzięki za ten komentarz i Twoją historię, która mimo wszystko ma pozytywny finał 🙂 Na pewno nie było CI łatwo, ale mam nadzieję za to, że córeczka wynagrodzi grzecznym zachowaniem w kolejnych latach ;)) gdy pisałam ten tekst, miałam wrażenie, że znacznie więcej wokół mnie (i moich koleżanek) tych negatywnych historii, które sprawiały, że ludzie się boją w ogóle zajść w ciążę.. chodziło mi bardziej o to, że nie musi tak być.. wiem jednak, że nie zawsze jest różowo.. Wszystkiego dobrego dla Was 🙂
Iv
Wszystko fajnie,jak oczywiscie trafisz na takie dziecko.
Pierwsze tygodnie w moim przypadku to hardcore.
Uczenie sie dziecka,ciągły płacz,problemy z uśpieniem/siedzialam z malą bujając ją na kolanach/.
Brak czasu na jedzenie,mycie itp.
Poprawa po 10 tygodniach.Dziecko zaczelo zasypiac samo,ale jak z nim wyjechalismy….ok w samochodzie jako tako,ale po przyjeździe ryk niedoopanowania przez kilka godzin.
Mala spala w wózku max godzinę po posiłku a potem najczęściej płacz więc doslownie uciekalismy z plaży. W restauracji nie jeslismy juz wspólnie….jedno zajmowało sie małą a drugie jadlo.
Ja mialam pozytywne podejscie przed urodzeniem,niestety bardzo sie zawiodlam.
Jestem przemeczona,zestresowana i uwieziona w domu.Aż drżę co bedzie dalej….no i też modlę o to zeby psychicznie to znieść😪
Mama 4 miesiecznego dziecka.😔
Natalia
Hey.. bardzo mi przykro, że u Ciebie te początkowe doświadczenia są trudne 🙁 Oczywiście mam świadomość, że są i takie przypadki.. Artykuł bardziej wynikał z tego, że w okresie gdy go pisałam, miałam wrażenie, że tych negatywnych komunikatów jest cała masa.. Mało natomiast jakichkolwiek pozytywnych… I nie mówię tu o reklamach z uroczym bobaskiem, tylko o pozytywnych, prawdziwych historiach.. Jeżeli tego płaczu jest tak dużo.. czy konsultowaliście temat z pediatrą? Nie chcę się mądrzyć, ani żebyś to źle odebrała, ale wiem po historiach koleżanek, że czasem warto szukać przyczyn tak częstego płaczu u malucha.. Ma kolki? Może problemy z brzuszkiem? Może się nie najada? Ja oczywiście tylko strzelam, ale może coś jest na rzeczy, co warto skonsultować, by i Tobie, i maluchowi było lepiej..