Jeśli miałabym opisać MOD jednym słowem, byłaby to oryginalność. To miejsce, które ciężko z czymkolwiek porównać jak wszystkie miejsca, w których wcześniej gotował Hamid Trisno. Jego nietypowej, czasem szalonej kuchni mieliśmy okazję próbować już w nieistniejącym obecnie Yellow Dog w Krakowie czy w My’o’Tai na Szpitalnej. Zawsze było inaczej niż zwykle. Trisno ma najlepsze podstawy, by robić w kuchni świetne rzeczy – w końcu pochodzi z Singapuru, a to kulinarny raj 🙂
Gdy tylko usłyszeliśmy, że Hamid Trisno szefuje obecnie kuchni w MOD, postanowiliśmy sprawdzić, jakie cuda teraz szykuje. Zwłaszcza, że menu brzmi kusząco! Oryginalność MOD to nie tylko niestandardowe pomysły szefa kuchni. To jedyna restauracja w Warszawie, która w dzień jest zupełnie czym innym niż wieczorami. Do 18.00 w lokalu na Oleandrów 8 (przy Polnej) działa MOD Donuts, gdzie można napić się kawy, soku i podobno zjeść cudowne donuty i inne wypieki (do sprawdzenia!). Po 18.00 lokal zmienia się z kawiarni w restaurację MOD.

na niezobowiązujący wieczór
Wnętrze dość niewielkie, ale stolików całkiem sporo. Jest dość głośno i gwarno, więc wolimy posiedzieć z Maksem na zewnątrz. Pomimo, że ulica jest rozkopana jest całkiem przyjemnie – letni, ciepły wieczór zawsze lepiej spędzać na powietrzu!
Menu fascynuje. Mamy sporo typów i sporo chcemy spróbować. Od początku nastawiam się na pierożki z wołowiną bourguignon, żelem wasabi, pecorino i wodorostami (19 zł), chociaż kuszą mnie też naleśniczki z konfit z kaczki, świeżymi warzywami i sosem hoisin (16 zł). Uwielbiam sos hoisin! Łukasz jednak nie daje się przekonać do naleśników i idzie w foie gras z agrestem, ciastem kanafeh i sosem porto (45 zł). Na początek bierzemy chleb z masłem, bo tutaj ta pozornie banalna pozycja zyskuje zupełnie nowy wymiar! 3 rodzaje pieczywa (bułka pain de campagne z pieprzem syczuańskim, bułka mlecza hokkaido, przypominające ptysia gougeres) nie robią aż takiego wrażenia jak 3 rodzaje masła: masło miso, masło śledź, masło algi (10 zł). Tego trzeba spróbować, bo gdzie indziej można zjeść masło o smaku miso??? Do picia wybieramy lemoniadę z hibiskusa oraz drugą z mango, na stole ląduje też u każdego woda stołowa.

chleb i masło – 10 zł

masło miso, masło śledź, masło algi
Trochę czekamy na chleb z masłem, co nieco dziwi… przecież chleb powinien przychodzić od razu! Bułeczki wyglądają apetycznie, są ciepłe, ale niestety po spróbowaniu małych ptysiów okazuje się, że… czekaliśmy zbyt krótko! Wnętrze obu jest zimne i twarde, lekko zamrożone (?)… słaby początek! Ale jedno trzeba przyznać: masła są absolutnie niesamowite! Ja zajadam się tym z miso, Łukasz oczywiście śledziowym… Algi? Dziwne doświadczenie, ale warto spróbować: jesz bułkę z masłem, a smakuje nieco jak ..sushi?;) Takie przeżycia chyba tylko tu!
Pierożki z wołowiną bourguignon, wasabi, pecorino i wodorostami (19 zł) smakiem rzucają na kolana. Sos jest absolutnie pyszny (mam ochotę wylizać talerz!), wołowina idealnie miękka i tak smaczna, że Maks wyjada mi ją z pierożków i prosi o jeszcze. Smakowo idealnie komponują się z wasabi i pecorino, a wodorosty fajnie chrupią. Zawodzi nas nieco ciasto pierogowe – jest dość grube i toporne, a my z rozrzewnieniem wspominamy pierożki gyoza czy dim sum, jedzone nomen omen w Singapurze. Pomimo to pierożki zamówiłabym ponownie nawet dziś – gdy zjadłam ostatni, już żałowałam, że się skończyły!

pierożki z wołowiną bourguignon, żel wasabi, pecorino, wodorosty – 19 zł

foie gras, agrest, ciasto kanafeh, sos porto – 45 zł
Łukasz jest zawiedziony foie gras, które zwykle uwielbia i gdy jest dobrze zrobione, niemal zawsze jest jego faworytem (jak choćby w Ale Wino). Tutaj smak foie gras, zazwyczaj wyrazisty, zanika, a dominującą rolę zdają się grać dodatki – agrest i porto. Szkoda! Foie gras nie zachwyca również teksturą – jest miękkie, brak mu chrupiącej skórki, która zwykle dodaje charakteru.
Omijamy dania główne (nazywane w MOD „talerzami”), wśród których m.in. boczek, pierś z kaczki czy tempeh i płynnie przechodzimy do „misek”. Ja wybieram Paitan Ramen z makaronem ramen, wieprzowiną charsiew, marynowanym jajkiem, słodkim bambusem, dymką, na wywarze z kurczaka i bonito (18 zł). Łukasz idzie w laksę – makaron, krewetki, tofu, kulki rybne, jajko, zupa kokosowa (35 zł). To znów wspomnienie rodem z food courtów Singapuru. Laksa jest smaczna, ale to ramen zachwyca, wymiata i już zastanawiam się, kiedy znów go zjem??? Zachwycamy się wszyscy. Ja. Łukasz, który zawsze twierdził, że chyba nie lubi ramenu i musi go spróbować w Japonii. I Maks, który nie pozwala mi jeść MOJEJ zupy, bo on musi! Dla tego ramenu warto tu wracać! I wiem, że wrócimy! UPDATE 27.08 – przy kolejnej wizycie ramen nie rzucał już na kolana tak mocno, był zdecydowanie mniej esencjonalny…:/

laksa – makaron, krewteki, tofu, kulki rybne, jajko, zupa kokosowa – 35 zł
Po ramenie i laksie jesteśmy już pełni, ale chcemy sprawdzić deser. Bierzemy Petit Fours, czyli 4 deserowe miniatury (19 zł), chociaż rozważam też clafoutis z imibirem, tonką, wiśniami i kremem chantilly. .. Trochę żałuję wyboru. Z czterech ciastek zachwyca tylko paris-brest z kremem kokosowym, czyli pyszny, rozpływający się w ustach delikatny ptyś. Smakuje trufla z czekoladą i chili, makaronik z budyniem miso i sezonowymi owocami – może być. Bezy dacquoise ze słodkim żółtkiem nawet nie kończymy… rozpływające się żółtko to jednak nie jest mój klimat. Nawet, jeśli jest słodkie.

petit fours – 19 zł
I co z tym MOD zrobić?? Nie da się jednoznacznie powiedzieć: jest bosko! Nie da się jednoznacznie skrytykować. MOD to na pewno kuchnia, jakich niemal nie ma w Warszawie. Nietypowa, odważnie łącząca inspiracje azjatyckie i francuskie, nieporównywalna z żadną inną restauracją. A w dodatku w bardzo przystępnych cenach – wielki ramen za 18 zł!! Wybierzcie się tam na pierożki z wołowiną, na laksę i na cudowny ramen. Może na boczek czy kaczkę, chociaż to musimy jeszcze sprawdzić. Odpuśćcie foie gras i petit fours… Zobaczcie, jak można łączyć to, co pozornie nie pasuje. I zjedzcie ramen! Tak, wiem, już to mówiłam!:)
PS. Obsłudze też przydałoby się dodatkowe szkolenie. Na chwilę obecną dość wysoki poziom zagubienia i chaosu. Oby z czasem ekipa się wyrobiła!
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
MOD
Ul. Oleandrów 8
godziny otwarcia:
wtorek – sobota 12.00-00.00
pon – niedziela 12-22.00
tel. 570 205 746
PS. na rachunku nie ma chleba i masła oraz deseru. Tak zareagowała restauracja na naszą reklamację przystawkowych ptysiów.

obfita kolacja dla 2 dorosłych i 1 dziecka
2 Comments
ekhem
Byłam w tym samym czasie w lokalu i widziałam co się działo. Narzekanie na obsługę jest szczytem cynizmu, bo pani biegała koło stołu jak pszczółka i jeżeli były popełnione błędy, to na pewno starała się zrobić wszystko żeby dogodzić i zatrzeć złe wrażenie.
Natalia - tasteaway.pl
Ekhem, ktoś koło naszego stołu biegał jak pszczółka?? Rozumiem, że prowadziłaś te obserwacje podczas całego naszego pobytu w MOD? zarówno jak siedzieliśmy w środku, jak i na zewnątrz? 😉 To ciekawe, bo bym zapamiętała, że ktoś się za nami przesiadł na dwór 😉 zwłaszcza, że były tam tylko 2 stoliki..
Restauracja bardzo ładnie zareagowała na wpadkę z bułkami i to jest oczywiście plus, o którym wspomnieliśmy powyżej. Co do generalnego wrażenia na temat obsługi nadal jestem zdania, że panowało zagubienie, a jak siedzieliśmy na zewnątrz, by poprosić bodajże o deser czy rachunek, Łukasz wchodził do środka.. pomimo stosunkowo niskich cen, to nie jest bar samoobsługowy, więc w naturalny sposób oczekuje się poziomu obsługi jak w restauracji. pozdrowienia!