Spis treści
Przylecieliśmy do Hongkongu trochę bez planu… Zmęczeni dużą ilością pracy w ostatnich miesiącach, nic nie zakładaliśmy. Nie mieliśmy listy miejsc, które chcemy odwiedzić, ani potraw, które musimy zjeść. Chcieliśmy odpocząć od biegania wszędzie z aparatem i poszliśmy na żywioł, ale mimo to odkryliśmy kilka miejsc, którymi chcemy się z Wami podzielić. Miejsc bardzo różnych: od zwykłych barów, pod którymi ustawia się kolejka miejscowych, żądnych zupy z makaronem czy dim sumów na lunch przez egzotyczne dla nas chińskie desery aż po całkiem eleganckie miejsca, gdzie wieczorem trzeba czekać na stolik z numerkiem w ręku.
Wszystkie mają, moim zdaniem, jedną zaletę – są blisko miejsc, które w Hongkongu warto zobaczyć, więc będzie po drodze tam zajrzeć. Dla nas to nowość 🙂 Dostosowaliśmy plan kulinarny do planu zwiedzania, chociaż zwykle robimy całkiem odwrotnie i potrafimy przejechać pół miasta, by dotrzeć do wypatrzonej wcześniej restauracji. Tym razem odpuściliśmy hity, numery 1, a nawet polecane przez znajomych miejsca. Potrzebowaliśmy beztroskiego włóczenia się ulicami Hongkongu. I wiecie, co się okazało? Że Hongkong smakuje cudownie niemal na każdym kroku! (o naszych pierwszych wrażeniach z HK przeczytacie TU!)
Kilka miejsc, które mogą Wam się przydać:
1) DIN TAI FUNG
Nasz absolutny faworyt, zresztą jako jedyny doczekał się dedykowanego artykułu – zajrzyjcie koniecznie TU! Sieć Din Tai Fung, znana nam z Singapuru, w tym roku otworzyła lokal nr 140, właśnie w Hongkongu. Mają bajeczne pierożki dim sum, wontony na ostro (uwielbiam!), uzależniającą sałatkę z glonów i absolutnie wyjątkową pikantno – kwaśną zupę z tofu i wieprzowiną. Dam sobie rękę uciąć, że zachwyci każdego, kto kocha zdecydowane azjatyckie smaki!
Koniecznie spróbujcie też dim sumów na słodko, choćby z czarnym sezamem! W Hongkongu mają aż 4 restauracje – my odwiedziliśmy tę w pobliżu stacji metra Causeway Bay. Adresy wszystkich znajdziecie TU. Koniecznie!
2) MAK’S NOODLE
Kolejna, po Din Tai Fung, legenda, którą koniecznie trzeba mieć na swojej liście! Specjalizują się w wonton noodles w przeróżnych wydaniach. My zajadamy zupy z makaronem i wontonami – idealne i dla dorosłych, i dla dziecka. Trafiamy do niewielkiego baru na Wellington Street 77, tuż obok metra Central i dwa kroki od Mid-Level Escalators, którymi koniecznie trzeba się przejechać. Miejsce znajdujemy w naszym przewodniku i chociaż wspomina on, że Mak’s Noodle ma za sobą wieloletnią historię (dziadek był królem pierożków w latach 30.!), to jeszcze nie jesteśmy świadomi, że to małe imperium wontonów!
Mają kilka punktów w Hongkongu, 1 w Makau, dwa w Singapurze. Znajdziecie ich m.in. w centrum handlowym The Peak Galleria na Victoria Peak jak wjedziecie na górę podziwiać najpiękniejszy widok na miasto!
3) 名點心famous Dim Sum – okolice MTR Prince Edward
Szczerze mówiąc, trafiamy tu całkiem przypadkiem. Pierwsze przedpołudnie i obowiązkowo musimy zjeść dim sumy. Chcemy zajrzeć do One Dim Sum, jednej z restauracji z dim sumami, która, podobnie jak słynny Tim Ho Wan, może pochwalić się gwiazdką Michelin (możecie przeczytać o nich np. TU). Ale my umieramy z głodu, a pod One Dim Sum całkiem spora kolejka.. Obok znajdujemy właśnie Famous Dim Sum. Również z kolejką, ale mniejszą. Zachwyceni dużym wyborem, przeglądamy menu i zaznaczamy ołówkiem, co chcemy. Tłok, zero turystów, starsza kelnerka nalewa z uśmiechem zieloną herbatę, a my maczamy pierożki, naleśniczki w sosie i już wiemy, że Hongkong był dobrym wyborem. Spróbujcie spicy dumplings oraz pan-fried beancurd skin with shrimps, czyli krewetek zawiniętych w smażoną skórkę tofu. Pycha! Świetne są również delikatne, rzadko u nas spotykane noodle rolls.
Adres: G/F, 7B Playing Field Road, stacja MTR: Prince Edward
4) LEI GARDEN
Lei Garden wybieramy z uwagi na bliskość stacji metra Tsim Sha Tsui. Sieciówka, która zachwyca dim sumami. Domawiamy kilka razy! Zaglądamy do punktu w Houston Centre (Mody Road 63). Gdy wchodzimy do dość pustego centrum handlowego, które lata świetności chyba ma za sobą, niezbyt wierzymy w sukces. A jednak! Zjeżdżamy na piętro B2, a tam o godzinie 12.00 tłum ludzi! Znów jak szaleni zaznaczamy na kartce, które dim sumy musimy zjeść! Niemal wszystkie smakują bosko! To właśnie w Lei Garden Maks zakochuje się w dim sumach z wieprzowiną, które odtąd je na obiad i na kolację.
Z ciekawostek próbujemy grillowanego bakłażana posypanego płatkami suszonego tuńczyka bonito i gotowanego na parze ciastka z jujuby (steamed red dates cake), jednego z podstawowych chińskich superfoods. Smakuje trochę jak galaretka!;)
Lei Garden znajdziecie w Hongkongu, Chinach kontynentalnych, Singapurze i Makau. W Hongkongu mają ponad 10 lokali – pełną listę znajdziecie TU.
5) HOUSE OF JASMINE
Idealne miejsce na posiłek przed wyprawą promem, chociażby do Makau. House of Jasmine znajdziecie na 4 piętrze galerii handlowej Ocean Centre w Harbour City, niedaleko Tsim Sha Tsui. Co zabawne, wieczorem konieczne pobranie numerka jak na poczcie i czekanie na swoją kolej, ale warto! Zdjęć prawie nie mamy, bo jemy w pośpiechu, by zdążyć na prom, ale mają świetną kuchnię kantońską. Obowiązkowo do spróbowania tofu z czarną fasolą i małżami świętego Jakuba!
I uwaga, w House of Jasmine wymiatają … desery! I nie tylko te azjatyckie. Ja zajadam się cieniutkimi (z mąki ryżowej?) naleśnikami z orzeszkami ziemnymi, sezamem i kokosem (bajka!!!), a Łukasz wielkim czekoladowym cookie świeżo upieczonym na patelni i podawanym z lodami waniliowymi! Kandydat do deseru roku – i za smak, i za pomysł!
6) THE SWEET DYNASTY
Jeśli jesteście na Victoria Peak i macie ochotę na szybką przekąskę i nie idziecie do Mak’s Noodles, możecie zajrzeć do The Sweet Dynasty. Podstawa to oczywiście desery, chociaż wytrawnych dim sumów również trochę znajdziecie. Do wyboru ryżowe naleśniki, czyli wspomniane wcześniej rice rolls, sajgonki czy jedna z popularnych przekąsek w Hongkongu – turnip cake – swego rodzaju placek z rzodkwi i mąki ryżowej, którego chyba jedzą na potęgę!
Nas jednak bardziej fascynują desery. Puddingi z tofu z dodatkiem mango, tapioka na przeróżne sposoby, ciepłe, zimne. Wybieramy schłodzony mango pearl tofu pudding, który przychodzi otoczony chmurą zimna i jest idealnie azjatycki i orzeźwiający – tego szukałam!
Adres: Shop 1B, G/F, The Peak Galleria, Victoria Peak
PS. jeśli nie chcecie się zasiadać, a macie ochotę na coś słodkiego na Victoria Peak, zajrzyjcie do Gino’s Gelato na lody – najlepiej o smaku pandanu, kokosa i cukru palmowego! 🙂 Chociaż Maks mówi, że klasyczne czekoladowe też pycha!:)
7) CHIU FAT RESTAURANT
Zwykły, lokalny bar. Nic takiego, ale przyda Wam się, gdy wieczorem będziecie szukać miejsca na szybką zupę w okolicy Tsim Sha Tsui i Nathan Road.
Adres: Lock Road, stacja metra: Tsim Sha Tsui
8) HUI LAU SHAN – HEALTHY DESSERTS
Gdy wyszliśmy z Chiu Fat po zupce z kulkami rybnymi, mieliśmy ochotę na mały deser, koktajl, coś smacznego i intrygującego. Zaraz obok znaleźliśmy Hui Lau Shan ze zdrowymi deserami na bazie kokosa, owoców, galaretek i innych cudów typowych w chińskich deserach. Zamówiliśmy koktajl łączący aloes, mango w dużej ilości i mleko kokosowe. Pyszny!
Hui Lau Shan zaczęło swoją działalność w trochę innej formie w latach 60. Dziś to sieciówka obecna nie tylko w Azji, ale też w Stanach.
9) OCEAN SUPER SEAFOOD RESTAURANT
Dzień, w którym przeżyliśmy sporo kulinarnych rozczarowań, chcieliśmy dobrze zakończyć. Udało się w Ocean Super Seafood Restaurant w okolicy stacji MTR Jordan. Nazwa brzmi kosmicznie, klimat troszkę jak sala balowa z czasów PRL, ale jedzenie świetne! Pomimo, że wcale nie zamawiamy owoców morza! Tofu z grzybami, kaczka, a na deser pyszne “buły” z kremem angielskim (steamed buns with custard).
Wiecie co? Już mi tęskno! 🙂 I wiem, że będę czekać aż znów zasiądziemy za stołem gdzieś w Hongkongu nad kilkoma bambusowymi koszyczkami z dim sumami….
PS. Z miejsc, które lepiej omijać: restauracje w Ngong Ping na wyspie Lantau. Raczej nie dobrego Was tam nie spotka. Jeśli planujecie zobaczyć Big Budda, zjedzcie coś wcześniej!
3 Comments