Święta wielkanocne spędzaliśmy w tym roku dość nietypowo. Zwykle na święta wyjeżdżaliśmy albo do Zakopanego, by trochę pospacerować albo w cieplejsze regiony, by już na początku kwietnia zacząć wiosnę. Tym razem jednak Wielkanoc była mocno.. zimowa i śnieżna, ale też słoneczna, ciepła i zdecydowanie udana!

 

Na zaproszenie jednego z głównych austriackich regionów narciarskich ruszyliśmy do Skicircus Saalbach Hinterglemm Leogang i Fieberbrunn. Były cudowne spacery po zimowej krainie (najpiękniejsza zima ever!), był kulig, były narty dla Łukasza, i pierwsze, nieśmiałe próby dla Maksa. Saalbach od razu przypadło nam do gustu, chociażby z uwagi na położenie i wygodę… idąc główną ulicą typowego narciarskiego miasteczka od razu można wskoczyć do kolejki i śmigać na górę. Dla nas było to bardzo wygodne, bo Łukasz mógł na nartach zostać dłużej, a my z Maksem mogliśmy już wrócić na odpoczynek po hotelu po pierwszych „pługach” i podchodzeniu na nartach pod górkę niczym świnka Peppa (Maks od razu wiedział, jak się podchodzi pod górę i okazało, że powiedziała mu to w jednym z odcinków Peppa ;)).

 

O nartach, o Saalbach i o tym, co robić w okolicy jeszcze Wam napiszę, ale najpierw opowiem Wam o jedzeniu!!! 🙂  Wiadomo, że bez tego się nie da!

To nie mój pierwszy kontakt z austriackimi stokami narciarskimi i od razu wiedziałam, co zjem pierwszego dnia… Liczyłam też na nowe odkrycia i co nieco się udało, pomimo, że zarówno w miasteczku, jak i na stokach poza kuchnią austriacką sporo kanapek, pizzy i makaronów, ale my staraliśmy się skupić na klasykach, dostępnych tylko tu!

 

Mogłam zacząć tylko od jednego….

 

1) GERMKNӦDEL

 

kuchnia austriacka, Austria, Saalbach Hinterglemm, austriackie desery, germknodel, co jeść na stoku w Austrii

 

To zdecydowanie moje najsilniejsze kulinarne wspomnienie z Austrii. Jadłam go raz, prawie 10 lat temu, gdy pojechaliśmy na narty ze znajomymi. Z tego wyjazdu zostały mi dwie „rzeczy”: przyjaciółka, którą wtedy poznałam (Z. – to o Tobie! zaraz świętujemy 10 lat „związku”!!:)) i miłość do germknödel!!! Wiedziałam, że muszę go zjeść w Saalbach! Gdy usiedliśmy na obiad, pierwsze co zrobiłam, to zajrzałam do działu z deserami, by sprawdzić czy jest! Był!

 

Germknödel to zdecydowanie propozycja do łasuchów. Wielki knedel, nadziewany śliwkową konfiturą, polany dużą ilością waniliowego sosu o konsystencji budyniu i posypany makiem, a czasem makie i cynamonem. Sam knedel nie przypomina naszych knedli ze śliwkami, lecz takie buły przygotowywane na parze, buchty czy pampuchy, nazw jest wiele… znacie? jedliście ?:) Germknödel jest wielki, bardzo słodki, pływa w pysznym waniliowym budyniu i idealnie smakuje w przerwie między jednym, a drugim zjazdem zarówno w mroźny dzień, jak i na słońcu.  W sam raz na obiad albo na deser – ale uwaga! Najlepiej na dwie osoby do podziału!;)

 

kuchnia austriacka, Austria, Saalbach Hinterglemm, austriackie desery, germknodel, co jeść na stoku w Austrii

 

2) FRITTATENSUPPE

 

kuchnia austriacka, Austria, Saalbach Hinterglemm, fritattensuppe, zupa naleśnikowa, co jeść na stoku w Austrii

 

Kolejny przysmak, którego po prostu musicie spróbować podczas dnia na stoku. Kolejny zapamiętany jeszcze z 2007 czy z 2009. Jedna z tańszych i lżejszych austriackich przekąsek. W sam raz zarówno dla dzieciaków, jak i dla dorosłych. Frittatensuppe to rosół, ale zamiast makaronu pływają w nim paseczki delikatnych naleśników!!!

 

Stąd też jego inna nazwa, czyli zupa naleśnikowa. Dla mnie to fajna, nowa forma podania rosołu i bardzo mi smakuje – chyba nawet bardziej niż z makaronem. Myślę, że to również bardzo dobra i pożywna przekąska dla dzieciaków podczas narciarskich zmagań.

 Łukasz natomiast chyba nie okazał się fanem – gdy zamówiliśmy ją któregoś dnia, rosół wyjadł, a naleśniki zostawił.. 🙂  Ale co zrobić, on generalnie za naleśnikami nie przepada. A ja tak! 🙂

 

3)  WIENER SCHNITZEL

 

kuchnia austriacka, Austria, Saalbach Hinterglemm, sznycel wiedeński, wiener schnitzel, co jeść na stoku w Austrii

 

No przecież nie można zrobić jakiegokolwiek austriackiego zestawienia bez podstawy i klasyki tej kuchni, czyli Wiener Schnitzla. Chyba każdy go zna, prawda? 🙂 My, gdy wracaliśmy kilka lat temu z długiej podróży po Europie, zajrzeliśmy specjalnie do Wiednia tylko po to, by zjeść prawdziwego Wiener Schnitzla! 🙂

Podobno po raz pierwszy pojawił się w książce kucharskiej w 1831 roku, a legenda głosi, że za panowania cesarza Franciszka Józefa do panierki dodawano odrobinę sproszkowanego złota, by kotlet odpowiedni lśnił??? Nieźle się powodziło!

 

Nam najbardziej smakuje ten oryginalny, cieniutki (klasyczny powinien mieć 4 mm grubości!), z cielęciny, z cienką, ale chrupiącą panierką (bez złota!). Obowiązkowo podawany z ćwiartką cytryny do pokropienia kotleta. Czasem przygotowywany jest też z wieprzowiny, ale to już nie klasyk, tylko trochę podróbka. Podobno Austriacy dość mocno pilnują nazewnictwa sznycli –  tego z cielęciny i tego z wieprzowiny – Wiener Schnitzel to oryginalna nazwa, natomiast wieprzowy nosi nazwę Schnitzel Wiener Art.

 

Do niego w Wiedniu Łukasz zajadał sałatkę ziemniaczaną (Wiener Schnitzel mit Kartoffelsalat), którą uwielbia! W górach jednak zdecydowanie częściej sznycel podawany był z frytkami lub z ćwiartkami ziemniaków z odrobiną pietruszki i….. żurawiną. Najbardziej smakował nam w restauracji Wieseralm na stoku w okolicach Hinterglemm (to TA!).

 

Niemal wszędzie możecie również zamówić wersję dziecięcą tej potrawy z nieco mniejszym „schnitzlem”. Aha, i uważajcie na pytanie, czy ma być duży… Łukasz raz odpowiedział twierdząco i w porcji dostał nie jeden wielki kotlet, a dwa!!!

 

4) KAISERSCHMARRN – CESARSKI OMLET

 

Kuchnia austriacka, Austria, Saalbach Hinterglemm, desery austriackie, kaiserschmarrn, omlet cesarski, , co jeść na stoku w Austrii

 

Moje największe odkrycie podczas pobytu w Saalbach! Już Wam o nim wspominałam TU. Wiedziałam od razu, że to coś dla mnie, gdy tylko zobaczyłam jak inni noszą talerze z kawałkami „podziubanych” naleśników / placków / racuchów czy cokolwiek to było! Wiedziałam, że powinny mi one zasmakować. Potem dowiedziałam się, że to kaiserschmarrn, czyli gruby, puchaty naleśnik z dodatkiem rodzynków. Podawany zwykle w nieregularnych kawałkach, posypany cukrem pudrem i z jakimś owocowym musem do polewania – np. z jabłkowym lub śliwkowym!

Niebo w gębie!!! Potem dowiedziałam się, że nazywa się go „omletem cesarskim” – wcale się nie dziwię!!! Znów ostrzegam, że chociaż funkcjonuję w dziale „desery” zwykle porcja jest tak duża, że spokojnie może odegrać rolę obiadu! Świetnie sprawdza się też na śniadanie! Próbowaliście kiedyś? Jak podany? Smakował?

 

5) GRILLOWANIE NA „CZAPCE” – HUT ESSEN

 

Austria, kuchnia austriacka, Hut Essen, grillowanie na stole, grillowanie na czapce, Leogang, Priesterreg

 

Po to danie trzeba się wybrać już do konkretnej restauracji, bo wcale nie jest to typowe, legendarne austriackie danie. To raczej dość nowy pomysł  w restauracji w Priesterreg w Leogang, która w tych smakołykach się specjalizuje. Zajrzyjcie TU.

 

Miejsce warto odwiedzić nie tylko z uwagi na specyficzną potrawę, jaką serwują, ale również z uwagi na lokalizację i wnętrze. To niewątpliwie jedna z najpiękniej położonych restauracji z cudownym, folkowym designem, który łączy to, co tradycyjne i to, co nowoczesne. Widoki i otoczenie bajkowe! W okolicy są też gustownie urządzone chaty, w których można się zatrzymać na noc lub dwie.

Na czym polega sama potrawa? W restauracji dostajesz własny grill/palnik w kształcie typowego dla austriackich górali kapelusza i na nim sam grillujesz mięso (różne rodzaje). Zajadasz je z sosami, sałatką, czosnkowymi grzankami czy ziemniakami. Jest smacznie i ciekawie, chociaż my znamy już podobny patent z … Kambodży!!!  Austria i Kambodża, a jednak jest coś wspólnego! 😉 My jednak lubimy wszelkie potrawy gotowane na własnym stole od fondue przez schabu-shabu po cambodian grill, więc i tu nam się podoba. A Maks świetnie się bawi!

 

Na deser możecie zamówić kaiserschmarrn – tylko najlepiej 1 na jakieś 3 osoby! Porcja jest gigantyczna!!!

 

 Leogang, Hut Essen, grillowanie na czapce, Priesterreg, Austria, kuchnia austriacka, górska chata

 Leogang, Hut Essen, grillowanie na czapce, Priesterreg, Austria, kuchnia austriacka, górska chata

 Leogang, Hut Essen, grillowanie na czapce, Priesterreg, Austria, kuchnia austriacka, górska chata

 

W Austrii byliśmy tylko 4 dni, może coś nam umknęło?? Wiem, że mogliśmy zjeść jeszcze spaetzle, ale coś nie mogliśmy na nie trafić 🙂 Co byście radzili spróbować następnym razem? Macie faworytów?:)

 

A na koniec kilka zdjęć z Saalbach i okolic, chociażby z cudownej trasy spacerowej w Lindlingalm. Wiem, że teraz nie myślicie o zimie, ale przypomnę Wam się jesienią 😉

 

Saalbach, Leogang, Hinterglemm, Lindlingalm, Austria, Zima

Saalbach, Leogang, Hinterglemm, Lindlingalm, Austria, Zima

Saalbach, Leogang, Hinterglemm, Lindlingalm, Austria, Zima

Saalbach, Leogang, Hinterglemm, Lindlingalm, Austria, Zima

 

 

*Austrię smakowaliśmy na zaproszenie regionu Saalbach Hinterglemm-Leogang-Fieberbrunn.

Saalbach Hinterglemm Leogang Fieberbrunn, Austria