Spis treści
Trochę obawialiśmy się powrotu do Gruzji po 5-6 latach.. Pierwsza podróż, w 2013 roku, nas zachwyciła… Cudowne krajobrazy, przyjaźni ludzie, świetne jedzenie, mało turystów. Odkrywanie wszystkiego trochę od nowa, bez tłumów, bez tej turystycznej otoczki, która pojawia się miejscach bardzo popularnych. A tu trafiliśmy do Gruzji na pokładzie jednego z pierwszych samolotów tanich linii, które z Polski do Gruzji dopiero wtedy zaczynały latać. Wróciliśmy po roku. Do Tbilisi i do winnej Kachetii, bo głównym naszym celem w 2014 była Armenia (o Armenii pisałam TU). O powrocie już myśleliśmy, ale jakoś nie było okazji…
Aż wreszcie okazja sama zapukała do naszych drzwi… Do Gruzji wraz z innymi blogerami i influencerami zaprosiło nas MARANI, jeden z głównych producentów gruzińskiego wina. Pojechaliśmy trochę niepewni, trochę obawiając się zmian, a wróciliśmy zachwyceni… I chociaż wcale nie planowałam pisać tego posta, aż żal mi tych wszystkich pięknych i pysznych zdjęć, które zrobiłam! I tych miejsc, o których być może nie wiecie… Muszę Wam je pokazać i przypomnieć, jak Gruzja potrafi w sobie rozkochać!
13 POWODÓW, BY ZAKOCHAĆ SIĘ W GRUZJI:
(koniecznie dorzuć swoje!)
1) TBILISI
Pamiętam, że Tbilisi podobało nam się już za pierwszym razem. Klimat tego miasta, energia, rewelacyjne jedzenie i połączenie tego, co stare, dawne z tym, co nowe, szklane, nowoczesne. Tym razem znów zrobiliśmy sobie spacer po Tbilisi. Dopiero teraz odkryliśmy piękne okolice tutejszych łaźni, czyli Sulphur Baths – nie wiem, jakim cudem wcześniej je pomijaliśmy. Gorące źródła znajdziecie w dzielnicy Abanotubani, niedaleko starożytnej twierdzy Narikala, która góruje nad miastem. Jeśli dotrzecie do łaźni, koniecznie wybierzcie się też na spacer w stronę wodospadu Leghvtakhevi – okolica wraz z domami zawieszonymi na skałach robi niesamowite wrażenie. Sam wodospad ma 22 metry wysokości, a w jego okolicy w XIX wieku powstał ogród botaniczny – przemiłe miejsce również w lecie, by uciec przed upałem.
Ponownie zajrzeliśmy w okolice Katedry Sioni, która zachwycała nas już wcześniej – w 2013 oraz 2014. Sioni to jedna z najważniejszych świątyń Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego. Na pewno zwróci Waszą uwagę również Saint George’s Armenian Cathedral. Na ulicy kupiliśmy czurczchele, czyli jedne z najbardziej popularnych gruzińskich przekąsek.
2) CHURCHELE / CZURCZCHELE
Mówią o nich gruzińskie snickersy, ale moim zdaniem to słaba nazwa. Czurczchele to gruzińskie przekąski, które na pierwszy rzut oka wyglądają.. dziwnie. Niektórym kojarzą się ze świeczkami, innymi z kiełbasą. A tymczasem to… deser. Orzechy oblane owocowym sokiem np. na bazie winogron czy granatu. Pyszne i zdrowe. Stoiska z czurczchelami na pewno wypatrzycie na gruzińskich bazarach (koniecznie zajrzyjcie na bazar w Telavi), na ulicach Tbilisi czy innych miejsc takich jak chociażby Mccheta.
3) GRUZIŃSKA KUCHNIA
O tym można pisać i pisać, ale nie będę się powtarzać. Zawsze możecie zajrzeć TU – to nasz przewodnik po kuchni gruzińskiej stworzony w 2013 roku. Co smakowało mi najbardziej teraz? Oczywiście chaczapuri, dlatego jemu poświęcam kolejny punkt. Czego musicie spróbować? Charakterystycznych pierogów chinkali, lokalnych serów (koniecznie sulguni – pochodzącego z Megrelii), bakłażanów na różne sposoby, a koniecznie tych z orzechową pastą, gruzińskiego chleba puri, świetnych pomidorów (również w październiku). Gruzini też potrafią szykować świetne mięso! Jeśli będziecie się wybierać na wycieczkę z Tbilisi do Mchcety, zatrzymajcie się na obiad w restauracji Salobie (5 km od miasteczka, super jedzenie!).
4) CHACZAPURI
Moja największa miłość z gruzińskiej kuchni. Najlepiej smakuje gorący, prosto z piekarni lub dopiero co podany na stół zastawiony gruzińskimi specjałami. W Tbilisi po te najlepsze chaczapuri zajrzyjcie do małej piekarni przy polskiej Ambasadzie – pisałam o niej TU. Podobno przekonuje nawet osoby, które za chaczapuri nie przepadają 😉 Poza tradycyjnymi chaczapuri znajdziecie tam również lobiani, czyli placki z nadzieniem z fasoli.
5) GRUZIŃSKIE ZWYCZAJE
Gruzinie potrafią się bawić jak mało kto, a ich supra – kolacja z całą masą jedzenia i wina, jest chyba znana wszędzie. Z suprą bezpośrednio związana jest również postać tamady. Tamada to gruziński mistrze ceremonii, właśnie podczas supry. Tamada wygłasza toasty i dba o klimat imprezy – zwykle to lubiana osoba, mężczyzna. To tamada rzuca hasła “gaumarjos”, po którym wszyscy zabierają się za picie wina. W toastach Gruzini nie mają sobie równych. To trzeba przeżyć 😉
6) WINO
Dla wina przyjechaliśmy tym razem do Gruzji! Ale oczywiście nie był to nasz pierwszy kontakt z gruzińskim winem. Uwielbiamy je od dawna – szczególnie Saperavi. Teraz próbowaliśmy również Mukuzani i też było świetne!
Wino w Gruzji produkuje się głównie w regionie Kachetia (pisałam już kiedyś o tych okolicach TU). Kachetia położona jest na wschodzie Gruzji, a najważniejsze miasto regionu to Telavi – od Tbilisi dzieli je jakieś 2-2,5 godziny samochodem dość męczącej trasy (po krętych drogach, za to widoki… znów TOP!).
Właśnie w Kachetii znajdują się winnice Marani i tu powstają ich wina. Historia firmy sięga aż 1915 roku! Obecnie łączą bardzo nowoczesne metody produkcji wina z tymi tradycyjnie gruzińskimi – np. przechowywanie wina w tradycyjnych glinianych amforach zwanych kweri. Koniecznie spróbujcie ich win – ja uwielbiam zwłaszcza czerwone (spróbujcie też Satrapezo), ale białych też mają sporo.
7) GRANATY I SOK Z GRANATÓW
Uwielbiam ten cierpki smak granatów, a tu można je spotkać w wielu miejscach. Orzeźwiające i bardzo zdrowe.
8) SPORO DO ZWIEDZANIA
W Gruzji jest masa miejsc do zobaczenia. Już w okolicach Tbilisi macie Mcchetę (ok. 16 km od stolicy) i monastyr Dżvari z VI wieku z pięknymi widokami na okolicę. Mccheta należy do najstarszych miast Gruzji, a obecnie jest na pierwszy rzut oka przyjemnym miasteczkiem na krótki wypad. Nadal to właśnie Mccheta jest siedzibą najwyższych władz Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego. Obowiązkowy punkt zwiedzania to imponująca Katedra Sweti Cchoweli z XI wieku. Monastry Dżvari znajdziecie na wzniesieniu, jakieś 15 minut samochodem od miasteczka – ma typowy wygląd dla monastyrów Gruzji i Armenii i podobno to właśnie on służył jako wzór przy budowie kolejnych.
Więcej o tym, co zwiedzać w pobliżu Tbilisi pisałam już TU.
A przecież w Gruzji jest tego znacznie więcej… magiczna Swanetia i Mestia (zajrzyjcie TU), okolice Batumi, pustynne krajobrazy w okolicach Dawid Garedża czy winna Kachetia.
Trasa z Tbilisi do Kazbegi (Stepancminda) Gruzińską Drogą Wojenną to przepiękne krajobrazy przy Zhinvali Reservoir (sztuczny zbiornik wodny, który powstał tu w latach 80. – koniecznie zróbcie tam przystanek na zdjęcia ;)) i tuż obok twierdza Ananuri. Twierdzę zbudowano na przełomie XVI i XVII wieku – sama budowla robi wrażenie, ale jeszcze lepiej prezentuje się na tle otaczających ją widoków.
9) GRUZIŃSKIE GÓRY
Wyprawa do Stepancminda (dawniej zwanej Kazbegi) to zdecydowanie highlight naszej tegorocznej gruzińskiej wyprawy i cieszę się, że wreszcie tam dotarliśmy. Nie udało am się to ani w 2013, ani w 2014. Stamtąd ruszają trasy na Kazbek, ale my tym razem mieliśmy czas jedynie zobaczyć sławną Cminda Sameba – to wystarczy, by zakochać się w tutejszych krajobrazach. Cminda Sameba to prawosławny klasztor położony w pobliżu wioski Gergeti, na poziomie ponad 2000 metrów n.p.m. Widoki są oszałamiające! Co ciekawe, w czasach radzieckich odprawianie nabożeństw w cerkwi było zakazane, a klasztor traktowano tylko jako atrakcję turystyczną – władze nawet zbudowały tam kolejkę linową, ale została ona potem rozebrana przez tutejszych mieszkańców.
PS. Jeśli jedziecie trasą z Tbilisi do Stepancminda samochodem, zatrzymajcie się na obiad w restauracji Chabarukhi (jakieś półtorej godziny od Tbilisi, a stamtąd kolejne 1,5 h do celu). Jest pysznie! To stamtąd pochodzą zdjęcia w punkcie Gruzińska kuchnia 😉
PS2. w drodze powrotnej warto zatrzymać się też przy okolicznych Mineral Springs – przypominają trochę Pamukkale w Turcji. Znajdziecie je ok. 23 km ze Stepancminda w okolicy Gudauri. Google Was pokieruje 🙂
10) FABRIKA
Nie sądziłam, że będę pisać dedykowany post miejscu, w którym spaliśmy w Tbilisi. A jednak! Dawno nie byliśmy w tak klimatycznym miejscu.. A do tego świetne śniadania! Fabrika to świetna baza. Więcej poczytacie o niej TU.
12) KOLOROWE BAZARY
Podczas naszych podróży uwielbiamy zaglądać na lokalne targi i bazary. Robimy to prawie wszędzie! W Gruzji znajdziecie bardzo klimatyczne bazary, chociażby w centrum niewielkiego Telawi. Kupicie tam czurczchele, kiszonki, lokalne sery, sosy i inne cuda!
13) BAJKOWE MONASTYRY
Monastyry zachwycały nas w Armenii, zachwycają też w Gruzji. Są wszędzie i są przepiękne. Dla nas nowością był zespół klasztorny Nekresi – przepiękne miejsce, położone również w Kachetii (z Telawi ok. 30 minut samochodem). Nekresi położony jest 800 metrów nad poziomem morza i żeby się tam dostać trzeba albo powspinać się pod górę ok. 1,5 km albo podjechać lokalnym busikiem, który wozi chętnych. Miejsce zachwyca!
To co? Kto rusza do Gruzji wiosną 2020? 🙂 A może poczekacie do jesieni? Jak widać w październiku jest IDEALNIE!!
10 Comments
Maciek
Czternasty powód…. Mestia i Użguli….
A prócz tego znalazłbym jeszcze 13 kolejnych powodów
Natalia
O Mestii też już pisałam jak tam byliśmy w 2013 – pięknie jest – https://www.tasteaway.pl/2013/05/02/malownicza-ukryta-przed-swiatem-swanetia/ 🙂 A powody można by chyba wymieniać i wymieniać 🙂
annatomek
wybieramy się tam wiosną. Już się nie możemy doczekać. Pozdrawiamy
Natalia
Bosko! Wiosna to też świetny czas!! 🙂
Cira19
Gruzja to przecudowny kraj pełen ślicznych miejsc . Byłam tam 10 razy więc coś o tym wiem😁
Natalia
To już brzmi jak uzależnienie od Gruzji :)))
Agnieszka
Jeszcze tydzień i spełnię swoje marzenie o Gruzji. Podskórnie czuję, że będzie to miłość na zawsze.
Natalia
Polecam bardzo!! 🙂 My uwielbiamy! 🙂 Na pewno będziemy wracać! 🙂