Wakacje, lato, urlopy, podróże. Rodzinna sielanka, plażowanie, masa nowych wrażeń, spacery i wspólne obiady na mieście. Próbowanie lokalnych przysmaków, zwiedzanie, poznawanie nowych miejsc, kąpiele w morzu lub w basenie. Wszyscy wiemy, że letnią sielankę może popsuć tylko jedno. CHOROBA! Póki podróżowaliśmy sami, we dwoje, ze znajomymi chorowania obawialiśmy się zdecydowanie mniej, bo wystarczyło wziąć na szybko leki przeciwbólowe, coś mocnego, jeśli atakowały nas początki przeziębienia, coś na biegunkę i po kłopocie. Od momentu jednak, gdy zaczęliśmy podróżować z dzieckiem, APTECZKA to w naszej walizce jeden z najważniejszych punktów. Apteczka zarówno dla dziecka, jak i dla dorosłych, bo każdy rodzic wie, że zajmowanie się maluchem przy złym samopoczuciu łatwe nie jest.

 

Apteczka ratowała nas w wielu sytuacjach – niezależnie czy byliśmy gdzieś w dalekiej Birmie, Meksyku lub w Kambodży czy nad polskim morzem albo Zakopanem. Przeziębienia, wysoka temperatura, zatrucie, biegunka, wymioty mogą zdarzyć się WSZĘDZIE. I chociaż to zwykle przed egzotycznymi podróżami, wszyscy załamują ręce, pytając: „A co jeśli się rozchoruje???”, to nawet na bardzo krótki wyjazd niedaleko od domu warto być przygotowanym i w razie problemów, nie jeździć w nocy od miasteczka do miasteczka, szukając otwartej apteki.

 

 

apteczka w podróży, leki na podróż, zdrowie w podróży, apteczka podróżna

 

 

Wakacje blisko, więc ta lista powinna Wam się przydać!:) Apteczka przetestowana zarówno na weekendowych wypadach w Polskę, jak i podczas 5 tygodni w Azji. Konsultowana z pediatrą. Gdy myślimy o apteczce, myślimy problemami, które mogą nam i Maksowi przydarzyć się w podróży, więc zaczynamy od tego, który chyba najbardziej spędza sen z powiek rodzicom…

 

1)      GORĄCZKA!

 

a)      lek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy – u nas np. Panadol lub Nurofen Forte. Gorączka najczęściej atakuje nocą, dziecko cierpi, jest zmęczone, nie ma siły, płacze,  a do najbliższej otwartej apteki całkiem daleko. Może pojawiać się z różnych powodów – jako początek choroby, ale w wakacje również jako … efekt przegrzania na słońcu. Zanim w panice polecimy do lekarza, warto mieć swoją broń, by zbić temperaturę.

b)      termometr 

 

2)     PRZEZIĘBIENIE, KATAR, KASZEL

 

c)      leki na pierwsze objawy przeziębienia – jeśli pojawia się gorączka, ale towarzyszy jej też katar lub kaszel, staramy się zdusić ją w zarodku. Gdy Maks był młodszy w apteczce mieliśmy witaminę C (krople Cebion), obecnie często bierzemy ze sobą Sambucol, który podajemy przy pierwszych objawach przeziębienia – u nas zwykle działa!

 

d)   coś na kaszel i gardło – z kaszlem zwykle jest tak, że można kupić syrop w miejscowej aptece i zawsze się coś znajdzie, ale my zwłaszcza w okresie niepewnej pogody (czyli w Polsce zawsze ;)) zabieramy coś sprawdzonego – np. Herbapect na kaszel

 

e) nebulizator i sól fizjologiczna – od małego pediatra zalecała robić Maksowi na kaszel i katar nebulizacje (inhalacje) z soli fizjologicznej. Dość szybko dowiedzieliśmy się, że nieleczony katar prowadził Maksa do zapalenia ucha, więc woleliśmy działać szybko. Nebulizatora jednak ze sobą nie woziliśmy… aż do czasu! W zeszłym roku podczas krótkiego wypadu na Wielkanoc do Zakopanego, Maks z lekkiego kaszlu dostał zapalenia tchawicy. Lekarz zalecił nie tylko nebulizacje z soli fizjologicznej, ale również z Pulmicortu. Na szybko kupowaliśmy w Zakopanem nowy nebulizator – dość mały, idealny na podróż. Od tamtej chwili zabieramy go już prawie zawsze ze sobą. Trzeciego nie potrzebujemy 😉 Sól fizjologiczna przydaje się też w innych sytuacjach – np. przy zatartym, czerwonym oku.

 

e)      coś na zatkany nos – zwykle gdy męczy katar, stosujemy dla Maksa wodę morską – Disnemar lub ostatnio Sterimar – delfinek na opakowaniu zawsze działa zachęcająco 🙂

 

f)       „odkurzacz” do nosa – jeśli podróżujemy z niemowlakiem lub maluchem, który sam nosa nie wydmucha, warto zabrać sprzęt do czyszczenia noska

 

apteczka w podróży, leki w podróży, zdrowie w podróży, leki dla dziecka, Orsalit, leki na biegunkę

 

3)     BIEGUNKA, WYMIOTY, ZATRUCIE

 

Biegunki, wymiotów i zatruć zwykle najbardziej boimy się jadąc zagranicę, zwłaszcza do krajów egzotycznych, z totalnie inną florą bakteryjną. Jednak zatrucia i problemy żołądkowe tak samo mogą zdarzyć się, gdy jedziemy bardzo blisko. Możemy trafić na nieświeże jedzenie, mogą zaszkodzić lody, gofry z bitą śmietaną, sałatki, WSZYSTKO.

 

Dlatego zawsze mamy:

 

a)     krople żołądkowe – dla dorosłych, gdy coś zaszkodziło

 

b)      Orsalit – z jednej strony elektrolity, niezbędne do nawodnienia organizmu, jeśli dziecko ma sporą biegunkę lub wymiotuje kilka razy dziennie, nie chce jeść, ani pić. Z drugiej strony jeśli wybierzemy wersję Orsalit plus smektyn możemy zrezygnować z leku na biegunkę i mamy wszystko w jednej saszetce – z jednej strony hamuje biegunkę, z drugiej nawadnia. Wygodne i idealne dla dziecka, które zawsze ciężko namówić do przyjmowania dużej ilości leków. Orsalit przydaje się również dla dorosłych, ale przyznam, że u nas to głównie arsenał obronny Maksa.

 

My wybieramy zawsze Orsalit w saszetkach, bo zajmuje mało miejsca w walizce i łatwo go przewozić, zwłaszcza jeśli wybieramy się gdzieś daleko. Kiedyś mieliśmy Orsalit bananowy, ale obecnie wybieramy ten  o smaku malinowym lub malinowo-jagodowym. Wszystkie smaki można podawać już od 6 miesiąca życia. Poniżej 6 miesiąca życia można podać  Orsalit o smaku neutralnym, odpowiedni również dla alergików. Więcej informacji o Orsalicie znajdziecie TU.

 

Właśnie się dowiedziałam, że teraz można kupić również gotowy płyn zapobiegający odwodnieniu. Wygląda trochę jak woda smakowa, więc to całkiem niezłe rozwiązanie, bo dziecko postrzega go bardziej jak napój niż jak lekarstwo. Na dalekie podróże przewożenie butelek z płynem odpada, ale jeśli już chcemy dokupić coś na miejscu, w Polsce, może się przydać:)

 

c)      Enterol – podajemy profilaktycznie w krajach egzotycznych – np. ostatnio w Birmie. Pomaga również, gdy już dojdzie do wymiotów czy biegunki.

 

4)     RANY, OBTARCIA

 

a)      woda utleniona – u nas od kilku lat tylko w żelu (Peryxogel) – z jednej strony nie boję się, że wyleje mi się w walizce, z drugiej tubka zajmuje zdecydowanie mniej miejsca

 

b)      plastry – wiadomo! 🙂 przecież podróżujemy z dzieckiem!

 

c)      plastry chirurgiczne – jeśli Wasze dziecko to wulkan energii, warto zapakować również plastry chirurgiczne na wszelkiego typu rozcięcia

 

apteczka w podróży, zdrowie w podróży, biegunka w podróży, Orsalit

 

5)     UKĄSZENIA KOMARÓW I INNYCH OWADÓW

 

Komary czyhają na nas WSZĘDZIE. Te polskie nie są tak groźne jak te w krajach egzotycznych, ale ugryzienia i tak irytują, a dzieci nie zawsze radzą sobie z uporczywym swędzeniem.

 

a)      żel/ aerozol chroniący przed ukąszeniami – w Polsce jest to zwykle OFF. Gdy Maks był mały, kupowaliśmy Antybzzz Ziaja, który można stosować już u rocznego dziecka. Jeśli wybieramy się do krajów egzotycznych, bierzemy repelent – zwykle Muggę z wysokim stężeniem DEET.

 

b)      Fenistil – po ukąszeniu. Gdy Maks był młodszy, braliśmy dla niego Dapis, który można stosować od 1 roku życia.

 

c)      jeśli dziecko ma skłonność do odczynów i reakcji uczuleniowych, na dalszą podróż warto zaopatrzyć się w wapno i Zyrtec. U nas na szczęście nigdy się nie przydały, ale na pierwsze dalekie podróże zawsze zabieraliśmy je ze sobą.

 

 

Tak przygotowana ja czuję się znacznie lepiej – jestem spokojna i wiem, że w razie problemów będę w stanie chociaż na początku pomóc mojemu dziecku. Dzięki temu możemy podróżować, kiedy tylko mamy ochotę!:)

 

 

* post powstał we współpracy z marką ORSALIT.

 

PS. Gdy marka Orsalit się do nas zgłosiła, od razu wiedzieliśmy, że ten post napiszemy –  Orsalit jest w naszej apteczce od pierwszej podróży do Tajlandii w 2012 roku 🙂