Birma… Jeden z tych krajów na naszej podróżniczej liście, które z jednej strony pobudzają wyobraźnię i u jednych budzą zachwyt, u innych natomiast.. przerażenie i obawy. U nas wygrała wyobraźnia – przekonały nas cudowne zdjęcia złotych stup górujących nad Rangun czy tych wyrastających niczym grzyby na równinie w Bagan. Przekonało nas też to, że podobno Birma to Tajlandia 50 lat temu… a my lubimy się cofać w czasie;) A przy każdym wyjeździe obawiamy się, że świat ucieka, zmienia się i nie zdążymy wszystkiego zobaczyć we właściwym czasie.
Bilet z Bangkoku do Rangun, głównego punktu przesiadkowego dla większości osób przybywających do Birmy, zarezerwowaliśmy już jakiś czas temu. Na tyle wcześnie, by nasłuchać się od rodziny o komarach, malarii, kiepskim stanie dróg, chorobach, problemach z dostępnością miejsc noclegowych i innych zagrożeniach. Generalnie słuchaliśmy o tym, co zawsze, gdy wyjeżdżamy do kraju innego niż te powszechnie uznawane za cywilizowane. W zeszłym roku rozwiewaliśmy stereotypy związane z Kambodżą. Czy teraz czas na Birmę? Czy rzeczywiście będzie mega zachwyt?
Do Rangun (Yangon) dolecieliśmy w środę wieczorem. Lot z Bangkoku, oczywiście Air Asia – linie, które w tym regionie sprawdzają się najlepiej i którymi lataliśmy wielokrotnie. Usuwamy z głowy negatywne myśli. I SŁUSZNIE! Sprawna odprawa w Bangkoku (bez ważenia bagażu podręcznego, ufff!!!), start o czasie, spokojny lot, bez żadnych turbulencji czy jakichkolwiek negatywnych przeżyć. Na lotnisku w Rangun raczej pusto, szybka odprawa, wiza (my wyrabialiśmy online, ale o tym już w innym wpisie), krótkie targowanie się o taksówkę i jedziemy! Na pierwszy rzut oka Birma trochę przypomina nam Indie.. Zdecydowanie bardziej niż Tajlandię czy Kambodżę. Już na lotnisku “obskakuje” nas kilku kierowców, proponując swoje usługi i nie odstępując na krok (jak nic, Indie!).
Pierwszy dzień poświęcamy na rozpoznanie miasta i obejrzenie najważniejszego zabytku – Pagody Szwedagon.
Rangun to wielkie miasto – 5 mln mieszkańców! W latach 1886 – 2005 stolica kraju – przyznam, że zanim tu przylecieliśmy, myślałam, że to właśnie Rangun jest stolicą! Błąd: od 2005 to Naypyidaw. Do 1947 roku Rangun był stolicą skolonizowanej przez Wielką Brytanię Mjanmy, więc w mieście można zobaczyć trochę kolonialnych budynków – pozostałości po Brytyjczykach. Została po nich również nazwa – Rangoon.
Pierwsze wrażenie to swoisty miks: z jednej strony szerokie aleje z dużą ilością drzew, z drugiej strony w okolicy, w której mieszkamy (downtown) uliczny handel, trąbiące samochody i swego rodzaju uliczny rozgardiasz. Na pierwszy rzut oka Rangun nie jest dla nas miastem, w którym warto zostać dłużej – jest zbyt głośny, zbyt męczący. Na ulicach trochę street foodu, ale zazwyczaj nie wygląda tak apetycznie jak w Bangkoku. Wbrew opiniom, że Birma przeżywa zalew turystów, na mieście nie widać tłumów białych gości z Zachodu i nadal osoby z naszą aparycją budzą zainteresowanie, zwłaszcza, jeśli mają ze sobą małą blond maskotkę… Chyba niewielu tu turystów z dziećmi 😉 Maksa ciągle ktoś chce dotknąć, zaczepia, uśmiecha się, głaszcze, robi zdjęcia aż ich wystraszy groźną miną, bo mówi, że “ma już dość tych krajów”! Jeśli zatem nie lubicie jak ktoś zanadto interesuje się Waszym dzieckiem, nie bierzcie go do Birmy!!
Za pierwszy cel w Rangun obraliśmy Pagodę Botahtaung nad rzeką Yangon, która wydawała nam się być położona stosunkowo blisko naszego hotelu. Niestety spacer uliczkami w centrum Rangun z niesfornym trzylatkiem, zirytowanym ciągłymi oznakami sympatii, który na przemian woła “Tata, na barana” /”Mama, na ręce!” nie należy do łatwych. Nie jest też szczególnie przyjemnie – samochody, kurz, jakiś taki ogólny rozgardiasz, który na trasie wzdłuż rzeki do Botahtaung przypomina nam Indię. Chyba wczuwamy się w rolę, bo gdy ktoś mówi nam, że do pagody mamy przed sobą jeszcze 3 km (bez chodnika, tuż przy samochodach, z dzieckiem na barana) decydujemy się na rikszę. Specyficzną, bo ma dwa miejsca – jedno przodem do kierunku jazdy, drugie tyłem. Za dolara podwozi naszą trójkę pod pagodę.
Za wejście płacimy po 3 dolary za osobę, buty obowiązkowo zostawiamy przed wejściem. Teren wokół pagody nie jest zbyt duży, ale z czasem zapełnia się modlącymi się Birmańczykami. Turystów niewielu – cisza, spokój, można spokojnie pooglądać, ale też pagoda nie robi na nas wielkiego wrażenia. Jeśli macie na Rangun np. 1 dzień, ja bym ją odpuściła. Jeśli macie czas, czemu nie? My zazwyczaj lubimy zaglądać w miejsca, gdzie nie ma tłumów zwiedzających.
Z pagody Botahtaung łapiemy taksówkę i za 2 dolary jedziemy do restauracji, którą wcześniej wybraliśmy na obiad. Na telefonie zainstalowaliśmy pomocną aplikację Xplorer Guide Yangon, w której mamy zabytki, informacje i restauracje, a przy każdym miejscu mamy opcję “pokaż taksówkarzowi” – na ekranie wyświetla się wtedy adres po birmańsku i bez problemu docieramy. Pierwszy obiad nie jest hitem, więc na razie na kuchnię spuszczam zasłonę milczenia – zobaczymy co będzie dalej 😉
Po obiedzie ruszmy do świątyni buddyjskiej Shwedagon Pagoda.
To niewątpliwie najbardziej zachwycające miejsce w Rangun!. Absolutne cudo, pełne złota, posągów buddy, tajemniczych postaci i złotych stup. Bajka! I oczywiście tłumy turystów! Tutaj za wejście płacimy 8 dolarów za osobę, ale Shwedagon jest warty i więcej! Miejsce jest cudowne! Podobno świątynia została wybudowana aż 2500 lat temu, a obecnie jest to jedno z 3 najświętszych miejsc w Birmie. Teren jest ogromny, a całkowita waga zgromadzonego tu złota może wynosić aż 9 ton. Nad wszystkim góruje gigantyczna złota stupa (około 100 metrów wysokości). Shwedagon jest rzeczywiście bajkowy – nawet Maks znudzony zwiedzaniem Rangun, tu odzyskuje humor! 🙂
Stupę wielokrotnie rozbudowywano, odnawiano, z drugiej strony wielokrotnie opierała się trzęsieniom ziemi. Chyba to rzeczywiście magiczne miejsce! Więcej pisać nie będę – zdjęcia mówią same za siebie!
Dziś wieczorem opuszczamy Rangun i ruszamy do Mandalay. Z kilku opcji (autobus, samolot, pociąg) ostatecznie wybraliśmy autobus. O pociągach nocnych naczytaliśmy się trochę negatywnych opinii, a autobus ma być nowoczesny i przyjemny. Ruszamy o 21.00, a w Mandalay będziemy o 6.00 rano – trzymajcie kciuki! 🙂
PS1. wbrew krążącym po sieci opiniom, mamy zasięg sieci komórkowej, więc roaming, w każdym razie w Orange, JEST!
PS2. w hotelach i niektórych restauracjach jest całkiem niezłe WIFI! W naszym hotelu (Grand United) jest zdecydowanie lepsze WIFI niż w naszym hotelu w Bangkoku 😉
KLIKNIJ i zarezerwuj hotel, w którym spaliśmy
PS3. można płacić dolarami albo lokalną walutą
PS4. przy płatnościach kartą, w niektórych miejscach pobierana jest prowizja – 4%
PS5. wszystkie informacje praktyczne zbierzemy na koniec i wrzucimy w jeden post 🙂
31 Comments
Lola
Co to za aplikacja? 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Lola, Xplorer Guide Yangon -już dopisuję w tekście 🙂
Nitki w drodze
Czekamy w takim razie na relację z Mandalay.. Birma też za nami “chodzi” 🙂 Udanej podróży!
Natalia - tasteaway.pl
Hey, hey!:) wkrótce ruszamy do Mandalay 🙂 zobaczymy – po drugim dniu w Rangun stwierdzamy, że nie jest to nasze ulubione miasto i liczymy na więcej 🙂
PS. czy ja dobrze kojarzę, że Wy macie teraz małe bobo?:) ile ma?:)
Nitki w drodze
Natalia, bobas jeszcze w brzuszku, także czekamy 🙂
Natalia - tasteaway.pl
hahaha, to rzadko mi się zdarza przyśpieszyć czas 😉 zwykle sądzę, że np. ktoś urodził 2 miesiące temu, a dziecko ma 10 miesięcy 🙂 ale jak widać Wam dopisałam bobasa wcześniej!! 🙂 miłego czekania zatem!!:)
Aśka
Udanego kolejnego roku!
Natalia - tasteaway.pl
Dzięki!:) wzajemnie, samych radości!:)
Vanilla Island
Wspaniała wyprawa! Birma wpisana na naszą listę “must see” 😉
Natalia - tasteaway.pl
Oj tak, wyprawa super!! 🙂 a jak sobie pomyślimy, że za nami dopiero 1/6 tej podróży, to aż sami nie wierzymy, że tyle radości i nowych miejsc przed nami !:) Sam Rangun nie jest super ciekawy (poza Shewadagon Pagoda i kilkoma innymi zabytkami), ale liczymy na więcej! 🙂
Maciej Kowalczyk
Wam to jednak fajnie, znowu Azja. Udanych łowów na kolejne, ulubione miejsca 🙂 Gwoli ścisłości to od 2007 junta wprowadziła znowu nazwę Mjanma.
Natalia - tasteaway.pl
Racja 🙂 ale mam wrażenie, że większość w Polsce i tak bardziej przyzwyczajona do nazwy Birma! 🙂 a Azja jest boska – bardzo polecamy 🙂
Maciej Kowalczyk
chyba na całym świecie chętniej używa się starej nazwy (Burma/Birma). tak tylko się wtrącam, żeby móc przy Waszych odpowiedziach raz jeszcze obejrzeć zdjęcia. zbieram powoli się, żeby ruszyć do Azji – myślałem o Bożym Narodzeniu w Tajlandii :), ale zobaczymy czy starszy mamony.
Natalia - tasteaway.pl
Znów masz rację 🙂 Polecamy Tajlandię bardzo, bardzo – chyba jeszcze nie spotkałam kogoś, komu by się w niej nie podobało!!! 🙂 do Bożego Narodzenia trochę czasu jest – szukaj okazji na bilety i w drogę 🙂
ponioslonas.pl
Bardzo fajny artykul! 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Dziękujemy!!! 🙂
TomekT
Jak dajecie radę z internetem? Wróciłem z Birmy w tę niedzielę i podczas całej podróży wifi było ogromnym problemem. Jedynie w Yangunie jako tako 🙂 Tomek
Natalia - tasteaway.pl
Hey Tomek! źle z Internetem, to prawda!;) u nas jednak trochę zobowiązań online, więc musimy ćwiczyć cierpliwość i czekać.. czasem 30 minut trwa odpalenie maila, czasem uda się od razu dodać jakieś zdjecie, czasem w ogóle. Zauważyłam, że zależnie od hotelu / knajpy z wifi raz lepiej działa mi np. outlook i poczta, a w drugim strony, a poczta nie działa 😉 raz też zaliczyliśmy rzekomą przerwę w dostawie netu, bo rząd wszędzie wyłączył.. jeśli to prawda 😉 w Yangunie chyba było najlepiej z netem, w Mandalay czy teraz w Bagan jak się trafi 😉 a Ty gdzie jeszcze byłeś? 🙂
TomekT
Zacząłem od Mandalay, potem Inle Lake, samolotem do Bagan, z Bagan do MraukU (to największe wyzwanie tam dotrzeć 14 h przez góry) Z Mrauk U do Sittwe (łódź) Samolot do Rangun, potem nad morze i stamtąd już powrót do Rangun. Duuużo w trasie 🙂 Umiejętność spania w autokarze porządana, zwłaszcza, że na dworzec czasem i o 4.30 rano trzeba ruszyć było 🙁
Jeśli chcecie kupić kartę prepaid to polecam MPT. Ta druga, chyba Telnor nie wszędzie ma zasięg.
Pozdrowienia! 🙂
Natalia - tasteaway.pl
To u nas w odwrotną stronę 😉 Zaczęliśmy w Rangun, potem Mandalay (autobusem nocnym, 21.00-6.00, bardzo przyjemny), z Mandalay łodzią do Bagan – super podróż, ale wstawanie o 5.00 – u nas jeszcze utrudnione, bo potem ciężko się zdrzemnąć jak dziecko już w pełni aktywne 😉 Z Bagan jutro ruszamy nad Inle, a potem do Rangun i wylot… Myślałam wcześniej o Mrauk U, ale widzę, że dobrze, że zrezygnowałam.. 14h w autokarze dla naszego trzylatka mogłoby być przesadą 😉 olewamy już karty, czekamy na lepszy net w innym kraju ;)) pozdrowienia! 🙂
Bożena
Witam. We wrześniu wybieram się z koleżanką na 10 dni do Birmy. Z zainteresowaniem przeczytałam o Rangun ale to początek Waszego wyjazdu. Jest ciąg dalszy?
Natalia
Witaj Bożena 🙂 tak 🙂 wszystkie posty z wyjazdu znajdziesz w kategorii BIRMA – https://www.tasteaway.pl/category/podroze/birma/ 🙂 jakbyś miała jakieś pytania, dawaj znać 🙂
Bożena
Hey Natalia.
Super relacja, piękne zdjęcia.
My na Birmę mamy 10 dni. na razie nasz plan to: 28 września lądujemy o 8 rano w Yangon, wylot 8 pażdziernika w południe z Mandalay. Bilety kupione, zapłacone…teraz trasa. Mam prośbę. Możesz podpowiedzieć jak to zrobić. Coś takiego? Pierwszy nocleg w Yangon czyli 2 dni spokojne wystarczy? Następnie przejazd nocnym autobusem do Bagan tam 2-3 dni. Z Bagan Inle Lake( Ty proponujesz Nyuang Shawe jako bazę wypadową) 2 -3 dni?. I na koniec Mandalay jakieś 2 dni???
A może byś coś zmieniła? Chętnie skorzystam z Twoich propozycji. Pozdrawiam.
A… z nami trochę jak z Maksem – o 3 latka a my 50+ więc już nie zbyt ekstremalnie…
Natalia
Tak, myślę, że na Yangon wystarczy 2 dni 🙂 a będziecie wcześniej w Azji czy to pierwszy przystanek po locie z Polski.. bo jeśli pierwszy to może dojść kwestia jet lagu i zmiany godzin…Ale chyba i tak w 2 dni powinno dać radę 😉 Myślę, że Twój plan brzmi bardzo dobrze 🙂 w Bagan jest bardzo przyjemnie – warto na spokojnie nawet 3 dni tak spędzić – wziąć rowery, wieczorami jest sporo urokliwych knajpek (generalnie to chyba najbardziej urokliwe miejsce w Birmie)… potem Inle 2-3 dni (zależnie czy tylko jezioro czy też trekking po okolicy)…i jak wylot z Mandalay, to można zajrzeć na koniec i wybrać się choćby zobaczyć most w Amarapura – pisałam też o tym w naszym artykule dla Forbes – http://life.forbes.pl/birma-miejsca-ktore-trzeba-zobaczyc,artykuly,193327,1,1.html
🙂 i koniecznie do autobusów nocnych brać ciepłe ubrania, bo oni tam chłodzą do 10 stopni!!!!;)
Bożena
Wielkie dzięki. Tak, przylatujemy do Bangkoku dzień wcześniej mamy już zarezerwowany nocleg, więc odpoczniemy po locie. Nasuwa mi się pytanie o walutę. Dolary w idealnym stanie? Nowe serie? tzn paski fluorescencyjne czy to tylko mit? Każdy straszy o problemach z wymianą. A może można płacic dolarami tak jak np w Kambodży? Pamiętasz jakiś hotel wart polecenia? Czy hotele są podobne standardowo do Laosu Kambodży?
Natalia
Szczerze mówiąc nie pamiętam żadnych kwestii związanych z walutą, ale dopytam Łukasz, bo on wypłacał pieniądze i obsługiwał kasę 😉 Co do hoteli, w Rangun nie polecę, bo tam mocno średnio było, jeszcze w pokoju na przeciwko był remont łącznie z kuciem podłogi 😉
W BAGAN spaliśmy tu – mieliśmy ochotę na miłe miejsce i tak było 🙂 ładne pokoje, dobre śniadania, basen – http://www.booking.com/hotel/mm/zfreeti.pl.html?aid=376384;label=Booking-PL-VbIlIrkXyKwYgEIeq9PdkwS66840903860%3Apl%3Ata%3Ap1%3Ap2877.000%3Aac%3Aap1t1%3Aneg%3Afi%3Atiaud-146342138230%3Akwd-5887629260%3Alp9061066%3Ali%3Adec%3Adm;sid=9b7a402609516b51c6d20452ba0ec053;dcid=1;checkin=2016-10-12;checkout=2016-10-13;ucfs=1;highlighted_blocks=79436905_89097774_0_1;room1=A,A;dest_type=city;dest_id=-436773;srfid=c9797b43c8d9f88c191f5a40d0edc47a17568db5X16;highlight_room=
W okolicach Inle nic specjalnego nie mieliśmy, a widzę, że na Booking jest masa! I zwyklejszych, tańszych i resortów – są też jakieś podobno na jeziorze.
Z naszego doświadczenia w Birmie było z hotelami drożej niż w Kambodży – w Siem Reap mieszkaliśmy w całkiem miłym hotelu ze śniadaniem i basenem chyba za 70 zł za dobę za naszą 3! W Birmie nic takiego nie znaleźliśmy… za w miarę przyzwoite warunki, z łazienką i śniadanie płaciliśmy 40-60 dolarów… a i tak nie zawsze było ok.. np. przy Inle pokój niemal w podziemiu, z widokiem na mur, zero światła 😉
Na pewno pogrzebałabym na Booking, bo sporo tego jest 🙂
Bożena
Ok dziękuję. Ja też rezerwuję na bookingu, zapytałam bo czasem za niewielkie pieniądze trafiają się perełki a czasem …koszmarki. Pytałam o te dolary bo wszyscy o tym piszą a już miałam przygodę, kiedy nie mogliśmy wymienić waluty i to gdzie … w Sao Paulo w Brazylii. Było święto miasta i banki i kantory zamknięte, koszmar masz dolary, euro i nie możesz wody kupić a tu 35 i żar z nieba.
Jeszcze jeśli mogę jedno pytanie. Wizy. Załatwiałaś on line? Znajomy rok temu wysłał paszport i euro do ambasady do Berlina i odesłali mu a jakoś się boję paszport to paszport a jak zginie??? Na razie wielkie dzięki. Pozdrawiam.
Natalia
My chyba generalnie mieliśmy te ich pieniądze kyaty… chyba wymienialiśmy w Bangkoku, a wizę załatwialiśmy online i nie było problemów chyba.. na pewno nigdzie nie wysyłaliśmy paszportów.. kurczę, muszę sobie takie informacje częściej zapisywać 😉
Magda
Witajcie. Mam pytanie odn wizy dla dziecka, czy sa tak samo platne jak dla doroslych, moze sie powtarzam w watkach, ale niestety nie moglam znalezc informacji o tym. Dziekuje i pozdrawiam 🙂