Curry House to kolejne miejsce na naszej liście, do którego wybieramy się od dawna. Wszyscy zaczęło się chyba od kolegi Łukasza, który opowiedział o “chicken vindaloo” w pewnym baraku na Bielanach. Choć kolega z pikantnym jedzeniem jest za pan brat, ów chicken był tak ostry, że zarówno on, jak i jego ojciec płakali, jedząc. Potem Curry House pojawiał się w rozmowach wielokrotnie. Ktoś systematycznie zamawia od nich jedzenie, ktoś padł z zachwytu, jak dobrą kuchnię można znaleźć w niepozornym baraku.
Do Curry House podjeżdżamy 11 listopada, prosto z trasy. Zmęczeni, głodni, wchodzimy do niewielkiego baraku na rogu Żeromskiego i Reymonta. I niespodzianka: miejsc nie ma! Wolny dzień, święto, które raczej kojarzy się z domowym obiadem lub wyjściem do przyzwoitej restauracji, a tymczasem w indyjskim baraku tłum. Tu chyba naprawdę świetnie karmią! Czekając na stolik, rozglądamy się po sali. Wszyscy zajadają placki naan, chicken tikka i inne indyjskie przysmaki, część popija mango lassi.
Menu jest długie jak to zwykle bywa w hinduskich restauracjach. Zupy i sałatki omijamy. Bardziej dokładnie przyglądamy się przekąskom – zarówno mięsnym, jak i wegetariańskim. Spoglądamy na samosy, czyli pierożki nadziewane ziemniakami i groszkiem oraz na Mix Veg Pakora, czyli panierowane, smażone krążki warzyw, ale ostatecznie wybieramy Paneer Pakora, czyli smażony, panierowany indyjski ser (12 zł). Z mięsnych przystawek decydujemy się na standard, czyli chicken tikka – marynowane kawałki kurczaka grillowane w piecu Tandoor (17 zł). Danie wybieramy również pod Maksa. Soczysty kurczak to dla niego zawsze dobry wybór.
Jeśli chodzi o dania główne, wybór jest ogromny. Sporo potraw wegetariańskich, głównie na bazie sera Paneer, cieciorki czy ziemniaków. My decydujemy się na Butter Chicken (24 zł) oraz na Chicken Madras (24 zł). Dla Łukasza to wstęp by następnym razem skusić się na Chicken Vindaloo, bo Madras oznaczony jest w karcie 3 papryczkami, a Vindaloo (kolejny stopień wtajemniczenia) aż 4! W menu sporo kurczaka, jagnięciny, ale również ryb i owoców morza. W ramach dodatków obowiązkowo mięciutki butter naan (9 zł) oraz ryż basmati (7 zł).
Wszystkie dania okazują się pyszne. Na początek zajadamy Paneer Pakora – ser w chrupiącej panierce, podany z bardzo ciekawymi sosami, których niestety nie potrafimy zdefiniować. Chicken tikka jest taka jak być powinna – miękka, soczysta, aromatyczna. Dla Maksa marynata jest zbyt pikantna, ale wnętrze pasuje idealnie. Muszę przyznać, że już po przystawkach jestem dość najedzona. Dania główne to spore porcje, podane w sposób typowy dla indyjskich restauracji. Jeśli dodamy do nich ryż lub placek naan, wyjdziemy albo bardzo najedzeni albo z prowiantem na wynos (jak my!). Chicken Madras okazuje się rzeczywiście ostry! Pali od środka i nawet dla wprawionych zawodników woda jest niezbędna, a o potrawie pamiętasz jeszcze długo potem. 3 papryczki nie kłamią! Butter Chicken, czyli kurczak w sosie pomidorowym z masłem dla odmiany jest delikatny w smaku, wręcz słodkawy. Przydatny, by “zagryźć” Chicken Madras 🙂
Curry House pod względem jedzenia zachwyca i już mamy ochotę tam wrócić. Podoba nam się również atmosfera. Niepozorny barak, tłum ludzi, hinduska obsługa. Trochę jak tajne spotkanie towarzystwa miłośników indyjskiej kuchni! Dla takich wrażeń warto znieść nawet niewygody, choćby takie, że toaleta jest poza lokalem (trzeba wypożyczyć klucz i obejść barak). My na 100% wrócimy… czuję, że szybciej niż nam się wydaje!
PS. Jeśli spytacie jak ostry jest Chicken Vindaloo, pozwolę sobie zacytować naszego znajomego, w którego żyłach płynie hinduska krew: “Prawdziwy Vindaloo powinien być taki, że po trzecim kęsie idziesz pod prysznic się ostudzić.”
PS2. Nic tak nie zachęca do indyjskiej kuchni, jak trochę zdjęć właśnie z Indii 🙂 Tu maleńki promil naszej wyprawy z przełomu 2009 i 2010 roku.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
ul. Żeromskiego 81
tel. 508 870 774
797 872 230
email: info@curry-house.pl
godziny otwarcia:
codziennie 11.00-22.00
14 Comments
annapine
Też go już dawno odkryliśmy….. 🙂 Żeczywiście najlepsze Hindu w Warszawie 🙂
Natalia - tasteaway.pl
Annapine, my już od dawna słyszeliśmy, ale Żeromskiego tak daleko ! 🙂 Kiedyś mieszkałam na Bielanach, chodziłam do liceum, itd, a Żeromskiego i Reymonta były moimi rejonami.. teraz jednak trochę nie po drodze, ale myślę, że do Curry House będziemy wracać, niezależnie od odległości 🙂
Beatita
Czyli trzeba będzie przetestować czy warto 🙂 Ale ten mix sałat przy tikka razi 🙁
Natalia - tasteaway.pl
Przyznam, że to samo pomyślałam, zwłaszcza dodając to zdjęcie, że ta sałata coś średnio wygląda 😉 ale jedzenie warte odwiedzin, zresztą patrzac po komentarzach na naszym profilu na FCB, tyle osób nie może się mylić 🙂 pozdrowienia!
Shinju
Zdecydowanie najlepsze jedzenie tego typu w Warszawie. Bardzo lubimy Curry House 😀
Natalia - tasteaway.pl
Cieszę się, że potwierdzacie 🙂
Jakub Kowalski
Jadamy tam często, gorąco polecam Balti Lamb/Chicken – sam właściciel mówi, że to najlepsze, co robią. I faktycznie jest najlepsze.
Natalia - tasteaway.pl
No to musimy następnym razem spróbować! 🙂 i tak idziemy na Vindaloo, więc na Balti też się znajdzie miejsce 🙂 pozdrowienia!
hania-kasia
Muszę się koniecznie wybrać, bo słyszałam wiele pozytywnych opinii o tym miejscu. Podobnie jak Wy, mam od dawna na liście do odwiedzenia, tylko mi jakoś było dotychczas nie po drodze.
Natalia - tasteaway.pl
Ja przyznam, że od czasu recenzji nie byliśmy już w Curry House, pomimo, że ochota była 🙂 ale to zupełnie nie nasze tereny! Ale tak czy inaczej uważam, że warto się wybrać, nawet jak daleko 😉
Julian z Nairobi
Poprawcie adres z 18 na 81 Żeromskiego